Wieża Tesli
[Hologramowy Świat 2 cz. V]

Wieża Tesli

Fragment książki
Hologramowy Świat. Genetycznie Idealne Istoty

Czy można pozbawić człowieka uczuć? Sprawić, aby nie przeżywał nic? Ani radości, ani smutku. Po prostu falował na wietrze niczym bezużyteczna flaga. Kawałek materiału, któremu odebrano dumę i chwałę. Być może na jakiś czas. Okoliczności uśpią go, znieczulą, powalą. Ale koniec końców uczucia zawsze dadzą o sobie znać, w takiej czy innej odsłonie. Bo taki jest człowiek, musi przeżywać. Podobnie z duchowością. Przecież nie można wyrwać jej wraz z korzeniami. Jest nieodłączną częścią ludzkiej natury. Jej zapisem, matrycą. To tak, jakby usunąć oczy i powiedzieć „patrz, obserwuj kolory”.
–To niemożliwe! – wołam w kierunku Tesli. – Nie odważą się!
Lecz profesor nie słyszy. Wszechobecny hałas rozbija słowa w locie zanim dotrą do celu. Metalowa wieża, na której stoimy trzęsie się, jakby miała febrę. A ja przyklejona do barierki dygoczę razem z nią. Piiiii… – przeszywający dźwięk zaraz rozerwie mi mózg. Odruchowo przykładam dłonie do uszu.
–Co się dzieje? – przekrzykuję odgłosy.
Tesla pochyla się nad balustradą i wzrokiem wodzi po hologramowej otchłani. Przez moment zatrzymuje spojrzenie na spiralnych schodach, które wiodą na szczyt konstrukcji. „Czyżby chciał tam wejść?” Analizuję. „Po co?” Jednak on odwraca tułów i wolnym krokiem rusza w moim kierunku.
–Nic takiego, zwykłe wyładowania – oznajmia spokojnie. – Za chwilę wszystko ucichnie.
–Ucichnie? – Przeskakuję wzrokiem pomiędzy nim a telepiącą się wieżą. Nie przekonują mnie jego słowa. Tym bardziej, że zaczęło grzmieć. Błyskawice uderzają w metalowe pręty i robi się naprawdę niebezpiecznie.
–Burza? Skąd? – z niepokojem zerkam w dół. Ogromna belka wyrwała się z przęsła, gwoździe i śruby wirują w powietrzu.
–Zaraz wszystko runie! – wołam przestraszona.
–Nic nam nie będzie – ucina. – Czy mówiłaś o GII?
–O czym? – spoglądam na niego z niedowierzaniem, ściskając barierkę. Czyżby chciał rozmawiać o ludzkości, gdy jedną nogą stoimy nad przepaścią? Ignoruję go, nie zamierzam teraz ginąć. Kątem oka zerkam w górę. Ponad naszymi głowami powstaje jakiś tunel; widzę twardą posadzkę, na którą decyduję się wskoczyć. Mocno naprężam tułów, w tym samym momencie czuję dziwny opór. Mam zablokowane kończyny.
–Dosyć! – krzyczy Tesla, sprowadzając mnie do pionu. – Przestań się miotać i rozmawiaj ze mną, bo cię nie odblokuję.
Jest wyraźnie wzburzony; iskrzy negatywną energią, która rozświetla jego postać. Milknę. Nie mogę nawet poruszyć rękami i nogami, chcąc nie chcąc podporządkowuję się jego woli.
–GII to projekt o najwyższym priorytecie – kontynuuje poprzedni wątek, jakby nic się nie stało. – Zaangażowano znakomitych naukowców i ekspertów z całego świata.
„O co mu chodzi?” Uważnie przyglądam się jego oczom i widzę, że pulsują, tracąc kolory. Zlewają się w jedną przezroczystą plazmę. On zdaje się tego nie zauważać i cały czas mówi.
–Powstaną Genetycznie Idealne Istoty – tłumaczy, wymachując rękami. Jest podekscytowany.
–Nie! Nie powstaną! – zaprzeczam, próbując przerwać ten słowotok. – Człowiek bez uczuć i wiary nie ma prawa istnieć! To niemożliwe! Stworzą „robota w ludzkiej skórze”, zaawansowanego technologicznie androida, lecz nie człowieka. Rozumiesz? To nienormalne! Zobacz, co zrobili z twoimi oczami. Spuszcza głowę.
–Wszyscy jesteśmy prototypami – mówi. – W tym świecie każdy posiada wady genetyczne. Nazywamy je anomaliami. Nasze genomy są podziurawione. Wymieniano fragmenty, wstawiano kawałki DNA innych ludzi, modyfikowano… Niektóre sekwencje są niedoskonałymi kopiami, które powstały w laboratoriach.
–Niedoskonałymi? – podchwytuję słowo.
–Rozwinął się czarny rynek, nielegalny handel. Nikogo nie obchodziła jakość. Pieniądze, pieniądze, pieniądze…
Przełykam ślinę i z ukosa dostrzegam, że trzyma w ręce jakiś przedmiot. Pilot? Nadajnik? „Czyżby kontrolował te wyładowania?” Przechodzi mi przez myśl. „Wybudował wieżę o wysokości 57 metrów i wadze 55 ton, aby eksperymentować z piorunami?” Wygląda na to, że mam rację. Profesor podnosi przedmiot i wodzi palcem po jego powierzchni. Nagle wszystko wokół cichnie, a ja mogę swobodnie się poruszać.
–Wywołałeś pioruny – mówię, nieco przytłumiona. – Potem mnie zablokowałeś. Miałam wrażenie, że to magnes. Jakaś ogromna siła…
–Nie przesadzaj – rozluźnia się. – To zaledwie próbka, tego co potrafię. Mogę wygenerować pole magnetyczne półtora miliona razy większe niż to na powierzchni Ziemi.
–W jaki sposób?
–Czy to ważne? – odpowiada z satysfakcją, opierając plecy o balustradę. – Już w 2022 roku Chińczycy uruchomili magnes o natężeniu 45,22 Tesli, tworząc pole magnetyczne milion razy większe. Wykorzystuję moje doświadczenia i innych. Przeprowadzam badania, o których nikomu nawet się nie śniło…
Przez moment milczymy oboje. Zatrzymuję wzrok na jego twarzy i dostrzegam, że oczy odzyskały normalne kształty oraz kolory. Są niebieskie, mądre, błyszczą tajemnicą. Wpatrzone w otchłań emanują także pokorą, która roztapia mi serce. „Chyba mogłabym go polubić…” Zastanawiam się. Nagle on odwraca głowę, a spod jego powiek wypływają ogromne, granatowe łzy.
–Potrzebuję cię – wzdycha ciężkim głosem. – Musisz powstrzymać ich przed zburzeniem laboratorium. Badania są dla mnie wszystkim, całym moim życiem. Nie mam nic więcej. Zabiorą mi wieżę, rozbiorą i sprzedadzą na złom…
Spuszcza wzrok i łka jak dziecko. Nie wiem, co robić.
–Więc nie chodzi ci o dobro człowieka? – pytam zawiedziona.
–Jestem naukowcem – usprawiedliwia się. – W dodatku modyfikowanym. Nie wiem, czym są uczucia, choć w jakimś stopniu ich doświadczam. Nie potrafię jednak ich rozróżniać czy kontrolować. Ty jesteś inna – powoli podnosi wzrok. – Taka… starożytna.
–Jaka? – obruszam się. – Pochodzę z XXI wieku, to żadna starożytność, lecz… o zgrozo!, początek końca – wyrzucam zamyślona i nagle rozczulam się. Teraz płaczemy oboje: ja oraz modyfikowany Tesla.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat II. Genetyczne Idealne Istoty – druga część serii rzuca światło na mroczny świat genetycznie zmodyfikowanych istot. Eksploruje konsekwencje manipulacji genetycznej i etyczne dylematy, stawiając pytania o granice ludzkości i moralności w kontekście postępu naukowego.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Jak to jest z corridą?
[Zwierzęta przemówiły]

Byki -Jak to jest z tą corridą?

Fragment książki
Zwierzęta Przemówiły

Pierwsza corrida na Półwyspie Iberyjskim odbyła się w 1133 roku na część Alfonsa VIII Kastylijskiego. Jednak jej korzenie sięgać mają pogańskich rytuałów. Legendy mówią, że w VII wieku p.n.e., w okolicach Corii żyło pasterskie plemię Wettinów. Każdego roku losowano jednego chłopca, którego zaszczuwano na śmierć. Gdy los padł na syna bogatej wdowy, wówczas ta zaproponowała zamianę ofiary na byka. Propozycja została przyjęta.
 
Władze kościoła rzymskokatolickiego miały zakazać mieszczanom Corii tych pogańskich praktyk. Jednak hiszpańska inkwizycja przeciwstawiła się tym nakazom. Corridę wpisano w ramy praktyk katolickich jako przejaw żarliwej wiary. Z czasem nastąpiła jej chrystianizacja. Każde widowisko rozpoczynało się procesją maryjną, a kończyło błogosławieństwem kotłów, w których gotowano mięso zabitego byka.
 
Niektóre źródła wskazują, że zwyczaj walk ludzi z bykami został sprowadzony przez Rzymian w okresie romanizacji Półwyspu Iberyjskiego, przetrwał do czasów inwazji arabskiej w 711 roku i został zaadoptowany przez nową kulturę muzułmańską. W okresie wczesnego średniowiecza takie rozrywki popularne były wśród arystokracji kastylijskiej.
 
Obecny kształt wydarzenia został ustalony w XIX wieku i łączy pogańskie rytuały z rycerskim turniejem i chrześcijańskimi symbolami (na przykład maryjnymi – w stroju torreadorów i pikadorów). Uznawane jest narodową rozrywkę Hiszpanów. Do czasu Pandemii Covid-19 walki z bykami oglądało rocznie około 6 milionów osób, a dochody z corridy przekraczały 3,5 miliarda euro.
We wrześniu 2022 roku odnotowano najwyższą w historii współczesnej Hiszpanii liczbę ofiar wydarzeń związanych z corridą: 11 zabitych i 400 zranionych przez zwierzęta.
 
Systematycznie rośnie niechęć społeczeństwa do tego typu wydarzeń. Niektóre badania opinii publicznej podają, że połowa mieszkańców Hiszpanii przeciwna jest walkom z bykami. Postrzegają oni corridę jako przestępstwo przeciwko zwierzętom. Ponad sto gmin zabroniło już organizowania takich wydarzeń.
 
1 stycznia 2012 roku walk z bykami zakazał również regionalny parlament Katalonii. Jednak w 2016 roku Hiszpański Trybunał Konstytucyjny odwołał zakaz uzasadniając, że „naruszył kompetencje państwa w kwestii ochrony dziedzictwa kulturowego”.
Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Taki jest człowiek. Może być potworem, aniołem lub kimś pośrodku

Taki jest człowiek. Może być potworem, aniołem lub kimś pośrodku

119253647_914145132448055_387899374528690912_n
Iwona Gajda coraz bardziej zaskakuje w swojej twórczości. Jest szczera, ale przy tym merytoryczna. Ze zwierzętami miała już okazję rozmawiać w „Raporcie Ziemi” i zawsze były to niezwykle żywe i prawdziwe dialogi. Tak jest również w wydawnictwie pt. „Zwierzęta przemówiły”, które doczekało się aktualizacji oraz uzupełnienia. Rozmawiamy więc o prawach zwierząt, człowieku i jego podłości wobec „braci mniejszych”. Zapraszam do lektury.
Pani Iwono, skąd pomysł na to, aby „zwierzęta przemówiły”?
 
Iwona Gajda: Z fascynacji ich naturalnym pięknem. Przyglądałam się tym zwierzętom i podziwiałam je. Pewnego dnia wciągnęły mnie do swojego świata i „opowiedziały” o problemach z ludźmi. Po prostu wyżaliły mi się, jak człowiek człowiekowi, bądź raczej zwierzę człowiekowi. Dlatego postanowiłam oddać im głos.
 
Dlaczego wybór padł na akurat te gatunki?
 
Zobaczyłam w nich szlachetność, niezależność i odwagę. To cechy, które od zawsze mnie pociągały. Orzeł szybował w przestworzach, jakby był królem niebios. Czarna pantera czarowała zwinnością. Byli wolni i piękni. Zaś w wilkach i psach zobaczyłam wierność i opiekuńczość, a w bykach – potężną siłę.
 
Jaką istotą jest tu człowiek? Czy można jeszcze go tak definiować?
 
Człowiek brutalnie wkracza do świata zwierząt. Porywa je i zniewala. A potem zadaje im ból, celebrując ich cierpienie. Corrida jest jednym z przykładów. Powodów, aby ranić te istoty, człowiek wynajduje tysiące.
 
Czy to lepszy smak mięsa, które pochodzi z krów umierających długo i w męczarniach. Czy to „adrenalina” wydzielająca się w trakcie ekstremalnie trudnych wyścigów psich zaprzęgów. Przypomnę, że długość Iditarod Trail Sled Dog Race wynosi od 1600 do 1850 kilometrów, a temperatura w trakcie biegu sięga do -45 stopni Celsjusza, natomiast odczuwalna do -60 stopni. Zwierzęta padają z wycieńczenia podczas wyścigu lub po nim.
 
A co się tyczy definicji. Człowiek może być dobrą lub złą istotą. Większość ludzi „dryfuje” pomiędzy różnymi stanami emocjonalnymi. W książce widzimy kłusowników, torreadorów, rzeźników, maszerów, hodowców… Często wykonują swoją pracę, nie przywiązując większej wagi do uczuć zwierząt. Traktują je przedmiotowo: porywają je, potem ważą, sprzedają, przywiązują do zaprzęgów, torturują przed walką na arenie czy przygotowują na ubój. Lecz niektórzy także je leczą, wspierają, tulą.
 
Taki jest człowiek. Może być potworem, aniołem lub kimś pośrodku.
 
Czyli książka „Zwierzęta przemówiły” jest próbą spojrzenia na człowieka i dowiedzenia się więcej o innych ludziach oraz o sobie samym? A może czymś jeszcze?
 
Ta książka jest krzykiem rozpaczy przeciwko okrutnemu traktowaniu zwierząt. Przez ostatnich 50 lat ludzie wymordowali 70 procent dzikich zwierząt. Są regiony (np. Ameryka Łacińska czy Karaiby), gdzie ich populacja spadła o 94 procent. Zwierzęta dzisiaj nie są hodowane, lecz produkowane. Taśmowo, modyfikowane genetycznie. Aby były smaczniejsze, tańsze, jak i w jak największej ilości. Mało kogo obchodzi, w jakich warunkach przebywają te istoty, które przecież czują. Przykład narracji współczesnego człowieka: „Ciasna klatka? Boli? To może biżuterię im jeszcze kupimy? Dziwaki, weganie… Inni ludzie też źle żyją, a ja nie zrezygnuję przecież ze schabowego”. Mamy do czynienia ze znieczulicą, która przekłada się także na świat ludzi.
Czy człowiek jest w stanie spojrzeć na świat oczami zwierzęcia?
 
Są osoby empatyczne, które potrafią współczuć. Rozumieją trudną sytuację innych, jednoczą się z nimi w bólu. Często nawet ten ból współdzielą. Być może łatwiej będzie im spojrzeć na świat oczami innej istoty, która czuje. Na przykład empatyczne kobiety będące matkami, być może poczują ból płaczącej krowy, której odbierane jest cielę. Jednak postrzegany obraz zawsze będzie zamglony i zniekształcony. Bądź co bądź, tyle jest punktów widzenia, ile istot na Ziemi.
 
Dlaczego akurat taka konstrukcja, gdzie dłuższą formę przetykają krótkie wstawki, dające czytelnikowi rys kulturowo–historyczny?
 
Opowiadania posiadają własne, rozbudowane fabuły, które są fikcją literacką. Jednak tło wydarzeń jest prawdziwe. Akcje poszczególnych części rozgrywają się w naturalnych środowiskach życia opisywanych zwierząt: na Alasce, w Pirenejach, na Rodos oraz w Andaluzji.
 
Aby czytelnik mógł lepiej zrozumieć ich problemy i warunki, w których żyją, wykorzystuję dwa zabiegi dodatkowe. Treść uzupełniam fotografiami, na których można zobaczyć m.in. byki rasy toro bravo, pastwiska Andaluzji, psie zaprzęgi na trasie Iditarod Trail Sled Dog Race czy różne rasy kotów. Po drugie, wprowadziłam rozbudowane opisy, które, jak Pani zauważyła, tworzą rys kulturowo–historyczny miejsc i zdarzeń. Wszystko po to, aby czytelnik uświadomił sobie problem i jego wagę.
 
Czym ta książka jest dla Pani osobiście?
 
Moją niezgodą na obecny stan rzeczy dotyczący złego traktowania zwierząt.
 
Jak definiuje Pani termin „prawa zwierząt” w kontekście książki?
 
Zwierzęta są istotami żywymi, które zamieszkują tę planetę znacznie dłużej niż ludzie. Trudno wyobrazić sobie, jak wyglądałby nasz świat bez nich. Zawsze nam towarzyszyły, pomagały, często ratowały życie. Mówi się przecież, że są naszymi przyjaciółmi.
 
Tymczasem człowiek bezlitośnie je traktuje. Wraz z nimi niszczy ekosystemy, przyrodę, powietrze, planetę, a także innych ludzi oraz siebie. Ta destrukcja nie ma końca. Zwierzęta mają prawo żyć w naturalnych środowiskach, rozmnażać się i również korzystać z dóbr Ziemi. Jak ich zabraknie, nas też nie będzie.
 
 
 
 
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Wersja polska

Wersja anglojęzyczna

Uśmiercić krowę
[Zwierzęta przemówiły]

Byki - Uśmiercić krowę

Fragment książki
Zwierzęta Przemówiły

Byki i krowy posiadają emocje i uczucia takie same jak człowiek. Cieszą się, smucą i stresują. Są empatyczne i budują relacje z innymi członkami stada. Po odebraniu matkom cielaków te potrafią rozpaczliwie płakać przez całą dobę. Przeczuwają też, że zostaną zabite. Wtedy boją się — płaczą, wypadają im włosy. Zwierzęta są bardzo wrażliwe na dotyk. Wyczuwają każdą muchę wędrującą po ich ciele.

„-Oni tutaj sprzedają trzy rodzaje mięs – tłumaczył dalej Luciano. – Pierwszy pochodzi od zabitych podczas corridy byków. Nazywa się je 𝘤𝘢𝘳𝘯𝘦 𝘥𝘦 𝘭𝘪𝘥𝘪𝘢 albo 𝘤𝘢𝘳𝘯𝘦 𝘥𝘦 𝘵𝘰𝘳𝘰 𝘣𝘳𝘢𝘷𝘰. Uważają, że wyzwalająca się podczas walki adrenalina nadaje mięsu niepowtarzalny, ostry smak. Ma ponoć wyjątkowy zapach, jak również konsystencję. Handlują wszystkim: głową, mózgiem, jądrami, ogonem, nawet skórą czy porożem.
-A drugi gatunek? – zapytał Sanchez
-To mięso uzyskiwane z uboju rytualnego.
-Czyli?
-Jest to specjalna metoda uśmiercania krowy, która sprowadza się do zadawania jej niewyobrażalnie wielkiego cierpienia. Najpierw krowę unieruchamiają, czyli wkładają do ciasnej klatki. Ona ma wbudowane specjalne ramię, które podnosi jej głowę do góry i odsłania szyję. Wiele klatek obraca się także do góry nogami. Wówczas z regułami 𝘬𝘰𝘴𝘩𝘦𝘳 i 𝘩𝘢𝘭𝘢𝘭 podcina się krowie gardło. Wtedy ona zaczyna się dusić i krztusić wypływającą z jej dróg oddechowych krwią.
-Jak długo trwa ten proces?
-Podczas rytuału zabijania krowa znajduje się w stanie ekstremalnej paniki. Nie może się ochronić, nie może uciec. Po podcięciu gardła spada jej ciśnienie krwi, co nasila panikę. Samo umieranie trwa około dwóch minut. Tyle czasu aktywny jest mózg, który cały czas się broni. Spowalnia to wykrwawianie.
[…]
-Jaki jest trzeci rodzaj mięsa? – spytał.
-Pochodzi z cielaków w wieku od dwóch tygodni do sześciu miesięcy. Ludzie lubią takie mięso, gdyż jest wyjątkowo delikatne, pozbawione włókien oraz łagodne w smaku. Chętniej kupują, gdy ma bardziej blady kolor, dlatego hodowcy wywołują u cieląt anemię. Zastępują mleko matki ubogą w żelazo karmą.”

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Udomowić drapieżnika
[Zwierzęta przemówiły]

Koty - Udomowić drapieżnika

Fragment książki
Zwierzęta Przemówiły

Pierwsze koty zostały udomowione na Dalekim Wschodzie. Tak wynika z najstarszych znalezisk, którymi dysponują naukowcy. Na Cyprze odkryto bowiem groby kota nubijskiego (Felis silvestris lybica) pochowanego z człowiekiem, które pochodzą sprzed 9,5 tysiąca lat.

Naukowcy twierdzą, że ziemia wydała wówczas obfite plony, którymi zainteresowały się myszy. Te z kolei zwabiły koty. Ludzie, którzy zaczęli prowadzić osiadły tryb życia oraz drapieżne zwierzęta dostrzegli korzyści wynikające ze współpracy. Koty tępiły gryzonie, a w zmian otrzymywały od człowieka nagrody.

Sześć tysięcy lat później koty trafiły do starożytnego Egiptu, gdzie zostały okrzyknięte świętymi (Podobnie zresztą jak wiele innych zwierząt np. krokodyle, pawiany, hieny czy lwy). W połowie V w. p.n.e. koty – bogowie posiadały już własne świątynie. Na przykład bogini Bastet (kobieta z głową kotki) czczona była za płodność, macierzyństwo, miłość i ognisko domowe. Bogini Sakhmet, natomiast (kobieta z głową lwa) uosabiała niszczącą moc słońca. W Egipcie śmierć czworonoga oznaczała żałobę. Członkowie rodziny golili brwi, a ciało kota było mumifikowane. Do dziś zachowało się setki kocich mumii pochodzących z tamtego okresu.

Do udomowienia kotów doszło także na terenie Chin. W prowincji Shaanxi, która słynie z upraw kaszy jaglanej znaleziono kości kotka bengalskiego (Prionailurus bengalensis) datowane na ok. 3500 r. p.n.e. Według naukowców zwierzęta wślizgiwały się do ludzkich osad, by polować na myszy i szczury.

Jednak koty domowe żyjące obecnie w Chinach, nie posiadają genów kota bengalskiego (poza sztucznie utworzoną w latach 60 -tych XX wieku rasą, będącą skrzyżowaniem kotów domowych z kotem bengalskim). Sa potomkami kotów nubijskich, które najprawdopodobniej przybyły tam Jedwabnym Szlakiem z Bliskiego Wschodu za czasów panowania dynastii Tang (618 – 907).

Transportem morskim koty rozprzestrzeniły się na wszystkich kontynentach (poza Antarktydą). Szacuje się, że na świecie żyje obecnie ponad 500. milionów kotów, które należą do co najmniej siedemdziesięciu ras.

Fragment opowieści:
„Ludzie bawią się nami, mutują nas, krzyżują rasy… Tymczasem my umieramy w nędzy i głodzie.
-W innych krajach też jest źle? – zainteresowała się Izyda.
-Tak. W Grecji, Turcji, Rumunii, Bułgarii, nawet we Włoszech jest mnóstwo kotów bez opieki oraz jedzenia. Po ulicach Białorusi i Ukrainy chodzą przestraszone i chore szkielety – żalił się Osana.
-Ale przecież turyści i knajpiarze karmią je!?
-Ty to nazywasz jedzeniem? – oburzył się. – Dają nam ochłapy! Koty podchodzą i żebrzą, a po sezonie głodują, ponieważ oduczają się polować.
-Wszystko jest bardzo smutne – westchnęła Izyda.
-Jednak – wtrąciła się Junota – są ludzie, którzy kochają koty. Działają organizacje, które im pomagają.
-A słyszeliście, co było w 2012 roku w Wielkiej Brytanii? – Osana wstał. – Największa organizacja pomagająca zwierzętom zabiła ich ponad 53 tysiące. Tak, masz rację – popatrzył na Junotę. – Może i niektórzy nas kochają, ale jest ich za mało. Co więcej, są też tacy, którzy znęcają się nad nami. W Chinach koty murowane są w ścianach nowych domów. Ci mordercy mówią, że to na szczęście. Natomiast koty umierają godzinami w męczarniach.”

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Bez praw
[Zwierzęta przemówiły]

Wilki - Bez praw

Fragment książki
Zwierzęta Przemówiły

– Szczenięta są głodne. Od dwóch dni nic nie jadły. Jeśli chcesz, aby jutro trenowały, musisz zdobyć jedzenie.
Alfa wstał i zaczął nerwowo chodzić wokół legowiska.
-W takim razie pójdę sam – stwierdził w końcu.
-To niebezpieczne – próbował powstrzymać go Parys. – Wnyki mogą być ukryte pomiędzy gałęziami. Wczoraj Kars dostrzegł traperów, którzy ustawiali je wzdłuż granicy parku.
-Dam wam znać – oznajmił stanowczo Vox, nie dopuszczając innej opcji. – Jeśli nie wrócę do dwóch dni, wtedy musicie ruszać dalej sami.
Zaraz po tych słowach zniknął w gęstwinie.

Parys położył się obok matki.
-Boisz się o niego? – zapytał, spoglądając na nią. Leżała z głową na kamieniu, wpatrując się w las.
-Zawsze, kiedy znika.
-Zazdroszczę ci, że masz za kim tęsknić.
-Też będziesz miał. Nad jezioro przybędą samice, z pewnością którąś wybierzesz. To już czas, abyś został alfą swojej watahy.
-Co będzie, jeśli nie znajdę swojej wadery? – wtopił w nią wzrok.
-Znajdziesz – odparła. – Jest luty, właśnie mamy okres godowy. W tym czasie wilki dobierają się w pary. Znajdziesz wilczycę i wszystko będzie dobrze. Po sześćdziesięciu dwóch, sześćdziesięciu czterech dniach urodzi wasze małe szczenięta. Twoje potomstwo będzie naturalnym przedłużeniem naszego gatunku.

Parys wstał i zębami przesunął gałąź, która leżała pod świerkiem. Kolejno łapami wygrzebał trochę ziemi oraz ulokował się bliżej matki. Ich ciepło przenikało poprzez sierść, rozgrzewając nie tylko ciała, ale i serca.
-Będzie mi cię brakowało – przyznała.
-Dlaczego muszę odejść? – popatrzył w przestrzeń. -Dlaczego nie mogę żyć z wami?
-Bowiem musiałbyś przestrzegać hierarchii panującej w watasze. Nie byłbyś alfą. A wiesz przecież, że wysoki status w grupie oznacza pierwszeństwo rozrodu i dostępu do jedzenia.
-Do tej pory nie mieliśmy problemów ze zdobywaniem pożywienia… – odparł Parys.
-Prawda. Ojciec pilnował rytmu wędrówek, dzięki czemu mogliśmy lepiej eksplorować teren, a zimą na spokojnie przemieszczać się nawet o kilkadziesiąt kilometrów. Latem natomiast bez żadnych przeszkód osiąść na nowym terytorium, które miało kilkaset kilometrów. Teraz wszystko się zmieni.
-Czyli to pewne? Trzeba stąd odejść? – Parys znowu spojrzał na matkę.
-Na Alasce zniesiono wszystkie prawa, które chroniły dzikie zwierzęta: wilki, kojoty, niedźwiedzie czy renifery. Teraz mogą zabijać matki z młodymi, wchodzić do naszych nor, strzelać z helikopterów i wybudzać hibernujące niedźwiedzie. Nie mamy innego wyjścia.
-Ale przecież Denali National Park to narodowy rezerwat!
-Prawo obejmuje również rezerwaty.
-Dlaczego tak zrobili?
-Chcą polować. Lubią zabijać, a nasze szczątki traktują jako trofea.
-Lecz niedawno wilki były na liście gatunków zagrożonych.
-Już nie są, wykreślono nas.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Wyścig psich zaprzęgów
[Zwierzęta przemówiły]

Wilki - Wyścig psich zaprzęgów

Fragment książki
Zwierzęta Przemówiły

Dla mnie koniec świata jest w Nome – powiedziała Izyda. – Wkrótce pobiegnę tam w zaprzęgu.
-Daleko stąd? – zapytał Parys.
-Tysiąc osiemset pięćdziesiąt kilometrów.
-Dlaczego tam biegniesz?
-Biorę udział w Iditarod Trail Sled Dog Race, najważniejszym w Ameryce rajdzie psich zaprzęgów.
[…]
– Widziałem, jak Andre strzelał w trakcie wyścigów do wycieńczonych psów.
-Nie zabierał ich ze sobą? – zapytał Parys.
-Na saniach są specjalne torby do przewożenia zmęczonych lub rannych zwierząt. Przez jakiś czas próbował tak jechać. Ale to było dodatkowe obciążenie, a on chciał wygrać. Robił wszystko, żeby zdobyć tę nagrodę – zamyślił się Kris. – Dostawaliśmy nawet tramadol, opioidowy lek przeciwbólowy.
-Nikt tego nie sprawdza? – zainteresowała się Sara.
-Sprawdzają – wtrąciła Izyda. – Ale jak? Skoro czterokrotnego zwycięzcę zawodów Dallas Seavey dopiero niedawno oskarżyli o podanie dopingu czterem psom.
-Duże są nagrody? – dociekała Sara.
-Różne. Kiedyś było siedemset pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Lecz sponsorzy wycofują się systematycznie, nie chcą mieć nic wspólnego ze znęcaniem się nad zwierzętami. Dlatego teraz jest to pięćset tysięcy. W Iditarod każdy startujący dostaje jakieś pieniądze. Ci, którzy ukończą zawody w pierwszej trzydziestce, otrzymują więcej niż zawodnicy na dalszych pozycjach – odpowiedział Kris.
-Czyli ktoś się wami interesuje?
-Są organizacje, które próbują nam pomóc, jednak to kropla w morzu. Psy przetrzymywane są na krótkich łańcuchach, jeden obok drugiego, w małych budach. To plantacje składające się kilkudziesięciu, czasami nawet kilkuset zwierząt.
-Często bierzesz udział w rajdach? – zapytał Parys.
-Trzy razy w roku. „

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Kłusownicy w Andorze
[Zwierzęta przemówiły]

Ptaki - Kłusownicy w Andorze

Fragment książki
Zwierzęta Przemówiły

Heliodor był nieco dziwnym władcą. Uwielbiał chować się pomiędzy drzewami. Zawsze siadał na gałęzi wysokiego, rozłożystego dębu i stamtąd przemawiał do orłów. Było w nim coś dostojnego, a zarazem służebnego wobec innych. Gdy mówił, unosił głowę i egzaltował się każdym wypowiedzianym słowem. Nadawał im szczególną wartość, jakby wypływały z samego źródła mądrości. Gdy natomiast słuchał, wbijał wzrok w rozmówcę, a jego brązowe oczy nie przyjmowały sprzeciwu. Choć namawiał do wypowiadania własnego zdania, dla wszystkich było oczywiste, że to on podejmuje decyzje. Interesował się wieloma rzeczami. Pytał ptaki o ilość zniesionych jaj, o wielkość gniazda czy zdobyty pokarm. Tego popołudnia był wyraźnie poddenerwowany. Jego długie, czarne szpony mocno wbijały się konar, a biało-kremowy kark co chwilę zmieniał pozycję.
-W naszych szeregach mamy zdrajców! – oznajmił wzburzony, kiedy został sam na sam z Szafranem. – Musisz jak najszybciej lecieć do Andory. Od wielu miesięcy porywane są tam ptaki drapieżne. Ludzie zamykają je w klatkach i zmuszają do ciężkiej pracy.
-Sugerujesz, że ptaki współpracują z kłusownikami?
-To jest pewne. Nie potrafimy jednak rozpoznać, które.
-W jaki sposób?
-Wskazują kłusownikom miejsca na limesticki.
-Czyli?
-Patyki posypane jemiołą lub klejem owocowym, często z żywymi przynętami. Ponadto siadają w trawie i wołają przelatujących. Ci schodzą do nich, przerywając tym samym migrację, i wtedy są zabijani lub łapani.
-Dlaczego ptaki to robią?
-Tego nie wiemy. Ty musisz się dowiedzieć. Jutro, najpóźniej pojutrze nad Andorą przefrunie dwanaście orlików krzykliwych. Ich szlak migracyjny wiedzie ponad łąkami, na których będą poszukiwać pokarmu.
-Nie mam kontaktów w Andorze.
-Polecisz z Amandą, doskonale zna te tereny.

Szafran spojrzał na drzewo obok. Na wysokiej gałęzi dostrzegł przepiękną orlicę. Wpatrywała się w niego już od dłuższej chwili. Podleciał do niej.
-Znasz drogę? – zapytał.
-Znam wiele dróg – odpowiedziała kokieteryjnie.
-Ile czasu potrzebujemy, aby dotrzeć do Andory?
-To zależy od tego, jak szybko polecimy i czy warunki będą nam sprzyjać.
Splotły się ich spojrzenia, a Szafran poczuł, jak iskra przebiega mu przez gałki oczne. Chociaż po raz pierwszy widział tę orlicę, jakaś dziwna więź już budowała się pomiędzy nimi. Podskoczył, trzepocząc skrzydłami.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Lamparty amurskie
[Zwierzęta przemówiły]

Koty - Lampart amurski

Fragment książki
Zwierzęta Przemówiły

-Jestem lampartem amurskim – oznajmiła głośno.
Wśród kotów nastąpiło poruszenie. Nikt nie spodziewał się takiego gościa. Izyda spostrzegła, jak słuchacze zmieniają miejsca, aby ją lepiej widzieć i słyszeć.
-Osobniki naszej rasy są najrzadszym gatunkiem kotów drapieżnych żyjących obecnie na Ziemi – kontynuowała Junota. – Na wolności żyje nas sto dwadzieścia sztuk, w niewoli zaś–około dwustu. Dlaczego jest nas tak mało? – przejechała wzrokiem po wszystkich. – Gdyż ludzie uważają, że mamy najpiękniejszą sierść na świecie. Podobno kosztuje ona pięćdziesiąt tysięcy dolarów! Widać kwota ta musi być atrakcyjna, bowiem wymordowano nas prawe wszystkie. Ludzie sprzedawali oraz kupowali nasze futra, kły, organy wewnętrzne i inne części ciała. Dzisiaj uważam, że jesteśmy najsmutniejszą rasą kotów na świecie. Cenimy wolność. Przystosowane jesteśmy do życia w zimnym, mroźnym klimacie, gdyż nasze futro ma mniej więcej siedem centymetrów długości. Tymczasem ludzie zamykają nas w klatkach, w ciepłym klimacie, i krzyżują kazirodczo, co wpływa źle na nasze potomstwo.
Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Serce
[Hologramowy Świat 2 cz. IV]

Serce

Fragment książki
Hologramowy Świat. Genetycznie Idealne Istoty

Stoję we wnętrzu kuli. To hologramowe laboratorium, do którego wprowadził mnie Tesla. Wszystko wokół mnie lśni nowością i nowoczesnością. Czarne i srebrzyste panele naprzemiennie oplatają ściany. Po nich suną liczby, diagramy i obrazy. Naukowcy, ubrani w białe fartuchy przesuwają holograficzne ekrany lub pochylają się nad szklanymi pulpitami. Czuję, że wpadam w jakiś dziwny, psychodeliczny stan. A wszystko przez rytmicznie pulsowanie, które wydobywa się spod podłogi: stuk -stuk, stuk -stuk, stuk -stuk. 
–Skąd te dźwięki? – pytam. Niestety Tesla nie odpowiada, analizuje jakieś dane kilka metrów dalej.
–To tętno – rzuca jeden z naukowców. Zauważam, że wpatruje się we mnie. – Pod naszymi stopami znajduje się układ bodźcowo-przewodzący – tłumaczy. – Wytwarza on impulsy nerwowe, których następstwem są skurcze.
–Ale po co? – spoglądam na niego zdziwiona.
Poprawia okulary i przeszywa mnie wzrokiem. Widzę, że nie rozumie zasadności pytania, jednak stara się pomóc.
–Serce jest mechanizm – mówi powoli. – Musi zaopatrzyć komórki ciała w tlen. Spójrz w górę – wskazuje ręką na czerwony rurociąg zawieszony ponad naszymi głowami. – Tędy wpływa krew do prawej komory, później do płuc. Zostawia dwutlenek węgla, a zabiera tlen. Niebieskim rurociągiem utleniona krew wydostaje się z lewej komory i płynie dalej…
–Ale dlaczego zbudowaliście ten mechanizm? – przerywam mu w pół słowa. Przeczuwam, że dzieje się coś niedobrego.
–Celem programu GII jest zbudowanie Genetycznie Idealnych Istot – chłodnym głosem wyjaśnia hologramowa kobieta, która do nas dołącza. Ma rude włosy i piegowatą twarz; sposobem bycia daje znać, że jest najważniejsza.
–Zbudowanie Genetycznie Idealnych Istot – powtarzam z namysłem. – Czyli robotów? Cyborgów?
–Nie, ludzi. A znajdujemy się w miejscu, gdzie powstaje serce – dodaje. – Za tę część organizmu odpowiada profesor Tesla. 
–Dlaczego budujecie człowieka? – dociekam przerażona. – Przecież istnieje. Natura ma swoje prawa i nie trzeba wymyślać nowych tworów. Wystarczy stworzyć odpowiednie warunki, by człowiek rozwijał swój potencjał we właściwym kierunku.
–Nieprawda – kontruje. – Ludzkie organizmy są pełne wad. Dlatego zajmujemy się ich usuwaniem; a także modyfikowaniem niektórych odcinków. W 2022 roku odczytano ludzki genom w całości. Opisano pełną, pozbawioną luk sekwencję  – wyjaśnia. – Dzisiaj jesteśmy już krok od zlikwidowania granicy życia i śmierci. Potrafimy złożyć DNA, aby zapobiec chorobom i starzeniu się. Profilujemy też ludzi.
–To znaczy? – błądzę wzrokiem po pomieszczeniu.
–Tworzymy ich wzorce. Do tej pory powstały już 222. 
–Wzorce? Czy oni już żyją…?
–Tylko niektórzy. Jednak do ukończenia programu brakuje jedynie 2%. Szukamy brakujących sekwencji DNA.
Przerzucam spojrzenie z twarzy kobiety na twarz naukowca i z powrotem. Nagle uświadamiam sobie, że muszę natychmiast uciekać, gdyż za chwilę pozbawią mnie genów. Siadam na elektryczny fotel i chwytam joystick, lecz ten stopniowo rozpada się w dłoniach. Zerkam na Teslę. Z odległości kilkunastu metrów niszczy urządzenie. 
–Zostań – mówi łagodnym tonem. – Nie bój się.
Podchodzi bliżej, a ja drżę coraz bardziej.
–Jak to zrobiłeś? – pytam.
–Skupionym strumieniem cząsteczek – tłumaczy, otwierając przejście do następnej sali. – To jeden z moich najważniejszych wynalazków. 
–Jakich cząsteczek?
–Rtęci. Przyspieszam ich ruch do prędkości czterdzieści osiem razy większej od prędkości dźwięku. Wejdźmy tam – wskazuje ręką na przejście. Ruda kobieta i naukowiec powracają do swoich prac.
Wstaję z fotela i podążam za nim. Okazuje się, że stoimy na balkonie jakiejś wysokiej konstrukcji, która przypomina wieżę,
–Wyzwalam strumienie, które potrafią pokonać dystans nawet czterystu kilometrów, zniszczyć dziesięć tysięcy samolotów, zmieść z powierzchni ziemi milionowe armie – informuje Tesla.
–Dlaczego chcesz niszczyć?
–Ależ skąd! – zaprzecza natychmiast. – Wręcz przeciwnie. Chcę ochronić nimi świat oraz człowieka. Zapobiec wojnom i samozagładzie ludzkości. Ale potrzebuję pomocy…
–Puść mnie, pozwól mi odejść. To nie mój świat, nie chcę przekazywać genów.
–Nie chodzi o twoje geny – szepcze. – Oni chcą ograniczyć działanie serca do pompy ssąco-tłoczącej. Zlikwidować miłość i duchowość człowieka. Musisz mi pomóc.
–Chcą, aby ludzie nie mieli uczuć…? – zamyślam się.
–Ani w nic nie wierzyli. Jutro zniszczą połowę tego laboratorium. 




Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat II. Genetyczne Idealne Istoty – druga część serii rzuca światło na mroczny świat genetycznie zmodyfikowanych istot. Eksploruje konsekwencje manipulacji genetycznej i etyczne dylematy, stawiając pytania o granice ludzkości i moralności w kontekście postępu naukowego.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii