Labolatorium Człowieka

Fragment książki
Hologramowy Świat. Genetycznie Idealne Istoty

Wchodzę. Okrągłe pomieszczenie przypomina obserwatorium astronomiczne. Wzrok przyciąga gigantyczna, szklana kopuła przez którą widać niebo nocą. Odruchowo spoglądam w gwiazdy. Dyszel Wielkiego Wozu przekształca się w ogon niedźwiedzicy.
–Wszystko na swoim miejscu – w mgnieniu oka analizuję sytuację, po czym rozglądam się wokół. Mnóstwo kolorowych, zamkniętych drzwi. Wypełniają każdy centymetr owalnej ściany. Nie wiem, do których wejść.
–Wybierz czerwone – męski głos wydobywa się z oddali. Nikogo nie widzę.
–Kto mówi?
–Nieważne, wchodź.
–Dlaczego czerwone? – dociekam.
–Pospiesz się, zaraz przyjdą następni. Za tobą długa kolejka, każdy chce modyfikacji…
 
Nie wiem, o czym mówi, ale podchodzę do czerwonych. Nagle drzwi rozmywają się w powietrzu. Znikają w kłębach białego dymu, a w głębi ściany powstaje korytarz. Długi na kilkadziesiąt metrów i szeroki niczym czteropasmowa autostrada. Wciąga mnie. Przesuwam się ostrożnie oświetlonymi tunelami i czuję dziwny dyskomfort. Sama nie wiem, czy dobrze robię, pozostając w tej hologramowej matni. Mam ochotę zawrócić do normalnego świata, lecz nie potrafię odgadnąć, gdzie on jest.
–Zjedź na bok – informacja wypełnia przestrzeń. Nie mam pojęcia skąd pochodzi.
Przekręcam joystickiem i wskakuję na prawy tor. Przede mną otwiera się przejście, kolejny tunel.
–Stój! – mężczyzna w średnim wieku podlatuje na elektrycznym fotelu. Jego łysina odbija światło, a bujne bokobrody przyciągają spojrzenie.
–Znam cię – ożywiona, tasuję w pamięci karty z obrazami osób, które przewinęły się przed moimi oczami. Wyciągam jedną i zatrzymuję wzrok na brwiach mężczyzny. Już wiem, tutaj nie chodzi o żywych.
–Karol Darwin? – rzucam niepewnie.
–Prawie… – odwraca głowę zmieszany.
–Jak to prawie? – ustawiam się en face, uważnie przyglądając się twarzy brytyjskiego przyrodnika i geologa, który swoją teorią doboru naturalnego podzielił świat nauki oraz zburzył ówczesny porządek świata
–Klon w osiemdziesięciu procentach. Zbudowano mnie z jego DNA.
–A co z pozostałymi dwudziestoma procentami?
–Pochodzą od Tesli.
–Jakiego Tesli? – w głowie przerzucam informacje.
–Nicola Tesli – uzupełnia natychmiast. – Tego, który wynalazł silnik prądu przemiennego, transformator, elektrownię wodną, turbinę talerzową, żarówkę…
–Zmyślasz – przerywam mu. – Wielu naukowców pracowało nad żarówką. James Bowman, Warren de la Rue, Robert Grave i Joseph Wilson Swan – wymieniam – a potomni pamiętają Edisona.
 
Wokół łysej głowy Darwina zaczynają krążyć bezbarwne pęcherzyki. Najpierw powoli, potem coraz szybciej. Mam wrażenie, że przygotowują się do ataku i zaraz we mnie uderzą.
–O co ci chodzi? – pytam zdenerwowana, pragnąc go uspokoić.
–Mam na swoim koncie trzysta patentów, sto dwadzieścia pięć wynalazków, w tym żarówkę – tłumaczy, wymachując rękami. – Edison to złodziej i kłamca. W 1885 roku zatrudnił mnie, abym zmodyfikował jego rozwiązania w fabryce Edison Machine Works. Zrobiłem, co chciał, jednak on nie zapłacił mi obiecanych pięćdziesięciu tysięcy dolarów. Poza tym, przypisywał sobie pomysły także innych wynalazców.
–Rozumiem, że iskrzyło między wami – wchodzę mu w słowo, przesuwając się trzy metry do tyłu. Mam wrażenie, że właśnie zapoczątkowałam jakąś reakcję łańcuchową.
Mężczyzna zatrzymuje na mnie wzrok, w jego gałkach ocznych przeskakują ogniki. Na polikach ukazują się cienkie, fioletowe nici. Pierwszy raz widzę takie zjawisko na ludzkiej twarzy.
 
–Edison dyskredytował prąd przemienny! – krzyczy. – Który zrewolucjonizował świat. Dzięki moim wynalazkom mamy światło elektryczne, nadajniki i odbiorniki radiowe, promienie X, radar… Stworzyłem podwaliny bezprzewodowej komunikacji robotyzacji!
–To nie moja sprawa – wchodzę mu w pół słowa. – Nie chcę tych konfliktów. Poza tym powiedziałeś, że jesteś Darwinem. Kim właściwie jesteś? Gdzie mnie przyprowadziłeś? – rozglądam się po korytarzach, jest ich coraz więcej. Z oddali wynurzają się różni ludzie. Siedzą na elektrycznych fotelach z joystickami w ręku i kierują. Po kilku sekundach wpadają w jakieś rozgałęzienia i znikają. Dostrzegam baletnicę, żołnierza oraz sportowca. Niektóre postacie są zdeformowane, jakby miały pół twarzy bądź pół ciała.
–Co się dzieje? – pytam przejęta, ściskając joystick. – Co to za ludzie?
–Jestem strażnikiem ewolucji – mężczyzna wypowiada słowa z namaszczeniem. W jego głosie wyczuwam dumę i szaleństwo. – Znajdujesz się w laboratorium człowieka, gdzie wymieniamy materiał genetyczny i pracujemy nad stworzeniem istoty idealnej.
Czuję, jak pulsują mi skronie. W locie składam informacje.
–Ale przecież terapia genowa to zastępowanie wadliwych fragmentów… – mówię łamanym głosem. – Ma zapobiegać chorobom takim jak białaczka, hemofilia, zespół parkinsonowski, ciężki złożony niedobór odporności…
–Takie były początki. Teraz wymieniamy fragmenty DNA i RNA na zamówienie. Wkrótce
na świecie pojawi się nowa generacja ludzi.
–To oznacza koniec ludzkości… – wykrztuszam.
–Ależ nie, jej początek – Darwin rusza korytarzem. – Chodź za mną. Pokażę ci przyszłość…

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat II. Genetyczne Idealne Istoty – druga część serii rzuca światło na mroczny świat genetycznie zmodyfikowanych istot. Eksploruje konsekwencje manipulacji genetycznej i etyczne dylematy, stawiając pytania o granice ludzkości i moralności w kontekście postępu naukowego.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii