CHINYTerakotowa Armia

Terakotowa Armia

Ponad osiem tysięcy wojowników stanęło przed nim na baczność. Byli wśród nich oficerowie, kawaleria i piechurzy.

Powrót Cesarza

„Terakotowa Armia żołnierzy przywitała Neo salutując. Ponad osiem tysięcy wojowników stanęło przed nim na baczność. Byli wśród nich oficerowie, kawaleria i piechurzy. Uniósł się wyżej i objął wzrokiem teren grobowca Cesarza Qin Shi Huang. Na chwilę zatrzymał wzrok na kusznikach i łucznikach przygotowanych do wyjścia. Potem spojrzał na konie zaprzężone w rydwany, które niecierpliwie rżały w oczekiwaniu na otwarcie bramy. Jednak tym co najbardziej go zszokowało, był wygląd wojowników. Ich mundury odzyskały dawne barwy: jasnoczerwoną, niebieską, różową i złotą, a korpusy upodobniły się do ludzkich ciał. Stały się bardziej elastyczne i przypominały strukturą silikon.

–Dlaczego takie poruszenie? – zapytał generała Boo.
–To przegrupowanie sił – odpowiedział – Przygotowujemy żołnierzy do opuszczenia krypt.
–Gdzie zmierzacie?
–Na mury, będziemy je burzyć.
–Dlaczego?
–Nie powiedziano nam.
Neo przefrunął nad oddziałami. Zobaczył jak z wiecznego letargu powstaje cały świat dynastii Zhou: konkubiny, rodzina, medycy, administracja, akrobaci i zwierzęta.
–Gdzie jest teraz Pierwszy Cesarz? – zwrócił się ponownie do generała Boo.
–W podziemnym mauzoleum, leży w Sali Balowej.
–Chcę z nim rozmawiać.
–Nie można się tam dostać.
–Dlaczego?
–Nad mauzoleum usypany jest 50–metrowy kopiec w kształcie piramidy o podstawie 350 metrów – mówił generał – Wewnątrz zamocowanych jest wiele pułapek i samo zwalniających się kusz. Na dnie płyną rzeki z rtęci.
–Musi być jakieś wejście…
–Trzeba byłoby przenieść 12 wiosek i 6 fabryk. Nie znam innego sposobu.
–Wobec tego jak się wydostanie?
–Nie wiem. Czekam na rozkazy – odpowiedział generał.
Historia zatoczyła koło. Umarli i pogrzebani wychodzą na zewnątrz w pełnej swej krasie. Przyodziani w zbroje i mentalność z dawnych lat zamierzają walczyć. W imię czego i z kim? Jakich wartości zabrakło dzisiaj, że na pomoc wyrusza Armia Terakotowych wojowników? A może po to została stworzona, by dopełnić swej misji w XXI wieku?”

Terakotowej Armii przyznaję kolor czarny, który symbolizuje tajemniczość i przywództwo.

Fragment tekstu pochodzi z książki – Powrót Cesarza. Pierwsza część cyklu Raport Ziemi zabiera czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości Chin. Utrzymana na granicy jawy i snu, przynosi niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

OKTALOGIA

OKTALOGIA – obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Chiny
Raport Ziemi

USA 
Raport Ziemi

Izrael
Raport Ziemi

Argentyna
Raport Ziemi

Australia
Raport Ziemi

Meksyk
Granice Ziemi

Indie
Granice Ziemi

Kanada
Granice Ziemi

CHINYDuchy Pierwszego Cesarza Chin

Duchy Pierwszego Cesarza Chin

Qin Shi Huang przygotowywał się od objęcia władzy na świecie.

Powrót Cesarza

Qin Shi Huang (259 p.n.e. – 210 p.n.e.), pierwszy cesarz Chin, marzył o nieśmiertelności. Wierzył, że jest synem boga i przygotowywał się, aby rządzić w zaświatach. Dlatego przez trzydzieści osiem lat budował podziemne miasto. Siedemset tysięcy robotników wznosiło pałace, dziedzińce, domy, urzędy, a nawet miejsca do składania ofiar. Qin Shi Huanga pochowano wraz z jego rodziną, konkubinami, administracją, lekarzami oraz budowniczymi. Chronić cesarza i jego świty miało przedziwne wojsko.

Współcześni odkryli armię w 1974 roku na terenie dzisiejszej prowincji Shaanxi, nieopodal starożytnego miasta Xi’an. To osiem tysięcy sto figur żołnierzy, oficerów oraz koni. Każdy wojownik wykonany jest z wypalanej gliny, ma unikatowe rysy, wzrost, pozę, zarost i fryzurę. Naturalnej wielkości, ustawieni zostali w szyku bojowym. W chwili odkrycia pomalowani byli na rożne kolory, które w zetknięciu z powietrzem natychmiast „ulatywały.”

W 1987 Terakotowa Armia została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Archeolodzy wciąż odkrywają kolejne rzeźby. Pod ziemią może być ich jeszcze około sześciu tysięcy – twierdzą.

Do tej pory nikt nie otworzył piramidy, w której spoczywa Qin Shi Huang. Dlaczego? Prawdopodobnie grobowiec skrywa w sobie tajemnice, o których wiedzą nieliczni. Niektórzy twierdzą, że powodem są rzeki rtęci płynące pod ziemią. Inni boją się pułapek bądź klątw. Są też tacy, którzy wierzą, że cesarz Qin Shi Huang był wysłannikiem wyprzedzającej nas w rozwoju cywilizacji, dlatego współcześni boją się jego mocy.

>> Fragment książki „Powrót Cesarza” pierwszej części Raportu Ziemi <<

„–Pierwszy Cesarz Chin – powiedziała – wierzył, że jest synem Boga. Chciał rządzić nie tylko na świecie, ale i w Zaświatach. Miał obsesję na punkcie władzy Duchowej, ale przyznam, że pomysł burzenia murów przez Terakotową Armię brzmi nieco dziwnie.
–Spróbujmy chwilę przeanalizować jego rządy – zaproponował Neo – może coś odkryjemy. Jak długo był Cesarzem?
–Przez 11 lat, ale wcześniej przez 26 lat był królem – odparła Adela.
–A dokonania?
–Zjednoczył skłócone Królestwa walczące ze sobą przez setki lat. Zbudował silne państwo, które przetrwało do dziś. Rzym upadł, Europa się podzieliła, a Chiny niezmiennie trwają – odparł Red.
–To morderca! – wykrzyknęła Adela – Zabił miliony ludzi.
–Może i był tyranem – kontrował Red – ale dzięki niemu Chińczycy mają ujednolicone pismo, miary i wagi – wymieniał – Wybudował też drogi, które połączyły kraj. Były szerokie, jak 16–sto pasmowe autostrady.
–Gdzie one są? – Neo wzbił się w górę próbując je zobaczyć.
–Po ziemią, niewidoczne z powietrza – odparł Red – Podsumowując: był reformatorem.
–Reformatorem? – zadrwiła Adela – Zniszczył całą kulturę i świat nauki. Trzymał lud w strachu i ciemnocie. A wszystko w imię brutalnego prawa, które sam wymyślił. „

Pierwszy Cesarz Chin otrzymuje kolor czarny, który symbolizuje tajemniczość, przywództwo oraz cierpienie.

 

Fragment tekstu pochodzi z książki – Powrót Cesarza. Pierwsza część cyklu Raport Ziemi zabiera czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości Chin. Utrzymana na granicy jawy i snu, przynosi niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

OKTALOGIA

OKTALOGIA – obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Chiny
Raport Ziemi

USA 
Raport Ziemi

Izrael
Raport Ziemi

Argentyna
Raport Ziemi

Australia
Raport Ziemi

Meksyk
Granice Ziemi

Indie
Granice Ziemi

Kanada
Granice Ziemi

MEKSYKDia de Muertos

Traditional mexican Day of the dead altar with sugar skulls and candles

Dia de Muertos Meksykańskie Święto Zmarłych

Dia de Muertos to najważniejsze święto w Meksyku. Przez kilka dni cały kraj świętuje.

Bezimienni
Dia de Muertos jeszcze trwa, a rozpoczęło się o północy trzydziestego pierwszego października. Właśnie wtedy dusze zmarłych dzieci zeszły z nieba, aby spotkać się ze swoimi rodzinami na Ziemi. Dusze dorosłych dołączyły do nich drugiego listopada. W celu godnego przywitania „gości z zaświatów” wybudowano w domach ołtarzyki, które przyozdobiono kwiatami. Postawiono na nich fotografie zmarłych oraz przedmioty, których używali na co dzień. Przyniesiono też pokarm i alkohol. Drogę od drzwi domu do ołtarza oświetlono świeczkami, dzięki którym duchy nie zabłądziły. Drugą część uroczystości stanowi wspólne świętowanie na cmentarzach—pełnych kwiatów, świec, ale także muzyki i śpiewów. „Dia de Muertos” to piękny okres.
 
>>Fragment książki „Bezimienni” I część cyklu Granice Ziemi<<
„-Słyszałam, że to najważniejsze święto w Meksyku – powiedziała Sara.
-To prawda. Przez kilka dni cały kraj świętuje, nie tylko 𝘚𝘢𝘯𝘵𝘦𝘳𝘰𝘴𝘪. Odbywa się wtedy mnóstwo festynów. Już dziś sklepikarze zacierają ręce i uzupełniają ofertę o czarodziejskie amulety czy słodycze w kształcie ludzkich czaszek.
-O co chodzi z tym świętem? – zapytał Neo. – Jest ono chrześcijańskie czy azteckie?
-Pomieszane – uśmiechnęła się, zatrzymując spojrzenie na jego oczach. – Po przybyciu hiszpańskich konkwistadorów połączyło się z pogańskimi wierzeniami ludów zamieszkujących Mezoamerykę, m.in. Azteków, Majów czy Totonaków. W 2008 roku 𝘋𝘪𝘢 𝘥𝘦 𝘔𝘶𝘦𝘳𝘵𝘰𝘴 wpisano na listę UNESCO.”
 
Świętu „Dia de Muertos” przyznaję kolor fioletowy, który symbolizuje tajemniczość i duchowość.

Bezimienni – pierwsza część cyklu Granice Ziemi,zabiera czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości Meksyku. Utrzymana na granicy jawy i snu, przynosi niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

OKTALOGIA

OKTALOGIA – obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Chiny
Raport Ziemi

USA 
Raport Ziemi

Izrael
Raport Ziemi

Argentyna
Raport Ziemi

Australia
Raport Ziemi

Meksyk
Granice Ziemi

Indie
Granice Ziemi

Kanada
Granice Ziemi

Ludzie i Żywność
[Hologramowy Świat cz. IX]

Ludzie i Żywność

Hologramowy Świat cz. IX

Dlaczego przysłano błazna? – zastanawiam się, obserwując hologramową postać.
Młody i potężny jak dąb mężczyzna siedzi na dywanie. Ubrany w kolorowy strój oraz czapkę z dzwoneczkami wygląda nieco zabawnie. Mimowolnie uśmiecham się, widząc jego konsternację. Patrzy na mnie wielkimi oczami, z których emanuje spokój i nie wie co zrobić.
-Wzywałam przecież eksperta, który zna sytuację żywnościową na świecie – tłumaczę. – Dlaczego przysłano ciebie?
-Przykro mi – spuszcza wzrok. – Widocznie ktoś uznał, że tak będzie lepiej. Gdy usłyszałem sygnał, natychmiast pobiegłem w tę stronę. Jak chcesz, to mogę sobie pójść…
-Nie, nie – zatrzymuję go. – Zostań. Rozumiem, że masz jakieś dane o sytuacji na świecie.
Potwierdza ruchem głowy, po czym wstaje z miejsca, poruszając czapką. Dzwoneczki dźwięczą niczym sanie świętego Mikołaja. Ale nie myślę o nich, bowiem przed naszymi oczyma nagle pojawia się hologramowa mapa świata.
-Co dziesiąty człowiek głoduje – oznajmia wprost, ściszonym i pełnym bólu głosem. – Dwa i trzy dziesiąte miliarda ludzi jest niedożywionych. A będzie jeszcze gorzej. W kuluarach mówi się, że w 2023 roku czeka świat największa klęska głodu w historii ludzkości.

Przełykam ślinę, po plecach przechodzi mi dreszcz. Zaskoczył mnie. Wiedziałam, że jest źle, lecz nie miałam pojęcia, że aż tak fatalnie. Tymczasem mapa zaczyna pulsować kolorami.
-Spójrz na czerwone obszary – wskazuje ręką. – Połowa walczy o życie w Azji, jedna trzecia w Afryce. Nie mają jedzenia. Eksperci spodziewają się zmasowanej fali głodu na tych obszarach. Przewidują ogromne migracje.
-W których krajach jest najgorzej? – pytam przerażona.
-W wielu jest tragicznie – wzdycha. – W Kenii głoduje dwa i cztery dziesiąte miliona osób, zaś w Nigrze—dwa i sześć dziesiątych miliona. Z powodu pustynnienia, w Burkina Faso właśnie umiera trzy i pół miliona ludzi.
-Dlaczego? – patrzę mu w oczy. – Co się dzieje?
-Reakcja łańcuchowa. Zmiany klimatyczne powodują susze, powodzie, pożary… Te z kolei niszczą żyzną warstwę gleby, a wraz z nią uprawy. Ludzie podsycają ten proces, degradując środowisko.
-Mówisz o dwutlenku węgla i metanie, które wpuszczają do atmosfery?
-Nie tylko. Glebę, rzeki i morza zatruwają bez ustanku. Odprowadzają ścieki, zanieczyszczenia przemysłowe czy nawozy. Tworzą bomby biologiczne, które niszczą całe ekosystemy.
-Ale przecież tak się dzieje od lat! – wchodzę mu w słowo. – Eksperci hamują ten proces.
-Daj spokój – otwiera szeroko oczy. – Kto hamuje? Osiemdziesiąt procent światowej emisji gazów cieplarnianych generują największe potęgi świata. Teraz mamy dodatkowe problemy.
-To znaczy? – podnoszę brwi.
-Doszła pandemia, która powiększyła liczbę niedożywionych o sto sześćdziesiąt milionów – błazen siada na sofie. – Natomiast wojna w Ukrainie doprowadzi do głodu kolejne dwieście pięćdziesiąt milionów ludzi.
-Brakuje zboża… – myślę głośno, spoglądając w okno.
-Tak. Ukraina to „spichlerz świata”. Eksportowano z niej między innymi pszenicę, kukurydzę czy olej słonecznikowy. Mnóstwo zboża pochodziło również z Rosji. Teraz tego nie ma, a przecież wiele krajów uzależnionych jest od dostaw. Na przykład Somalia i Benin. Ale także Egipt, Liban, Turcja, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Indonezja, Filipiny… – wymienia.
-Czy nie mogą importować zboża z innych krajów?
-Nie, gdyż te wprowadziły blokady. Borykają się z własnymi problemami. Susza dała im się we znaki. Obecnie chcą zapewnić bezpieczeństwo własnym mieszkańcom. Indie zabroniły eksportu zboża; Argentyna oleju sojowego i mączki sojowej; Iran ziemniaków, pomidorów, cebuli i bakłażanów; a Turcja wołowiny oraz baraniny.

Przygaszona siadam na fotelu i milczę. Kompletnie nie wiem, co o tym myśleć. Wygląda na to, że planeta może nas nie wyżywić, a winni tej sytuacji są ludzie.
-Nie chodzi jedynie o brak pożywienia – odzywa się błazen. – Lecz o redystrybucję tego, co jest.
Podnoszę wzrok i z zaciekawieniem przyglądam się jego twarzy.
-O czym mówisz? – dociekam.
-Mamy jedzenie, które jest marnowane. Do kosza trafia jedna trzecia wyprodukowanej żywności. Co ciekawe, najwięcej marnują Chiny, ponieważ prawie sto milionów ton rocznie. Również Indie, niemal siedemdziesiąt milionów ton rocznie.
-A w Polsce? – przeszywam go wzrokiem. – Jak wygląda sytuacja?
-Co roku wyrzucamy do kosza pięć milionów ton żywności, którą można byłoby spożyć – odpowiada i podchodzi do komputera. – Muszę lecieć – rzuca, wykręcając twarz i ręce w krzywym grymasie. Zupełnie tak, jakby chciał mnie rozbawić. Nie jest mi do śmiechu, jednak mimowolnie szczerzę zęby.
-Jesteś niesamowity – szepczę smutnym głosem. – Gdzie idziesz?
-Dzieciaki z Jemenu wzywają mnie. Wiesz – spuszcza wzrok. – Siedemnaście milionów osób głoduje w tym kraju, w tym dwa miliony dzieci. Te maleńkie istoty w ogóle mają bardzo źle. Co sześć sekund umiera z głodu jedno z nich. A wystarczyłyby dwa złote, aby zapewnić dziecku posiłek dziennie.
-Zbierasz dla nich pieniądze? – wołam do komputera. Widzę, że już wciąga go wirtualna przestrzeń.
-Krążę pomiędzy politykami, biznesmenami oraz zwykłymi ludzi – mówi. – Proszę ich, aby dali tyle, ile mogą. Wieczory spędzam z dziećmi – dodaje, znikając w czerni ekranu.

„Ludzie i Żywność” oznaczam kolorem brązowym, który kojarzę z zagrożonym poczuciem bezpieczeństwa i niepewnością jutra.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

.
Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.
1.  „Planeta Ziemia i Człowiek” – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.
2.  „Genetyczne Idealne Istoty” – druga część serii rzuca światło na mroczny świat genetycznie zmodyfikowanych istot. Eksploruje konsekwencje manipulacji genetycznej i etyczne dylematy, stawiając pytania o granice ludzkości i moralności w kontekście postępu naukowego.
3. „Energia Życia” – trzecia część, która zabiera czytelnika w podróż po świecie kwantowym. Łącząc naukę z elementami fantastycznymi, pozwala na głębsze zrozumienie zjawisk kwantowych. Vademecum dołączone do książki zapewnia dodatkowe wyjaśnienia i kontekst, ułatwiając czytelnikom docenienie złożoności opisywanej nauki.
Obecnie pracuję nad czwartą częścią serii, zatytułowaną „Molekuły Nowej Ery”. W tej części zabieram czytelników w podróż przez mikroskopijny świat genetyki i chemii, gdzie będziemy świadkami narodzin pierwszego genu w nowym układzie słonecznym.
 
Zapraszam Was do wspólnej wędrówki po tych nowych, nieodkrytych jeszcze obszarach nauki i wyobraźni, gdzie razem będziemy odkrywać tajemnice życia na poziomie molekularnym.
.

Populacja Ziemi
[Hologramowy Świat cz. VIII]

Populacja Ziemi

Hologramowy Świat cz. VIII

-Jest nas za dużo – oznajmia hologramowa kobieta z czarnymi jak kruk włosami. Siedzi obok, a jej ogromne oczy błądzą po mojej twarzy zza okularów.
Czego szukają? Nie mam pojęcia. Być może potwierdzenia, którego nie zamierzam jej dać.
-Co to znaczy za dużo? – pytam tylko.
-W listopadzie liczba ludności Ziemi przekroczy osiem miliardów – precyzuje. – Choć siedemdziesiąt lat temu było nas zaledwie dwa i pół miliarda. Wkrótce zabraknie wody oraz jedzenia – dodaje, nie spuszczając wzroku.
Czuję wyraźny dyskomfort, zupełnie nie wiem, czego chce. Abym zniknęła z tego świata? – buntuję się w myślach. – Przecież mam prawo do życia. Mimo, że jest nas tak wielu.

-Nie rozumiem – wykrztuszam poirytowana.
-Nie bierz tego do siebie – uspokaja, rozkładając skoroszyt na kolanach. – Ale to moja praca.
-Zarzucanie ludziom tego, że żyją? – odbijam z przekąsem.
-Po prostu informuję.
-W czym mogę pomóc? – przechodzę do sedna.
-Odpowiedz na kilka pytań. Przeprowadzam badanie ludności.
-Dobra – zgadzam się. – Byle szybko, mam sporo pracy.
-Adres zamieszkania – kobieta przystawia długopis do kartki i zerka w moją stronę. – Wystarczy podać kontynent – dodaje.
Otwieram szeroko oczy.
-Żartujesz sobie? Przecież wiesz, że jesteśmy w Europie.
-Chodzi o rok 2050 – uściśla. – Wtedy wszystko się zmieni.
-Czyli? – spoglądam na nią podejrzliwie.
-Po pierwsze, liczba ludności wzrośnie do dziewięciu i ośmiu dziesiątych miliarda. Po drugie, Europa nie będzie atrakcyjnym miejscem do życia, a w szczególności Bułgaria, Łotwa, Litwa, Serbia i Ukraina. W sześćdziesięciu jeden państwach zmniejszy się populacja, również w Azji Wschodniej oraz na pograniczu Rosji i Chin. Przewiduję, że i ty możesz stąd zniknąć – dopowiada. – Stąd takie pytanie.
-Ktoś chyba zostanie w tej Europie? – rzucam zdegustowana.
-Oczywiście – wzdycha, jakby się męczyła. – Europę i Amerykę Północną zamieszkiwać będzie jeden i jedna ósma miliarda osób.
-Więc gdzie będzie reszta? – dociekam zdezorientowana.
-W Azji i Afryce Subsaharyjskiej, między innymi w Egipcie, Etiopii, Demokratycznej Republice Konga, Indiach, Nigerii, Pakistanie, na Filipinach i w Zjednoczonej Republice Tanzanii. Na tych terenach rozwiną się gigantyczne metropolie, powstanie centrum światowego życia. Już do 2040 roku liczba ludności wzrośnie tam dwukrotnie, przekraczając dwa miliardy osób.
-Co z Polską? – niepokoję się. – Ilu mieszkańców będzie liczyć?
-Populacja zmniejszy się do trzydziestu pięciu milionów. Dlatego pytam, co z tobą? – znowu skanuje mnie wzrokiem i ręką poprawia swój granatowy uniform. Mam wrażenie, że nie lubi tej pracy, i w ogóle ludzi.
Uciekam wzrokiem do okna. Spoglądam w gwiazdy i wpadam w lekką zadumę.
-Bo ja wiem… – wzdycham. – Pewnie będę bardzo stara…
Słyszę, że kobieta coś pisze. Odgłosy delikatnego skrobania pióra roznoszą się po pokoju. Wciąż patrzę w niebo, próbując wyobrazić sobie przyszły świat.
-Więc co będzie potem? – zastanawiam się głośno. – Po roku 2100?
Kobieta przerywa pisanie.
-Pod koniec wieku populacja osiągnie swoje maksimum, czyli jedenaście i dwie dziesiąte miliarda – mówi. – Następnie zacznie stopniowo się zmniejszać. Chociaż niektóre prognozy wskazują, że ludzi zacznie ubywać już po 2050 roku, aby pod koniec stulecia zatrzymać się na siedmiu miliardach.
-Skąd taki trend? – odwracam się i zatrzymuję wzrok na jej twarzy.
-Spadnie liczba urodzeń, oczywiście w znaczeniu globalnym. Kobiety staną się bardziej świadome, wyedukowane, będą sięgać po środki antykoncepcyjne.
-Słyszałam, że w niektórych krajach wciąż rodzą po sześć lub siedem dzieci – przerywam jej.
-To prawda – przyznaje. – Tak jest na przykład w Nigrze, Czadzie, Somali czy Afganistanie. Jednak połowa krajów boryka się dzisiaj z niżem demograficznym. Cypr, Tajwan, Korea Południowa, Tajlandia… – wymienia. – Tam kobiety rodzą średnio jedno dziecko. W Polsce, Mołdawii oraz Japonii średnia wynosi jeden i trzy dziesiąte.

Myślę, próbując poskładać informacje. Coś mi nie pasuje.
-Dlaczego twierdzisz, że jest nas za dużo? – pytam. – Że zabranie wody i jedzenia? Przecież trendy są korzystne.
-Nie wszystkie – kobieta zerka na mnie znad okularów. Dwieście lat temu zaledwie trzy procent mieszkańców globu mieszkało w miastach – oznajmia. – A dzisiaj? Prawie siedemdziesiąt procent. W Europie wskaźnik jest jeszcze wyższy. Prognozy wskazują, że za kilka lat trzydzieści procent ludności będzie zamieszkiwać miasta z populacją wyższą niż milion mieszkańców. Już teraz liczba osób zamieszkujących Tokio przekroczyła czterdzieści dwa miliony, Delhi – trzydzieści milionów, Szanghaju – dwadzieścia siedem milionów…
-No i co w tym złego? – wchodzę jej wpół słowa.
-Miasta to „gorące punkty” na mapie emisji gazów cieplarnianych – kobieta zamyka skoroszyt, podchodzi do komputera. – Odpowiadają za sześćdziesiąt do siedemdziesięciu procent zużycia energii i siedemdziesiąt pięć procent emisji związków węgla. Zmienia się klimat, mamy susze, powodzie, pożary… Następuje degradacja środowiska… Lecz to już inny temat – dodaje, wskakując do komputera.
-Poczekaj! – krzyczę. – Przecież nie odpowiedziałam na wiele pytań.
-Nie szkodzi. Wpisałam, że spełniasz kryteria trendu.
-Jakiego trendu? – pytam z niedowierzaniem.
-Wkrótce Polska będzie krajem ludzi starych, potwierdzasz zatem prognozy – rzuca i znika w czerni ekranu.

Populacji Ziemi przyznaję kolor pomarańczowy, który dodaje optymizmu i kieruje myśli w pozytywną stronę.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

ARGENTYNAKonferencja Poczdamska

Otto

Konferencja Poczdamska

Juan Domingo Peron był faszystą. Ukrył 10 tysięcy czystych argentyńskich paszportów i dowodów osobistych dla niemieckich uciekinierów.

Ręka Boga
Poczdam, 17 lipca 1945. Chociaż w Europie II Wojna Światowa już jest zakończona, na wschodzie nadal trwają walki. Przywódcy koalicji antyhitlerowskiej, tzw. Wielkiej Trójki, spotykają się po raz trzeci i ostatni. Tym razem po to, aby uzdrowić świat i poukładać go inaczej. Po swojemu.
 
ZSRR reprezentuje Józef Stalin. Stany Zjednoczone—Harry Truman (poprzedni prezydent, Franklin Roosevelt, od trzech miesięcy nie żyje). Natomiast Winston Churchill nie uczestniczy w spotkaniu do końca, ponieważ Torysi przegrywają wybory. Wymienia go Clement Richard Attlee—nowy premier Wielkiej Brytanii.
 
Atmosfera rozmów jest napięta. Chodzi nie tylko o to, co zrobić z pokonaną III Rzeszą, ale także o podział wpływów między Sowietami a światem zachodnim. Ustalenie granicy. Wiadomo, że ma ona przebiegać gdzieś na terytorium Polski lub Niemiec. Lecz gdzie dokładnie? Trzeba uzgodnić.
 
Tymczasem w tle rozgrywa się inna walka. Amerykanie przeprowadzili właśnie pierwszą, udaną próbę bomby atomowej. Truman uważa, że dzięki niej pokona Japończyków bez pomocy wojsk sowieckich. Liczy na mocniejszą pozycję przy stole. Nic bardziej mylnego. Stalin ma swoich szpiegów wszędzie i posiada dane techniczne amerykańskiej broni. Co więcej, pracuje on nad własną bombą atomową. Jego pozycja lidera nie jest zagrożona.
 
2 sierpnia 1945 roku obrady kończą się. Niemcy zostają obarczone winą za wybuch wojny i zobligowane do uiszczenia odszkodowań. Tracą dwadzieścia trzy procent terytorium. Zapada decyzja, aby kraj zdemilitaryzować i podzielić na strefy okupacyjne pod zarządem USA, ZSRR, Wielkiej Brytanii oraz Francji. Wielka Trójka postanawia też, że zbrodniarze wojenni zostaną osądzeni w Norymberdze.
 
Co z Polską? Wyznaczona zostaje granica na Odrze i Nysie Łużyckiej, odbierając Niemcom ziemie zachodniopomorskie, wielkopolskie i dolnośląskie. Ma stanowić to rekompensatę za terytoria wschodnie, które Rzeczpospolita traci na rzecz Związku Radzieckiego. Wielka Trójka cofa poparcie dla Rządu RP na Emigracji i uznaje Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (TRJN), powołany w Warszawie z namaszczenia Moskwy. W obradach uczestniczą jego przedstawiciele, m.in. przewodniczący KRN (Krajowej Rady Narodowej) Bolesław Bierut, premier Edward Osóbka-Morawski oraz wicepremier Stanisław Mikołajczyk. W sprawie odszkodowań niemieckich dla Polski zostaje przyjęta propozycja Stalina, że strona sowiecka zaspokoi wskazane żądania.
 
Konferencja Poczdamska otrzymuje ode mnie kolor zielony, który symbolizuje nadzieję i wolność.

Kwestia faszystów ukrywających się w Argentynie poruszana jest również w książce Ręka Boga. Czwarta część cyklu Raport Ziemi zabiera czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości Argentyny. Utrzymana na granicy jawy i snu, przynosi niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

OKTALOGIA

OKTALOGIA – obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Chiny
Raport Ziemi

USA 
Raport Ziemi

Izrael
Raport Ziemi

Argentyna
Raport Ziemi

Australia
Raport Ziemi

Meksyk
Granice Ziemi

Indie
Granice Ziemi

Kanada
Granice Ziemi

Trzęsienia Ziemi
[Hologramowy Świat cz. VII]

Trzęsienia Ziemi

Hologramowy Świat cz. VI

Tąpnęło. Ziemia zadrżała, a wraz z nią szklanki na półkach. Dźwięczny odgłos rozniósł się po pokoju i rozkołysał moje wnętrze. Teraz pełna niepokoju rozkładam włos na czworo i myślę nad tym, czy warto. Żyć tutaj.
-Nie przesadzaj, masz jak w raju – hologramowy geolog uspokaja, po czym z wrodzoną sobie nonszalancją zaczyna wymachiwać nogami. Od godziny siedzi już na szafie i komentuje, co robię. Czasem o coś zagadnie.
-Przesadzam? – spoglądam w górę, oburzona. – Chodniki i tynki na ścianach pękają, posadzki wypiętrzają się, a domy wędrują z gruntem. Czy to normalne?
-Oczywiście – wzdycha się z dezaprobatą. – Mieszkasz na terenach górniczych. Eksploatacja narusza równowagę górotworu. Jedne skały napierają na inne, a nagromadzona energia musi znaleźć swoje ujście. Ale to nie przeszkadza przecież, aby spokojnie żyć.
-Nie przeszkadza!? – powtarzam zdezorientowana i zanurzam wzrok w ekranie komputera. – W zeszłym roku odnotowano blisko tysiąc sześćset wstrząsów kategorii wysokoenergetycznej na obszarze działania kopalń węgla kamiennego – cytuję dane.
-Bułka z masłem – wchodzi mi w pół słowa. – Górny Śląsk to oaza spokoju. Zaledwie dwadzieścia wstrząsów rocznie przekracza tutaj magnitudę 3.0 i może powodować skutki na powierzchni. Co mają powiedzieć Japończycy, którzy mieszkają na najbardziej sejsmicznym i wulkanicznym obszarze Ziemi. Odnotowują pięć tysięcy trzęsień rocznie, z czego ponad tysiąc odczuwają ludzie.
-Jak bardzo trzęsie? – dociekam.
-Różnie. Trzęsienie z 1923 roku, do którego doszło na wyspie Honsiu, miało siłę 7.9 stopnia w skali Richtera. Zginęło wówczas ponad sto czterdzieści trzy tysiące ludzi.
-To było dawno – prostuję się na krześle.
-Rok temu, pod dnem oceanu, dokładnie na głębokości pięćdziesięciu czterech kilometrów, odnotowano trzęsienie ziemi o magnitudzie 7.3. Kilkadziesiąt osób zostało rannych – wymienia geolog, zeskakując z szafy. – W styczniu tego roku ziemia zatrzęsła się z siłą 6.6 stopni u wybrzeży wyspy Kiusiu, w marcu w prefekturze Fukushima i Miyagi z siłą 7.3 stopnia, zgasły dwa miliony gospodarstw.
-Dużo tego, dlaczego? – przerywam mu.
-Japonia leży w obrębie Pacyficznego Pierścienia Ognia, gdzie występuje dziewięćdziesiąt procent wszystkich trzęsień Ziemi. W tej strefie znajdują się również czterysta pięćdziesiąt dwa wulkany, z czego większość jest czynnych.
-Czy to duży obszar? – zamyślam się.
Geolog wyświetla holograficzną mapę i wskazuje na teren otaczający Ocean Spokojny.
-Liczy czterdzieści tysięcy kilometrów – mówi. – Ciągnie się od Nowej Zelandii, przez Archipelag Malajski, wschodnie wybrzeża Azji, aż po zachodnie wybrzeża Ameryki Północnej i Południowej. Wyspy Galapagos oraz Hawaje też należą do Pierścienia.
-Czyli wiele państw zlokalizowanych jest w tej strefie… – analizuję głośno.
-Jednak Japonia ma najgorzej – geolog zmienia mapę. – Kraj leży na styku czterech płyt litosferycznych: wielkiej euroazjatyckiej, północnoamerykańskiej, pacyficznej oraz filipińskiej. Te wciąż się przemieszczają, wciągają lub wypychają, powodując trzęsienia ziemi. W Japonii ma miejsce osiemdziesiąt procent tych najsilniejszych. Na domiar złego na obszarze państwa znajduje się sto dziesięć aktywnych wulkanów. – Geolog mruży oczy i lekko podnosi głowę. – Na przykład Sakurajima, którego erupcja w 2016 roku osiągnęła wysokość pięciu kilometrów. Eksperci przewidują, że w ciągu trzydziestu lat znowu wybuchnie. Wulkan Ontake, który aktywował się w 2014 roku, zabił sześćdziesiąt trzy osoby. Niespodziewanie wyrzucił z siebie setki ton popiołu i gazów o temperaturze tysiąca stopni Celsjusza, które pędziły z prędkością trzystu kilometrów na godzinę.
-Faktycznie, nie mają różowo – wzdycham.
-Racja – potwierdza. – Co więcej, trzęsieniom ziemi towarzyszą jeszcze tsunami, czyli fale, które dochodzą do kilkudziesięciu metrów wysokości oraz poruszają się z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę.
-Podaj przykłady – proszę z niedowierzaniem.
– W 2004 roku, trzy kilometry pod dnem Oceanu Indyjskiego, doszło do trzęsienia ziemi o sile 9.1 stopnia w skali Richtera. Wyzwolona energia była dwadzieścia trzy tysiące razy większa niż ta od bomby atomowej, która spadła na Hiroszimę. Powstały wówczas fale tsunami sięgające nawet trzydzieści metrów wysokości. Uderzyły między innymi w wybrzeża Indonezji, Sri Lanki, Indii oraz Tajlandii, powodując śmierć około trzystu tysięcy ludzi.
-Dość już tych katastroficznych opowieści! – przerywam mu zdenerwowana. – Na całe szczęście Polska nie leży w obrębie Pacyficznego Pierścienia Ognia, ani żadnych innych obszarów sejsmicznych. – Dodaję.
-Prawda – geolog podchodzi do komputera i zanurza nogę w ekranie. – Jednak nie zapominaj o tym, że płyty tektoniczne składają się z mniejszych płyt. Te także powodują trzęsienia, lecz o zdecydowanie mniejszej sile. Chociaż – zamyśla się – największe, z 1443 roku, miało 6 stopni w skali Richtera. Epicentrum znajdowało się na północ od Wrocławia, a w Krakowie zawaliło się sklepienie kościoła Świętej Katarzyny. Wstrząs odczuwalny był w całej Europie. – Z ukosa zerka w moją stronę. – Wystąpiło też kilka mniejszych trzęsień. Na przykład we wrześniu 2004, w Polsce południowo-wschodniej ziemia dwukrotnie drżała. Raz z siłą 5.5 stopnia, drugi raz odnotowano 5.3 stopnia w skali Richtera.
-Poczekaj – zatrzymuję go, widząc, że zniknął już w połowie. – Czyli gdzie dokładnie są te trzęsienia?
-W Karpatach, Sudetach, na obszarach górniczych… – wymienia.
-Ale tutaj? – utwierdzam się jeszcze. – Czy jest bezpiecznie?
-Oaza spokoju – rzuca i znika w czarnym ekranie monitora.
 
Trzęsienia Ziemi otrzymują ode mnie barwę czarną, którą kojarzę z mocą, strachem i śmiercią.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Magnetyzm Ziemi
[Hologramowy Świat cz. VI]

Magnetyzm Ziemi

Hologramowy Świat cz. VI

Dopadło mnie przygnębienie. Myśli gubią sens i opadają na podłogę. Zawsze w to samo miejsce, tuż obok moich stóp. Zupełnie tak, jakby chciały przebić ziemię i sięgnąć dna, gdziekolwiek ono jest. Chyba mają szansę, ponieważ zaczynają mieszać się z kroplami łez, które zwiększają siłę ciążenia. 
-Nie załamuj się. Zawsze jest jakieś rozwiązanie – delikatny, chłopięcy głos wydobywa się ze znajdującego się trzy metry dalej komputera. Odruchowo podnoszę więc głowę i spoglądam w czerń ekranu. 
-Czyżby mój rycerz na białym koniu? – ironizuję przez łzy, lecz ból ściska mi gardło.
-Oj tam… – hologramowy, jasnowłosych chłopak w czerwonym podkoszulku wyskakuje zza szkła. – Od razu rycerz. Zwykłym geologiem jestem.
-Znowu? Kolejny geolog? – rozczarowana spuszczam głowę, aby powrócić do moich wyniszczających rozważań. – Wracaj, skąd przybywasz – dodaję tylko.
-Zmień perspektywę patrzenia – ciągnie blondyn, jakby nie słyszał mojego ostatniego zdania. – Potraktuj to, co złe, jako dobre.
-Odbiło ci? Nudzisz się i nie masz co robić? – czuję, że młokos wpada w sidła mojego fatalnego nastroju, jednak nic na to nie mogę poradzić.
-Zmień perspektywę – powtarza pewnym głosem, opierając się o biurko. Zupełnie tak, jakby posiadł wszystkie mądrości tego świata. 
-Jak? – pytam dosadnie. – Przecież to niemożliwe. Północ jest północą, południe południem. 
-Nie masz racji – zaprzecza. – Bieguny magnetyczne Ziemi zmieniają się systematycznie.
-O czym mówisz? – spoglądam mu w oczy z niedowierzaniem. – Bieguny są dwa, jeden na północy, drugi na południu. Od zarania dziejów igła kompasu wskazuje je dokładnie tak, jak trzeba. Nasze pragnienie zmiany lub jej braku w tej kwestii nie ma tutaj nic do rzeczy.
-Nie mówię o ustawieniach igły, lecz biegunów – chłopak podnosi ręce i zakreśla w powietrzu jakieś kształty. – One systematycznie zamieniają się miejscami.
-Systematycznie? Nie rozumiem – szeptam bezwiednie. – Chcesz powiedzieć, że bieguny odwracają się?
-Tak, średnio co dwieście pięćdziesiąt tysięcy lat. Natomiast obecnie spodziewamy się kolejnej zamiany, gdyż słabnie pole magnetyczne Ziemi. Przez ostatnie dwieście lat straciło dziewięć procent w stosunku do swojej średniej. Biegun północny przesuwa się na południe czterdzieści osiem kilometrów rocznie.

 

Wstaję ze sofy i zaczynam chodzić po pokoju. Próbuję zebrać myśli.
-Kiedy ostatnio doszło do takiej zmiany? – zatrzymuję wzrok na jego twarzy.
-Siedemset osiemdziesiąt tysięcy lat temu.
-Skąd zatem wziąłeś tę średnią? 
-W ciągu ostatnich dwóch i sześciu dziesiątych miliona lat bieguny magnetyczne odwróciły się łącznie dziesięć razy. 
-Dlaczego tak się dzieje? – ciągnę wątek.
-Pole magnetyczne wytwarzane jest w głębinach Ziemi, trzy tysiące kilometrów pod naszymi stopami – młody siada na moim miejscu i swobodnie zaczyna tłumaczyć. – Tam znajduje się płynne żelazo, które zostaje wprawione w ruch. Ono przemieszcza się pomiędzy gorącym jądrem, a chłodniejszym płaszczem zewnętrznym, tworząc prądy konwekcyjne…

 

-Ale skąd te anomalia!? – przerywam mu.
-Powoduje je ruch wirowy Ziemi. Sprawia, że pole magnetyczne zachowuje się nieprzewidywalnie. W trakcie tego typu zmian trudno odgadnąć, co stanie się z biegunami. Mogą zamienić się miejscami, może powstać ich więcej…. słabszych, które będą rozłożone po całej planecie. Pole magnetyczne może być tak słabe, że…
-Czy cały proces przebiegunowania trwa długo? – wchodzę mu słowo.
-Mniej więcej pięć tysięcy lat, ale równie dobrze może trwać tysiąc lat. Wtedy – młody geolog zawiesza głos i zanurza się w myślach – kompasy nie będą już potrzebne.
-Dlaczego? Co się wtedy stanie? – spoglądam na niego zaskoczona. Widzę, że blednie.
-Katastrofa – wykrztusza łamanym głosem. – Wszystko może się zmienić. Pole magnetyczne chroni naszą planetę przed promieniowaniem kosmicznym oraz wiatrem słonecznym. Gdyby go nie było, Ziemia straciłaby atmosferę. Ludzie i zwierzęta najprawdopodobniej zniknęliby z powierzchni… – dodaje głucho. – Jeśli nawet nie, to doszłoby do mutacji ich genów. 
-Nie przesadzaj – próbuję go pocieszyć. – Dzisiaj mamy zaawansowane urządzenia, one wykrywają zagrożenia, na pewno uprzedzą nas odpowiednio wcześnie, przygotujemy się…
-Przestaną działać! – chłopak patrzy na mnie na wpół szalonym wzrokiem, po czym wybucha płaczem. – Nie będzie komputerów, telefonów komórkowych, elektroniki, samolotów – wymienia, a jego łzy spadają na podłogę, tuż obok stóp. W to samo miejsce, gdzie przed chwilą opadały moje. 
 -Nie załamuj się. Zawsze jest jakieś rozwiązanie – mówię, podejrzliwie spoglądając na sofę. – Po pierwsze zejdź z tego miejsca, aby zmienić perspektywę patrzenia.
Geolog zrywa się na równe nogi. Nie czekając na to, co powiem, wpada w głębiny ekranu.

 

Przyznaję barwę brązową, która symbolizuje potrzebę stabilizacji, a jednocześnie zagrożone poczucie bezpieczeństwa.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

INDIEMiłość i małżeństwo

309272491_137410952346615_2674037085542111599_n

Indie - Miłość i małżeństwo

Ze ślubem jest tak, że decydują rodzice. Na tym etapie dokonywana jest selekcja Najpierw odrzucają osoby z innych kast, potem religii, porównują też znaki zodiaku. Lecz najczęściej spisywany jest kontrakt.

Niedotykalni
W Indiach małżeństwo to nie związek pomiędzy żoną i mężem, ale sojusz dwóch rodzin, które szanują się wzajemnie oraz kochają swoje dzieci– mówi Vishwa Parmar.

Vishwa ma 19 lat i jest studentką John Cabot University w Rzymie. Pochodzi z Indii, z miasta Vadodara w stanie Gujarat. Przed wyjazdem mieszkała tam razem z rodzicami, młodszym bratem oraz dziadkami. Jej ojciec jest inżynierem telekomunikacji (BSNL), a matka pracuje w Indian Railways. Rozmawiamy o małżeństwie i miłości.

IG: Ślub to bardzo ważne wydarzenie, ponieważ łączy dwie osoby na lata, a czasami nawet na całe życie. Jednak w Indiach młodzi ludzie nie decydują o tym, kto zostanie ich współmałżonkiem. W jaki sposób dobierani są narzeczeni?
 
VP: Zgodnie z tradycją, rodzice wybierają partnerów dla swoich dzieci. To oni tworzą listę osób, które byłyby odpowiednimi kandydatami. Trzeba jednak dodać, że reszta rodziny też jest mocno zaangażowana w poszukiwania. Co więcej, w Indiach istnieje ogromny serwis społecznościowy poświęcony wyłącznie małżeństwom. Można znaleźć tam swatów oraz swatki, którzy prowadzą działalności oferujące usługi polegające na znalezieniu idealnego partnera (z gwarancją) dla osób z klasy wyższej i średniej. Rodziny długo wybierają opcje matrymonialne dla swoich dzieci.
 
IG: Jakich kandydatów poszukują?
 
VP: Ciężko jest wyznaczyć kluczowe kryteria, każdy ma inne preferencje. Obecnie rodzina pana młodego najczęściej szuka dla syna pięknej kobiety, która potrafi gotować, a jej rodzina może zagwarantować pracę ich przyszłemu synowi (wnukowi -red.). Natomiast rodzice panny młodej pragną dla córki zamożnego mężczyzny o wysokiej pozycji społecznej i stabilnym zatrudnieniu, najlepiej w sektorze rządowym. Prawdą jest, że wydanie dziewczyny za bogatego partnera z dobrego domu jest sprawą honoru. Wygląd mężczyzny nie ma tutaj znaczenia, przede wszystkim ze względu na długi okres obowiązywania patriarchatu w Indiach. Dla niektórych rodzin kasta oraz religia są znacznie ważniejsze niż interesy samych panny i pana młodego.
 
IG: Partnerzy zostali wybrani, jaki jest następny krok?
 
VP: Rodziny kontaktują się ze sobą i planują spotkanie, najczęściej w domu jednej ze stron bądź w jakiejś wyszukanej restauracji.
 
IG: Kto przychodzi na takie zgromadzenie i o czym się tam rozmawia?
 
VP: Przychodzą potencjalni małżonkowie i ich krewni. Pierwsze spotkania mają charakter zapoznawczy. Sprawdza się, czy kandydaci do siebie pasują, jak również to, czy ich związek wzmocniłby obie rodziny w przyszłości. Analizowane są między innymi kwestie materialne, status społeczny oraz wierzenia. Trzeba zaznaczyć, że w większości przypadków te aspekty podobne są po obu stronach, małżeństwa osób z tej samej kasty zdecydowanie przeważają.
 
W Indiach uważa się, że związek partnerów myślących podobnie, wyznających taką samą religię oraz posiadających zbliżone cele ma zdecydowanie wyższe szanse na przetrwanie. Wtedy partnerzy szybciej dochodzą do porozumienia niż w przypadku występowania między nimi znaczących różnic.
 
IG: Czy potencjalni małżonkowie mają wpływ na decyzję o własnym ślubie?
 
VP: Decyzja panny młodej jest ważniejsza od decyzji pana młodego. Jednak najbardziej liczy się zdanie rodziców, gdyż w Indiach małżeństwo nie jest tylko związkiem pomiędzy żoną i mężem, ale sojuszem rodzin, które szanują się wzajemnie oraz kochają swoje dzieci.
 
IG: Słyszałam, że rodzina kobiety musi wnieść posag do rodziny pana młodego. Czy to prawda?
 
VP: Dawanie i przyjmowanie jakiejkolwiek formy posagu jest w Indiach nielegalne. Jednak zwyczaj ten wciąż się praktykuje, chociaż nie został on jak dotąd wyjęty na światło dzienne. Mimo to, powszechne są żądania rodziny pana młodego dotyczące posagu. Dodatkowo, często wartość mężczyzny mierzona jest tym, jak duży posag otrzyma od rodziny kobiety.
 
IG: Mówisz o pieniądzach?
 
VP: Niekoniecznie. Posagiem może być na przykład samochód, przedpłata na mieszkanie czy coś ekstrawaganckiego na weselu. Natomiast w mniej zamożnej warstwie klasy średniej zazwyczaj wręcza się mniejsze sumy pieniędzy, jedzenie albo meble.
 
Polecam obejrzeć hinduski film pt. „Two States”, w którym jest krótko objaśnione, jak działa system małżeństw w Indiach i dlaczego kultura „wesela pełnego przepychu” współcześnie kwitnie. Warto zobaczyć też hinduski serial pt. “Made in Heaven”, dostępny między innymi na platformie Amazon Prime. Jest to historia o niedojrzałych osobach planujących ślub. Obie produkcje powinny dać dobry obraz tego, na czym polegają małżeństwa w Indiach – zarówno w klasie robotniczej, jak też u ludzi bogatych.
 
IG: Zorganizowano rodzinne zebranie, przeanalizowano kandydatów oraz warunki, zaakceptowano to, co trzeba. Jaki jest następny krok?
 
VP: Za zgodą obu rodzin kandydaci mogą zacząć chodzić na randki i poznawać się lepiej. Od nich zależy, czy chcą zabiegać o siebie, czy nie. Decyzja o małżeństwie zapada, kiedy są już ze sobą zaznajomieni (niekoniecznie zakochani), mają podobne cele, wspierają się wzajemnie, a krewnym ta relacja pasuje.
 
IG: A miłość? Co z nią?
 
VP: Małżeństwa w Indiach nie polegają na szaleńczej miłości od pierwszego wejrzenia, lecz na powolnym, stopniowym wzrastaniu uczucia podczas całego wspólnego życia. Na oddaniu nie tylko do partnera/partnerki, ale też do jego/jej rodziny. Na połączeniu się na zawsze. Ślub jest świadomą decyzją oraz ogromnym zobowiązaniem.
Z tego, co wiem, w zachodniej kulturze ludzie sami znajdują sobie ukochanych, nikt inny nie ma na to wpływu, nawet ich rodziny! Lecz na zachodzie nie muszą się oni martwić o swoje wierzenia, pozycje społeczne, statusy majątkowe rodzin… – czyli te aspekty, które w Indiach są niezwykle istotne. Wiara i rodzina są tam wyryte w kulturze. Dla przykładu, pierwszą rzeczą, którą robi się podczas spotkań ze starszymi od siebie bliskimi, jest dotykanie ich stóp oraz przyjmowanie błogosławieństw jako wyraz szacunku.
 
W Indiach ważniejsze jest bycie razem, wzajemne rozwijanie się i wspieranie przez całe życie, szanowanie swoich wyborów. To coś głębszego i bardziej intymnego niż ekscytacja oraz ekstaza dzikiego zakochania podczas samego dniu ślubu, jak też jedynie w okresie “miesiąca miodowego”.
 
Miłość jest najważniejsza, prawda. Spróbujcie sobie wyobrazić znalezienie kogoś na całe życie i bycie przekonanym co do miłości do tej osoby. To coś pięknego i prawdziwego, co zazwyczaj trwa już na zawsze – wspólne zamieszkanie, w domu rodzinnym bądź przeprowadzka, posiadanie dzieci, psa… Małżeństwo nie jest wyłącznie o zakochiwaniu się, jest przede wszystkim o dzieleniu swojego życia z drugim człowiekiem.
 
A ja totalnie wierzę w miłość!
 
IG: Dziękuję za rozmowę.
 

„Indie – miłość i małżeństwo” otrzymują ode mnie kolor granatowy, który podkreśla odpowiedzialność i chęć kontrolowania świata zewnętrznego.

Książka Niedotyklani – druga część cyklu Granice Ziemi, zabiera czytelnika w pordóż po teraźniejszości i przeszłości Indii. Utrzymana na granicy jawy i snu, przynosi niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

OKTALOGIA

OKTALOGIA – obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Chiny
Raport Ziemi

USA 
Raport Ziemi

Izrael
Raport Ziemi

Argentyna
Raport Ziemi

Australia
Raport Ziemi

Meksyk
Granice Ziemi

Indie
Granice Ziemi

Kanada
Granice Ziemi

IZRAELSyndrom Jerozolimski

Syndrom Jerozolimski

Rodzaj zaburzeń urojeniowych, który dotyka turystów w trakcie zwiedzania tego miasta.

Droga do Raju
–A na ulicach Jerozolimy znowu pojawi się wielu nowych proroków, w skórzanych opaskach, którzy będą nawracać niewiernych – dopowiedziała Joan.
–Skąd oni się biorą? – ożywił się nagle Neo. –Czy to jacyś samozwańczy prorocy?
–Pytasz o tych ludzi poprzebieranych za Mesjaszy, Matki Boskie i inne postacie biblijne?
–No tak, widziałem dzisiaj w tłumie kilku.
–To syndrom jerozolimski – odpowiedziała Joan. –Rodzaj zaburzeń urojeniowych, który dotyka turystów w trakcie zwiedzania tego miasta.
–Oni są turystami? – zdziwił się. –Wymyśliłaś to? – spojrzał na nią lekko podnosząc brwi.
–Skąd! – oburzyła się. –Te zaburzenia mają nawet swoją jednostkę chorobową. Schorzenie zostało opisane przez psychiatrów w XX wieku, ale na pewno występowało już w średniowieczu. Niektórzy lekarze twierdzą, że zostało dotkniętych nim wielu wielkich proroków.
–Jak to działa? – dociekał.
–Podobno osoby dotknięte tym syndromem można podzielić na trzy kategorie: tych, którzy chcą zmienić świat, pielgrzymów gotowych oddać życie dla religii i turystów, na których podziałała niesamowita atmosfera miejsc Świętych.
–I nagle taka osoba przebiera się za kogoś z Biblii i wychodzi na ulicę? – zapytał Paul.
–Psychiatrzy wskazują na podobny scenariusz – tłumaczyła Joan. –Najpierw przyjeżdżają do Ziemi Świętej i zwiedzają. Potem wchodzą w stan odczuwania niepokoju, z którego przechodzą silną potrzebę oczyszczenia.
–Co to znaczy oczyszczenia. Spowiadają się? – zaciekawiła się Sara.
–Nie. Częściej się myją – mówiła Jan. –Golą włosy, obcinają paznokcie, biorą wiele kąpieli, aż wreszcie przywdziewają białe szaty i śpiewają religijne pieśni. Ostatnim stadium choroby jest utożsamianie się z jakąś biblijną postacią. Chrześcijanie z Jezusem, Janem Chrzcicielem, Matką Boską. Żydzi częściej wybierają Króla Dawida, Mojżesza czy Mesjasza. I chyba Mesjasz jest najbardziej rozpowszechniony, bo dorobił się własnego syndromu.
–Syndromu Mesjasza?
–To Ci, którym wydaje się, że zostali wybrani, aby ocalić ludzkość lub jakiś ludzi.
–Dużo jest takich przypadków?
–Cztery miesięcznie. Rekord padł na przełomie 1999/2000 roku, gdy do szpitala psychiatrycznego trafiało 5 osób tygodniowo.
–Czy ta choroba wiąże się jakość z wyznaniem? – zapytał Neo.
–Nie, dotyczy raczej osób mocno wierzących. Mogą to być katolicy, muzłumanie, czy wyznawcy judaizmu. Oni mają w swojej głowie idealny obraz Ziemi Świętej. Gdy przyjeżdżają tutaj, a często jest to ich pierwszy wyjazd zagraniczny, wówczas przeraża ich widok strażników z bronią, mnóstwa turystów, hałas i pod wpływem tych emocji przeżywają załamanie psychiczne. Doznają szoku.
 
Syndrom Jerozolimski otrzymuje ode mnie barwę czarną, która podkreśla powagę, tajemnicę i rozpacz.
 

Fragment tekstu pochodzi z książki – Droga do Raju. Trzecia część cyklu Raportu Ziemi zabiera czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości Izraela. Utrzymana na granicy jawy i snu, przynosi niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

OKTALOGIA

OKTALOGIA – obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Chiny
Raport Ziemi

USA 
Raport Ziemi

Izrael
Raport Ziemi

Argentyna
Raport Ziemi

Australia
Raport Ziemi

Meksyk
Granice Ziemi

Indie
Granice Ziemi

Kanada
Granice Ziemi