Hologram jest tak samo realny, jak realne są nasze uczucia​

Hologram jest tak samo realny, jak realne są nasze uczucia

Sylwia Cegieła: „Hologramowy Świat” to Pani najnowsza książka. Czym ona dla Pani jest? 

Iwona Gajda: Wyznaniem miłości do Ziemi.

SC: Skąd zaczerpnęła Pani inspirację do jej napisania?

IG: Poszukiwałam odpowiedzi na pytania: Gdzie żyję? i Dlaczego? Sięgnęłam do nauki. Tak wielu mądrych ludzi bada przecież naszą planetę, dysponują nowoczesnymi technologiami… Pomyślałam, że pewnie wiedzą coś też o początkach Wszechświata oraz ludzkości. Po przeczytaniu najnowszych doniesień prasowych, a później raportów i opinii ekspertów różnych dziedzin, nagle mnie ocknęło, a chwilę potem–natchnęło. Przeraziłam się, jak bardzo źle jest z naszą planetą. To zadziałało jak silne trzęsienie ziemi, w słoneczny, zwykły dzień.

Uświadomiłam sobie, że ludzie, niczym beztroskie dzieci bawią się w chowanego–w dżungli, tuż przed jaskinią lwa. Skaczą, krzyczą i wchodzą do jego siedliska, aby tam się ukryć. Nie mają pojęcia, gdzie są, co im grozi, gdzie ich dom oraz droga do niego…

SC: Z książki bije niezwykła erudycja, znajomość faktów, wiedza ogólna przekazana w przystępnej formie. Ile czasu zajęło Pani napisanie książki? 

IG: Książkę napisałam w dwa miesiące. Tworzyłam wyimaginowane scenki rodzajowe, traktujące o naszym istnieniu. Zależało mi na silnym przekazie, który poruszy wyobraźnię czytelnika, a jednocześnie ‘nakarmi’ go danymi. Dlatego sięgnęłam po absurd, groteskę, satyrę. To miało być tragiczne i komiczne jednocześnie, realne i fantastyczne. Z komputera wychodzili hologramowi ludzie, którzy opowiadali o planecie. Pojawili się, między innymi, brudny geolog oderwany od pracy przy kraterze; kosmolog poszukujący światów równoległych; ankieterka badająca stan i strukturę ludności na świecie czy błazen troszczący się o głodne dzieci z Jemenu. Siadali na sofie w moim pokoju lub zabierali mnie do swoich światów. Zaprzyjaźniłam się z tymi osobami, stali się bohaterami książki, a nasze relacje zbudowały fabułę.  

SC: Wiem, że fragmenty doczekały się wielu udostępnień. Które konkretnie? Co najbardziej zainteresowało czytelników? 

IG: Burzliwie dyskutowano o głodzie na Ziemi oraz liczbie ludności świata. Padały mocne słowa, oskarżenia w stosunku wszystkiego: reguł panujących na świecie, niesprawiedliwości społecznej, złego zarządzania pieniędzmi. Niektórzy szukali winnych, inni zdawali się być pogodzeni z tragiczną sytuacją. Zacytuję: „Człowiek jest istotą, w której DNA wpisana jest samozagłada.” 

Tematem, który podzielił czytelników, był początek Wszechświata. Jedni uważali, że kompletnie nic nie wiemy, dlatego nie powinniśmy wypowiadać się na ten temat. Inni natomiast spierali się o liczby, twierdząc, że Wszechświat mierzy „tyle a tyle” lat świetlnych i właśnie te dane należy publikować.

 

SC: Jakie uczucia towarzyszyły Pani, gdy rozpoczęła Pani pracę nad „Hologramowym Światem?” Co czuje Pani teraz? 

IG: Dwa miesiące temu nie miałam pojęcia, że powstanie “Hologramowy Świat”. Pisałam wówczas książkę o Japonii, byłam w trzecim rozdziale. Odłożyłam ją na bok, gdyż “Hologramowy Świat” pochłonął mnie bez końca. Już przygotowuję się do pisania drugiej części. Czuję, że muszę ją napisać. To jest chyba silniejsze ode mnie.

SC: Główna bohaterka książki nie ma imienia. Czy to znaczy, że może nią być każdy z nas?

IG: Nie ma uniwersalnego bohatera, z którym mogliby się utożsamić wszyscy ludzie na świecie. To dlatego, że się różnimy. Inaczej odbieramy świat, inną mamy wrażliwość. W książce pojawia się wiele postaci, niekoniecznie trzeba rezonować z główną bohaterką.

SC: Kobietę nawiedzają hologramowi specjaliści, opowiadając jej o zagrożeniach tego świata, historii, kosmologii… Dlaczego akurat hologramy? Co one dla Pani symbolizują? 

IG:  Mówią o naszym istnieniu w prosty i czytelny sposób. Przekazują teorie, które obecnie uznawane są przez środowiska naukowe, jako te najbardziej prawdopodobne. Trzeba wiedzieć, że koncepcji na temat początków Wszechświata, Homo Sapiens, pozaziemskich cywilizacji itd. jest wiele. Co więcej zmieniają się bardzo dynamicznie wraz z kolejnymi odkryciami. Hologramowi eksperci prostym językiem wprowadzają nas w wybrane zagadnienia i ukazują je z różnych punktów widzenia.

SC: Co to znaczy dla nas, ludzi, żyć w „hologramowym świecie?”

IG: Życie to dar, jest krótką chwilą. Jeśli dostrzeżemy ten fakt, wówczas świat, w którym żyjemy, stanie się lepszy. Skupimy się na tym, aby kochać, a nie nienawidzić. Dbać o planetę, zamiast ją niszczyć.  

SC: Skąd wziął się pomysł, że świat w ogóle może być hologramem?

IG: Nigdy nie poznamy prawdy, a jedynie jej cząstkę. Poetycko, czy też refleksyjnie rzecz ujmując: żyjemy w świecie utkanym ze strzępów wiedzy oraz naszych aktualnych przekonań. To zaledwie hologram, który codziennie budujemy sami. Iluzja świata. Dokładamy danych, a hologram rośnie i zmienia kształty. Jest tak bardzo realny, że wyciska łzy rozpaczy i szczęścia. Potrzebujemy tej wizji, aby nie żyć w próżni. 

A co się tyczy formy, czyli zapisu holograficznego…

Japończycy kupują hologramowych partnerów w sklepach: dziewczynę, chłopaka, po prostu przyjaciela. Po co? Żeby był w domu i na nich czekał, gdy wracają zmęczeni z pracy. Chcą z kimś porozmawiać, czuć bliskość. Sztuczna inteligencja wkrada się do naszych domów i do naszych mózgów. Wszytko tworzy iluzję świata, w którym zanurzamy się bez reszty. Hologram jest tak samo realny, jak realne są nasze uczucia.

SC: Co by było, gdyby wszystko wokół nasludzie, gwiazdy nad głową, ziemia pod stopami, a nawet ciała i umysłyokazało się zwyczajną, nieskończoną iluzją?

IG:Nie wiem, co by było. Pewnie świat poukładały się inaczej, w tym nasze wierzenia, marzenia, wartości…

SC: Czym jest dla Pani Ziemia? 

IG: Miejscem, o które powinniśmy się troszczyć, ponieważ daje nam życie oraz siłę.

SC: Dużo pisze Pani o roli człowieka w procesie odnowy Ziemi. Jakby opisała Pani współczesnych ludzi? 

IG: Wielu chce tylko brać, a nie dawać. Najlepiej zaczerpnąć raz i bez skrupułów odlecieć. Byle przeżyć swój czas…

SC: Jaka jest przyszłość ludzkości? Jak zmiany klimatu, jedzenie mięsa, dziura ozonowa czy nawet wzrost populacji, o których szeroko pisze Pani w „Hologramowym Świecie” wpływają na nasze zdrowie i jakość życia? 

IG: Przyszłość będzie taka, jaką sobie stworzymy. Jeśli będziemy dbać o glebę, atmosferę oraz życie na ziemi–wówczas możemy osiągnąć pełnię szczęścia. 

SC: Jak my, ludzie, możemy zapobiec nadchodzącym zmianom? 

IG: Przestać niszczyć planetę, życie na niej oraz siebie wzajemnie, a zacząć się troszczyć.  O nas samych i o przyszłe pokolenia, aby miały gdzie żyć.

SC: Poprzez słowa jawi się Pani jako aktywistka. Czy, czytając tę książkę, Pani również przypisałaby sobie taką rolę? Czy może jest Pani jedynie pisarką przekazującą czytelnikom najnowsze badania naukowe?  

IG: Relacjonuję świat. Zabieram czytelnika w podróż po teraźniejszości oraz przeszłości narodów. Przeprowadzam go także przez własne wnętrze. Chcę, aby dotknął on prawdy o sobie, aby postawił na wartości szlachetne, takie jak szacunek, sprawiedliwość, życzliwość. Wierzę, że dzięki temu poprawi jakość swojego życia i pozytywnie wpłynie na świat, który go otacza. To trudne oraz odpowiedzialne zajęcie mówić do współczesnego człowieka: inteligentnego i niezależnego. Dlatego sięgam do wielu źródeł wiedzy, jak również systematycznie pracuję nad słowem. 

.

SERIA HOLOGRAMOWY ŚWIAT

Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.

Planeta Ziemia i Człowiek
Hologramowy Świat cz. 1

Bohaterka przeszukuje internet w poszukiwaniu aktualnych informacji ze świata nauki. Chce wiedzieć: skąd wziął się człowiek i jaki jest sens jego istnienia. W odpowiedzi z komputera wyłaniają się hologramowi naukowcy, którzy prezentują jej najnowsze odkrycia i teorie naukowe oraz dzielą się swoimi problemami.

Genetyczne Idealne Istoty
Hologramowy Świat cz. 2

W podróży do wnętrza ludzkiego organizmu bohaterka odkrywa mroczny świat genetycznych modyfikacji. Na jej oczach naukowcy próbują stworzyć Genetycznie Idealną Istotę, modyfikując ludzkie DNA i zastępując naturalne narządy sztucznymi. Jednak zamiast ludzi bez wad powstają mutanci, a władzę nad światem stopniowo przejmuje sztuczna inteligencja, eliminując Homo sapiens.

Energia Życia
Hologramowy Świat cz. 3

Przemieniając się w foton energii życia, bohaterka wyrusza w podróż przez czasoprzestrzeń. Stając się świadkiem wydarzeń od czasów pradawnej Pangei po współczesność, doświadcza zjawisk kwantowych, które odsłaniają przed nią tajemnicę istnienia i struktury rzeczywistości.

Molekuły Nowej Ery
Hologramowy Świat cz. 4

Za horyzontem zdarzeń Sagittariusa A powstaje lepszy świat. Tworzony jest nowy układ słoneczny i nowa Ziemia, które staną się początkiem wspaniałego życia. Ma narodzić się lepsza ludzkość, która zastąpi zło dobrem, a nienawiść miłością. Przemieniona w atom węgla, bohaterka podejmuje misję utworzenia pierwszego genu tej nowej ludzkości.

Świadomość Wszechświata
Hologramowy Świat cz. 5

Podróż po tajemnicach świadomości prowadzi bohaterkę przez fizykę kwantową, filozofię i metafizykę. Przemieniona w Qubit Świadomości, przenosi się do malowniczej Japonii, gdzie odkrywa, jak świadomość może manifestować się zarówno w mikroskopijnych cząstkach, jak i w wielkich strukturach kosmosu.

Pamięć Wszechświata
Hologramowy Świat cz. 6

Wiatr zamienia bohaterkę w cień i przenosi do Pamięci Wszechświata, by tam mogła odnaleźć samą siebie. Nowa rzeczywistość stawia na jej drodze postacie z różnych epok – zarówno przeszłych, jak i przyszłych. Bohaterka rozpoznaje w nich własną tożsamość i odkrywa, że wszystko jest nieskończoną energią dążącą do rozwoju, a czas to jedynie iluzja stworzona przez ludzkie zmysły.

CHINYTerakotowa Armia

Terakotowa Armia

Ponad osiem tysięcy wojowników stanęło przed nim na baczność. Byli wśród nich oficerowie, kawaleria i piechurzy.

Powrót Cesarza

„Terakotowa Armia żołnierzy przywitała Neo salutując. Ponad osiem tysięcy wojowników stanęło przed nim na baczność. Byli wśród nich oficerowie, kawaleria i piechurzy. Uniósł się wyżej i objął wzrokiem teren grobowca Cesarza Qin Shi Huang. Na chwilę zatrzymał wzrok na kusznikach i łucznikach przygotowanych do wyjścia. Potem spojrzał na konie zaprzężone w rydwany, które niecierpliwie rżały w oczekiwaniu na otwarcie bramy. Jednak tym co najbardziej go zszokowało, był wygląd wojowników. Ich mundury odzyskały dawne barwy: jasnoczerwoną, niebieską, różową i złotą, a korpusy upodobniły się do ludzkich ciał. Stały się bardziej elastyczne i przypominały strukturą silikon.

–Dlaczego takie poruszenie? – zapytał generała Boo.
–To przegrupowanie sił – odpowiedział – Przygotowujemy żołnierzy do opuszczenia krypt.
–Gdzie zmierzacie?
–Na mury, będziemy je burzyć.
–Dlaczego?
–Nie powiedziano nam.
Neo przefrunął nad oddziałami. Zobaczył jak z wiecznego letargu powstaje cały świat dynastii Zhou: konkubiny, rodzina, medycy, administracja, akrobaci i zwierzęta.
–Gdzie jest teraz Pierwszy Cesarz? – zwrócił się ponownie do generała Boo.
–W podziemnym mauzoleum, leży w Sali Balowej.
–Chcę z nim rozmawiać.
–Nie można się tam dostać.
–Dlaczego?
–Nad mauzoleum usypany jest 50–metrowy kopiec w kształcie piramidy o podstawie 350 metrów – mówił generał – Wewnątrz zamocowanych jest wiele pułapek i samo zwalniających się kusz. Na dnie płyną rzeki z rtęci.
–Musi być jakieś wejście…
–Trzeba byłoby przenieść 12 wiosek i 6 fabryk. Nie znam innego sposobu.
–Wobec tego jak się wydostanie?
–Nie wiem. Czekam na rozkazy – odpowiedział generał.
Historia zatoczyła koło. Umarli i pogrzebani wychodzą na zewnątrz w pełnej swej krasie. Przyodziani w zbroje i mentalność z dawnych lat zamierzają walczyć. W imię czego i z kim? Jakich wartości zabrakło dzisiaj, że na pomoc wyrusza Armia Terakotowych wojowników? A może po to została stworzona, by dopełnić swej misji w XXI wieku?”

Terakotowej Armii przyznaję kolor czarny, który symbolizuje tajemniczość i przywództwo.

Fragment tekstu pochodzi z książki – Powrót Cesarza. Pierwsza część cyklu Raport Ziemi zabiera czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości Chin. Utrzymana na granicy jawy i snu, przynosi niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

OKTALOGIA

OKTALOGIA – obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Chiny
Raport Ziemi

USA 
Raport Ziemi

Izrael
Raport Ziemi

Argentyna
Raport Ziemi

Australia
Raport Ziemi

Meksyk
Granice Ziemi

Indie
Granice Ziemi

Kanada
Granice Ziemi

CHINYDuchy Pierwszego Cesarza Chin

Duchy Pierwszego Cesarza Chin

Qin Shi Huang przygotowywał się od objęcia władzy na świecie.

Powrót Cesarza

Qin Shi Huang (259 p.n.e. – 210 p.n.e.), pierwszy cesarz Chin, marzył o nieśmiertelności. Wierzył, że jest synem boga i przygotowywał się, aby rządzić w zaświatach. Dlatego przez trzydzieści osiem lat budował podziemne miasto. Siedemset tysięcy robotników wznosiło pałace, dziedzińce, domy, urzędy, a nawet miejsca do składania ofiar. Qin Shi Huanga pochowano wraz z jego rodziną, konkubinami, administracją, lekarzami oraz budowniczymi. Chronić cesarza i jego świty miało przedziwne wojsko.

Współcześni odkryli armię w 1974 roku na terenie dzisiejszej prowincji Shaanxi, nieopodal starożytnego miasta Xi’an. To osiem tysięcy sto figur żołnierzy, oficerów oraz koni. Każdy wojownik wykonany jest z wypalanej gliny, ma unikatowe rysy, wzrost, pozę, zarost i fryzurę. Naturalnej wielkości, ustawieni zostali w szyku bojowym. W chwili odkrycia pomalowani byli na rożne kolory, które w zetknięciu z powietrzem natychmiast „ulatywały.”

W 1987 Terakotowa Armia została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Archeolodzy wciąż odkrywają kolejne rzeźby. Pod ziemią może być ich jeszcze około sześciu tysięcy – twierdzą.

Do tej pory nikt nie otworzył piramidy, w której spoczywa Qin Shi Huang. Dlaczego? Prawdopodobnie grobowiec skrywa w sobie tajemnice, o których wiedzą nieliczni. Niektórzy twierdzą, że powodem są rzeki rtęci płynące pod ziemią. Inni boją się pułapek bądź klątw. Są też tacy, którzy wierzą, że cesarz Qin Shi Huang był wysłannikiem wyprzedzającej nas w rozwoju cywilizacji, dlatego współcześni boją się jego mocy.

>> Fragment książki „Powrót Cesarza” pierwszej części Raportu Ziemi <<

„–Pierwszy Cesarz Chin – powiedziała – wierzył, że jest synem Boga. Chciał rządzić nie tylko na świecie, ale i w Zaświatach. Miał obsesję na punkcie władzy Duchowej, ale przyznam, że pomysł burzenia murów przez Terakotową Armię brzmi nieco dziwnie.
–Spróbujmy chwilę przeanalizować jego rządy – zaproponował Neo – może coś odkryjemy. Jak długo był Cesarzem?
–Przez 11 lat, ale wcześniej przez 26 lat był królem – odparła Adela.
–A dokonania?
–Zjednoczył skłócone Królestwa walczące ze sobą przez setki lat. Zbudował silne państwo, które przetrwało do dziś. Rzym upadł, Europa się podzieliła, a Chiny niezmiennie trwają – odparł Red.
–To morderca! – wykrzyknęła Adela – Zabił miliony ludzi.
–Może i był tyranem – kontrował Red – ale dzięki niemu Chińczycy mają ujednolicone pismo, miary i wagi – wymieniał – Wybudował też drogi, które połączyły kraj. Były szerokie, jak 16–sto pasmowe autostrady.
–Gdzie one są? – Neo wzbił się w górę próbując je zobaczyć.
–Po ziemią, niewidoczne z powietrza – odparł Red – Podsumowując: był reformatorem.
–Reformatorem? – zadrwiła Adela – Zniszczył całą kulturę i świat nauki. Trzymał lud w strachu i ciemnocie. A wszystko w imię brutalnego prawa, które sam wymyślił. „

Pierwszy Cesarz Chin otrzymuje kolor czarny, który symbolizuje tajemniczość, przywództwo oraz cierpienie.

 

Fragment tekstu pochodzi z książki – Powrót Cesarza. Pierwsza część cyklu Raport Ziemi zabiera czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości Chin. Utrzymana na granicy jawy i snu, przynosi niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

OKTALOGIA

OKTALOGIA – obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Chiny
Raport Ziemi

USA 
Raport Ziemi

Izrael
Raport Ziemi

Argentyna
Raport Ziemi

Australia
Raport Ziemi

Meksyk
Granice Ziemi

Indie
Granice Ziemi

Kanada
Granice Ziemi

MEKSYKDia de Muertos

Traditional mexican Day of the dead altar with sugar skulls and candles

Dia de Muertos Meksykańskie Święto Zmarłych

Dia de Muertos to najważniejsze święto w Meksyku. Przez kilka dni cały kraj świętuje.

Bezimienni
Dia de Muertos jeszcze trwa, a rozpoczęło się o północy trzydziestego pierwszego października. Właśnie wtedy dusze zmarłych dzieci zeszły z nieba, aby spotkać się ze swoimi rodzinami na Ziemi. Dusze dorosłych dołączyły do nich drugiego listopada. W celu godnego przywitania „gości z zaświatów” wybudowano w domach ołtarzyki, które przyozdobiono kwiatami. Postawiono na nich fotografie zmarłych oraz przedmioty, których używali na co dzień. Przyniesiono też pokarm i alkohol. Drogę od drzwi domu do ołtarza oświetlono świeczkami, dzięki którym duchy nie zabłądziły. Drugą część uroczystości stanowi wspólne świętowanie na cmentarzach—pełnych kwiatów, świec, ale także muzyki i śpiewów. „Dia de Muertos” to piękny okres.
 
>>Fragment książki „Bezimienni” I część cyklu Granice Ziemi<<
„-Słyszałam, że to najważniejsze święto w Meksyku – powiedziała Sara.
-To prawda. Przez kilka dni cały kraj świętuje, nie tylko 𝘚𝘢𝘯𝘵𝘦𝘳𝘰𝘴𝘪. Odbywa się wtedy mnóstwo festynów. Już dziś sklepikarze zacierają ręce i uzupełniają ofertę o czarodziejskie amulety czy słodycze w kształcie ludzkich czaszek.
-O co chodzi z tym świętem? – zapytał Neo. – Jest ono chrześcijańskie czy azteckie?
-Pomieszane – uśmiechnęła się, zatrzymując spojrzenie na jego oczach. – Po przybyciu hiszpańskich konkwistadorów połączyło się z pogańskimi wierzeniami ludów zamieszkujących Mezoamerykę, m.in. Azteków, Majów czy Totonaków. W 2008 roku 𝘋𝘪𝘢 𝘥𝘦 𝘔𝘶𝘦𝘳𝘵𝘰𝘴 wpisano na listę UNESCO.”
 
Świętu „Dia de Muertos” przyznaję kolor fioletowy, który symbolizuje tajemniczość i duchowość.

Bezimienni – pierwsza część cyklu Granice Ziemi,zabiera czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości Meksyku. Utrzymana na granicy jawy i snu, przynosi niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

OKTALOGIA

OKTALOGIA – obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Chiny
Raport Ziemi

USA 
Raport Ziemi

Izrael
Raport Ziemi

Argentyna
Raport Ziemi

Australia
Raport Ziemi

Meksyk
Granice Ziemi

Indie
Granice Ziemi

Kanada
Granice Ziemi

Ludzie i Żywność
[Hologramowy Świat cz. IX]

Ludzie i Żywność

Hologramowy Świat cz. IX

Dlaczego przysłano błazna? – zastanawiam się, obserwując hologramową postać.
Młody i potężny jak dąb mężczyzna siedzi na dywanie. Ubrany w kolorowy strój oraz czapkę z dzwoneczkami wygląda nieco zabawnie. Mimowolnie uśmiecham się, widząc jego konsternację. Patrzy na mnie wielkimi oczami, z których emanuje spokój i nie wie co zrobić.
-Wzywałam przecież eksperta, który zna sytuację żywnościową na świecie – tłumaczę. – Dlaczego przysłano ciebie?
-Przykro mi – spuszcza wzrok. – Widocznie ktoś uznał, że tak będzie lepiej. Gdy usłyszałem sygnał, natychmiast pobiegłem w tę stronę. Jak chcesz, to mogę sobie pójść…
-Nie, nie – zatrzymuję go. – Zostań. Rozumiem, że masz jakieś dane o sytuacji na świecie.
Potwierdza ruchem głowy, po czym wstaje z miejsca, poruszając czapką. Dzwoneczki dźwięczą niczym sanie świętego Mikołaja. Ale nie myślę o nich, bowiem przed naszymi oczyma nagle pojawia się hologramowa mapa świata.
-Co dziesiąty człowiek głoduje – oznajmia wprost, ściszonym i pełnym bólu głosem. – Dwa i trzy dziesiąte miliarda ludzi jest niedożywionych. A będzie jeszcze gorzej. W kuluarach mówi się, że w 2023 roku czeka świat największa klęska głodu w historii ludzkości.

Przełykam ślinę, po plecach przechodzi mi dreszcz. Zaskoczył mnie. Wiedziałam, że jest źle, lecz nie miałam pojęcia, że aż tak fatalnie. Tymczasem mapa zaczyna pulsować kolorami.
-Spójrz na czerwone obszary – wskazuje ręką. – Połowa walczy o życie w Azji, jedna trzecia w Afryce. Nie mają jedzenia. Eksperci spodziewają się zmasowanej fali głodu na tych obszarach. Przewidują ogromne migracje.
-W których krajach jest najgorzej? – pytam przerażona.
-W wielu jest tragicznie – wzdycha. – W Kenii głoduje dwa i cztery dziesiąte miliona osób, zaś w Nigrze—dwa i sześć dziesiątych miliona. Z powodu pustynnienia, w Burkina Faso właśnie umiera trzy i pół miliona ludzi.
-Dlaczego? – patrzę mu w oczy. – Co się dzieje?
-Reakcja łańcuchowa. Zmiany klimatyczne powodują susze, powodzie, pożary… Te z kolei niszczą żyzną warstwę gleby, a wraz z nią uprawy. Ludzie podsycają ten proces, degradując środowisko.
-Mówisz o dwutlenku węgla i metanie, które wpuszczają do atmosfery?
-Nie tylko. Glebę, rzeki i morza zatruwają bez ustanku. Odprowadzają ścieki, zanieczyszczenia przemysłowe czy nawozy. Tworzą bomby biologiczne, które niszczą całe ekosystemy.
-Ale przecież tak się dzieje od lat! – wchodzę mu w słowo. – Eksperci hamują ten proces.
-Daj spokój – otwiera szeroko oczy. – Kto hamuje? Osiemdziesiąt procent światowej emisji gazów cieplarnianych generują największe potęgi świata. Teraz mamy dodatkowe problemy.
-To znaczy? – podnoszę brwi.
-Doszła pandemia, która powiększyła liczbę niedożywionych o sto sześćdziesiąt milionów – błazen siada na sofie. – Natomiast wojna w Ukrainie doprowadzi do głodu kolejne dwieście pięćdziesiąt milionów ludzi.
-Brakuje zboża… – myślę głośno, spoglądając w okno.
-Tak. Ukraina to „spichlerz świata”. Eksportowano z niej między innymi pszenicę, kukurydzę czy olej słonecznikowy. Mnóstwo zboża pochodziło również z Rosji. Teraz tego nie ma, a przecież wiele krajów uzależnionych jest od dostaw. Na przykład Somalia i Benin. Ale także Egipt, Liban, Turcja, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Indonezja, Filipiny… – wymienia.
-Czy nie mogą importować zboża z innych krajów?
-Nie, gdyż te wprowadziły blokady. Borykają się z własnymi problemami. Susza dała im się we znaki. Obecnie chcą zapewnić bezpieczeństwo własnym mieszkańcom. Indie zabroniły eksportu zboża; Argentyna oleju sojowego i mączki sojowej; Iran ziemniaków, pomidorów, cebuli i bakłażanów; a Turcja wołowiny oraz baraniny.

Przygaszona siadam na fotelu i milczę. Kompletnie nie wiem, co o tym myśleć. Wygląda na to, że planeta może nas nie wyżywić, a winni tej sytuacji są ludzie.
-Nie chodzi jedynie o brak pożywienia – odzywa się błazen. – Lecz o redystrybucję tego, co jest.
Podnoszę wzrok i z zaciekawieniem przyglądam się jego twarzy.
-O czym mówisz? – dociekam.
-Mamy jedzenie, które jest marnowane. Do kosza trafia jedna trzecia wyprodukowanej żywności. Co ciekawe, najwięcej marnują Chiny, ponieważ prawie sto milionów ton rocznie. Również Indie, niemal siedemdziesiąt milionów ton rocznie.
-A w Polsce? – przeszywam go wzrokiem. – Jak wygląda sytuacja?
-Co roku wyrzucamy do kosza pięć milionów ton żywności, którą można byłoby spożyć – odpowiada i podchodzi do komputera. – Muszę lecieć – rzuca, wykręcając twarz i ręce w krzywym grymasie. Zupełnie tak, jakby chciał mnie rozbawić. Nie jest mi do śmiechu, jednak mimowolnie szczerzę zęby.
-Jesteś niesamowity – szepczę smutnym głosem. – Gdzie idziesz?
-Dzieciaki z Jemenu wzywają mnie. Wiesz – spuszcza wzrok. – Siedemnaście milionów osób głoduje w tym kraju, w tym dwa miliony dzieci. Te maleńkie istoty w ogóle mają bardzo źle. Co sześć sekund umiera z głodu jedno z nich. A wystarczyłyby dwa złote, aby zapewnić dziecku posiłek dziennie.
-Zbierasz dla nich pieniądze? – wołam do komputera. Widzę, że już wciąga go wirtualna przestrzeń.
-Krążę pomiędzy politykami, biznesmenami oraz zwykłymi ludzi – mówi. – Proszę ich, aby dali tyle, ile mogą. Wieczory spędzam z dziećmi – dodaje, znikając w czerni ekranu.

„Ludzie i Żywność” oznaczam kolorem brązowym, który kojarzę z zagrożonym poczuciem bezpieczeństwa i niepewnością jutra.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

.
Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.
1.  „Planeta Ziemia i Człowiek” – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.
2.  „Genetyczne Idealne Istoty” – druga część serii rzuca światło na mroczny świat genetycznie zmodyfikowanych istot. Eksploruje konsekwencje manipulacji genetycznej i etyczne dylematy, stawiając pytania o granice ludzkości i moralności w kontekście postępu naukowego.
3. „Energia Życia” – trzecia część, która zabiera czytelnika w podróż po świecie kwantowym. Łącząc naukę z elementami fantastycznymi, pozwala na głębsze zrozumienie zjawisk kwantowych. Vademecum dołączone do książki zapewnia dodatkowe wyjaśnienia i kontekst, ułatwiając czytelnikom docenienie złożoności opisywanej nauki.
Obecnie pracuję nad czwartą częścią serii, zatytułowaną „Molekuły Nowej Ery”. W tej części zabieram czytelników w podróż przez mikroskopijny świat genetyki i chemii, gdzie będziemy świadkami narodzin pierwszego genu w nowym układzie słonecznym.
 
Zapraszam Was do wspólnej wędrówki po tych nowych, nieodkrytych jeszcze obszarach nauki i wyobraźni, gdzie razem będziemy odkrywać tajemnice życia na poziomie molekularnym.
.

Populacja Ziemi
[Hologramowy Świat cz. VIII]

Populacja Ziemi

Hologramowy Świat cz. VIII

-Jest nas za dużo – oznajmia hologramowa kobieta z czarnymi jak kruk włosami. Siedzi obok, a jej ogromne oczy błądzą po mojej twarzy zza okularów.
Czego szukają? Nie mam pojęcia. Być może potwierdzenia, którego nie zamierzam jej dać.
-Co to znaczy za dużo? – pytam tylko.
-W listopadzie liczba ludności Ziemi przekroczy osiem miliardów – precyzuje. – Choć siedemdziesiąt lat temu było nas zaledwie dwa i pół miliarda. Wkrótce zabraknie wody oraz jedzenia – dodaje, nie spuszczając wzroku.
Czuję wyraźny dyskomfort, zupełnie nie wiem, czego chce. Abym zniknęła z tego świata? – buntuję się w myślach. – Przecież mam prawo do życia. Mimo, że jest nas tak wielu.

-Nie rozumiem – wykrztuszam poirytowana.
-Nie bierz tego do siebie – uspokaja, rozkładając skoroszyt na kolanach. – Ale to moja praca.
-Zarzucanie ludziom tego, że żyją? – odbijam z przekąsem.
-Po prostu informuję.
-W czym mogę pomóc? – przechodzę do sedna.
-Odpowiedz na kilka pytań. Przeprowadzam badanie ludności.
-Dobra – zgadzam się. – Byle szybko, mam sporo pracy.
-Adres zamieszkania – kobieta przystawia długopis do kartki i zerka w moją stronę. – Wystarczy podać kontynent – dodaje.
Otwieram szeroko oczy.
-Żartujesz sobie? Przecież wiesz, że jesteśmy w Europie.
-Chodzi o rok 2050 – uściśla. – Wtedy wszystko się zmieni.
-Czyli? – spoglądam na nią podejrzliwie.
-Po pierwsze, liczba ludności wzrośnie do dziewięciu i ośmiu dziesiątych miliarda. Po drugie, Europa nie będzie atrakcyjnym miejscem do życia, a w szczególności Bułgaria, Łotwa, Litwa, Serbia i Ukraina. W sześćdziesięciu jeden państwach zmniejszy się populacja, również w Azji Wschodniej oraz na pograniczu Rosji i Chin. Przewiduję, że i ty możesz stąd zniknąć – dopowiada. – Stąd takie pytanie.
-Ktoś chyba zostanie w tej Europie? – rzucam zdegustowana.
-Oczywiście – wzdycha, jakby się męczyła. – Europę i Amerykę Północną zamieszkiwać będzie jeden i jedna ósma miliarda osób.
-Więc gdzie będzie reszta? – dociekam zdezorientowana.
-W Azji i Afryce Subsaharyjskiej, między innymi w Egipcie, Etiopii, Demokratycznej Republice Konga, Indiach, Nigerii, Pakistanie, na Filipinach i w Zjednoczonej Republice Tanzanii. Na tych terenach rozwiną się gigantyczne metropolie, powstanie centrum światowego życia. Już do 2040 roku liczba ludności wzrośnie tam dwukrotnie, przekraczając dwa miliardy osób.
-Co z Polską? – niepokoję się. – Ilu mieszkańców będzie liczyć?
-Populacja zmniejszy się do trzydziestu pięciu milionów. Dlatego pytam, co z tobą? – znowu skanuje mnie wzrokiem i ręką poprawia swój granatowy uniform. Mam wrażenie, że nie lubi tej pracy, i w ogóle ludzi.
Uciekam wzrokiem do okna. Spoglądam w gwiazdy i wpadam w lekką zadumę.
-Bo ja wiem… – wzdycham. – Pewnie będę bardzo stara…
Słyszę, że kobieta coś pisze. Odgłosy delikatnego skrobania pióra roznoszą się po pokoju. Wciąż patrzę w niebo, próbując wyobrazić sobie przyszły świat.
-Więc co będzie potem? – zastanawiam się głośno. – Po roku 2100?
Kobieta przerywa pisanie.
-Pod koniec wieku populacja osiągnie swoje maksimum, czyli jedenaście i dwie dziesiąte miliarda – mówi. – Następnie zacznie stopniowo się zmniejszać. Chociaż niektóre prognozy wskazują, że ludzi zacznie ubywać już po 2050 roku, aby pod koniec stulecia zatrzymać się na siedmiu miliardach.
-Skąd taki trend? – odwracam się i zatrzymuję wzrok na jej twarzy.
-Spadnie liczba urodzeń, oczywiście w znaczeniu globalnym. Kobiety staną się bardziej świadome, wyedukowane, będą sięgać po środki antykoncepcyjne.
-Słyszałam, że w niektórych krajach wciąż rodzą po sześć lub siedem dzieci – przerywam jej.
-To prawda – przyznaje. – Tak jest na przykład w Nigrze, Czadzie, Somali czy Afganistanie. Jednak połowa krajów boryka się dzisiaj z niżem demograficznym. Cypr, Tajwan, Korea Południowa, Tajlandia… – wymienia. – Tam kobiety rodzą średnio jedno dziecko. W Polsce, Mołdawii oraz Japonii średnia wynosi jeden i trzy dziesiąte.

Myślę, próbując poskładać informacje. Coś mi nie pasuje.
-Dlaczego twierdzisz, że jest nas za dużo? – pytam. – Że zabranie wody i jedzenia? Przecież trendy są korzystne.
-Nie wszystkie – kobieta zerka na mnie znad okularów. Dwieście lat temu zaledwie trzy procent mieszkańców globu mieszkało w miastach – oznajmia. – A dzisiaj? Prawie siedemdziesiąt procent. W Europie wskaźnik jest jeszcze wyższy. Prognozy wskazują, że za kilka lat trzydzieści procent ludności będzie zamieszkiwać miasta z populacją wyższą niż milion mieszkańców. Już teraz liczba osób zamieszkujących Tokio przekroczyła czterdzieści dwa miliony, Delhi – trzydzieści milionów, Szanghaju – dwadzieścia siedem milionów…
-No i co w tym złego? – wchodzę jej wpół słowa.
-Miasta to „gorące punkty” na mapie emisji gazów cieplarnianych – kobieta zamyka skoroszyt, podchodzi do komputera. – Odpowiadają za sześćdziesiąt do siedemdziesięciu procent zużycia energii i siedemdziesiąt pięć procent emisji związków węgla. Zmienia się klimat, mamy susze, powodzie, pożary… Następuje degradacja środowiska… Lecz to już inny temat – dodaje, wskakując do komputera.
-Poczekaj! – krzyczę. – Przecież nie odpowiedziałam na wiele pytań.
-Nie szkodzi. Wpisałam, że spełniasz kryteria trendu.
-Jakiego trendu? – pytam z niedowierzaniem.
-Wkrótce Polska będzie krajem ludzi starych, potwierdzasz zatem prognozy – rzuca i znika w czerni ekranu.

Populacji Ziemi przyznaję kolor pomarańczowy, który dodaje optymizmu i kieruje myśli w pozytywną stronę.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

ARGENTYNAKonferencja Poczdamska

Otto

Konferencja Poczdamska

Juan Domingo Peron był faszystą. Ukrył 10 tysięcy czystych argentyńskich paszportów i dowodów osobistych dla niemieckich uciekinierów.

Ręka Boga
Poczdam, 17 lipca 1945. Chociaż w Europie II Wojna Światowa już jest zakończona, na wschodzie nadal trwają walki. Przywódcy koalicji antyhitlerowskiej, tzw. Wielkiej Trójki, spotykają się po raz trzeci i ostatni. Tym razem po to, aby uzdrowić świat i poukładać go inaczej. Po swojemu.
 
ZSRR reprezentuje Józef Stalin. Stany Zjednoczone—Harry Truman (poprzedni prezydent, Franklin Roosevelt, od trzech miesięcy nie żyje). Natomiast Winston Churchill nie uczestniczy w spotkaniu do końca, ponieważ Torysi przegrywają wybory. Wymienia go Clement Richard Attlee—nowy premier Wielkiej Brytanii.
 
Atmosfera rozmów jest napięta. Chodzi nie tylko o to, co zrobić z pokonaną III Rzeszą, ale także o podział wpływów między Sowietami a światem zachodnim. Ustalenie granicy. Wiadomo, że ma ona przebiegać gdzieś na terytorium Polski lub Niemiec. Lecz gdzie dokładnie? Trzeba uzgodnić.
 
Tymczasem w tle rozgrywa się inna walka. Amerykanie przeprowadzili właśnie pierwszą, udaną próbę bomby atomowej. Truman uważa, że dzięki niej pokona Japończyków bez pomocy wojsk sowieckich. Liczy na mocniejszą pozycję przy stole. Nic bardziej mylnego. Stalin ma swoich szpiegów wszędzie i posiada dane techniczne amerykańskiej broni. Co więcej, pracuje on nad własną bombą atomową. Jego pozycja lidera nie jest zagrożona.
 
2 sierpnia 1945 roku obrady kończą się. Niemcy zostają obarczone winą za wybuch wojny i zobligowane do uiszczenia odszkodowań. Tracą dwadzieścia trzy procent terytorium. Zapada decyzja, aby kraj zdemilitaryzować i podzielić na strefy okupacyjne pod zarządem USA, ZSRR, Wielkiej Brytanii oraz Francji. Wielka Trójka postanawia też, że zbrodniarze wojenni zostaną osądzeni w Norymberdze.
 
Co z Polską? Wyznaczona zostaje granica na Odrze i Nysie Łużyckiej, odbierając Niemcom ziemie zachodniopomorskie, wielkopolskie i dolnośląskie. Ma stanowić to rekompensatę za terytoria wschodnie, które Rzeczpospolita traci na rzecz Związku Radzieckiego. Wielka Trójka cofa poparcie dla Rządu RP na Emigracji i uznaje Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (TRJN), powołany w Warszawie z namaszczenia Moskwy. W obradach uczestniczą jego przedstawiciele, m.in. przewodniczący KRN (Krajowej Rady Narodowej) Bolesław Bierut, premier Edward Osóbka-Morawski oraz wicepremier Stanisław Mikołajczyk. W sprawie odszkodowań niemieckich dla Polski zostaje przyjęta propozycja Stalina, że strona sowiecka zaspokoi wskazane żądania.
 
Konferencja Poczdamska otrzymuje ode mnie kolor zielony, który symbolizuje nadzieję i wolność.

Kwestia faszystów ukrywających się w Argentynie poruszana jest również w książce Ręka Boga. Czwarta część cyklu Raport Ziemi zabiera czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości Argentyny. Utrzymana na granicy jawy i snu, przynosi niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

OKTALOGIA

OKTALOGIA – obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Chiny
Raport Ziemi

USA 
Raport Ziemi

Izrael
Raport Ziemi

Argentyna
Raport Ziemi

Australia
Raport Ziemi

Meksyk
Granice Ziemi

Indie
Granice Ziemi

Kanada
Granice Ziemi

Trzęsienia Ziemi
[Hologramowy Świat cz. VII]

Trzęsienia Ziemi

Hologramowy Świat cz. VI

Tąpnęło. Ziemia zadrżała, a wraz z nią szklanki na półkach. Dźwięczny odgłos rozniósł się po pokoju i rozkołysał moje wnętrze. Teraz pełna niepokoju rozkładam włos na czworo i myślę nad tym, czy warto. Żyć tutaj.
-Nie przesadzaj, masz jak w raju – hologramowy geolog uspokaja, po czym z wrodzoną sobie nonszalancją zaczyna wymachiwać nogami. Od godziny siedzi już na szafie i komentuje, co robię. Czasem o coś zagadnie.
-Przesadzam? – spoglądam w górę, oburzona. – Chodniki i tynki na ścianach pękają, posadzki wypiętrzają się, a domy wędrują z gruntem. Czy to normalne?
-Oczywiście – wzdycha się z dezaprobatą. – Mieszkasz na terenach górniczych. Eksploatacja narusza równowagę górotworu. Jedne skały napierają na inne, a nagromadzona energia musi znaleźć swoje ujście. Ale to nie przeszkadza przecież, aby spokojnie żyć.
-Nie przeszkadza!? – powtarzam zdezorientowana i zanurzam wzrok w ekranie komputera. – W zeszłym roku odnotowano blisko tysiąc sześćset wstrząsów kategorii wysokoenergetycznej na obszarze działania kopalń węgla kamiennego – cytuję dane.
-Bułka z masłem – wchodzi mi w pół słowa. – Górny Śląsk to oaza spokoju. Zaledwie dwadzieścia wstrząsów rocznie przekracza tutaj magnitudę 3.0 i może powodować skutki na powierzchni. Co mają powiedzieć Japończycy, którzy mieszkają na najbardziej sejsmicznym i wulkanicznym obszarze Ziemi. Odnotowują pięć tysięcy trzęsień rocznie, z czego ponad tysiąc odczuwają ludzie.
-Jak bardzo trzęsie? – dociekam.
-Różnie. Trzęsienie z 1923 roku, do którego doszło na wyspie Honsiu, miało siłę 7.9 stopnia w skali Richtera. Zginęło wówczas ponad sto czterdzieści trzy tysiące ludzi.
-To było dawno – prostuję się na krześle.
-Rok temu, pod dnem oceanu, dokładnie na głębokości pięćdziesięciu czterech kilometrów, odnotowano trzęsienie ziemi o magnitudzie 7.3. Kilkadziesiąt osób zostało rannych – wymienia geolog, zeskakując z szafy. – W styczniu tego roku ziemia zatrzęsła się z siłą 6.6 stopni u wybrzeży wyspy Kiusiu, w marcu w prefekturze Fukushima i Miyagi z siłą 7.3 stopnia, zgasły dwa miliony gospodarstw.
-Dużo tego, dlaczego? – przerywam mu.
-Japonia leży w obrębie Pacyficznego Pierścienia Ognia, gdzie występuje dziewięćdziesiąt procent wszystkich trzęsień Ziemi. W tej strefie znajdują się również czterysta pięćdziesiąt dwa wulkany, z czego większość jest czynnych.
-Czy to duży obszar? – zamyślam się.
Geolog wyświetla holograficzną mapę i wskazuje na teren otaczający Ocean Spokojny.
-Liczy czterdzieści tysięcy kilometrów – mówi. – Ciągnie się od Nowej Zelandii, przez Archipelag Malajski, wschodnie wybrzeża Azji, aż po zachodnie wybrzeża Ameryki Północnej i Południowej. Wyspy Galapagos oraz Hawaje też należą do Pierścienia.
-Czyli wiele państw zlokalizowanych jest w tej strefie… – analizuję głośno.
-Jednak Japonia ma najgorzej – geolog zmienia mapę. – Kraj leży na styku czterech płyt litosferycznych: wielkiej euroazjatyckiej, północnoamerykańskiej, pacyficznej oraz filipińskiej. Te wciąż się przemieszczają, wciągają lub wypychają, powodując trzęsienia ziemi. W Japonii ma miejsce osiemdziesiąt procent tych najsilniejszych. Na domiar złego na obszarze państwa znajduje się sto dziesięć aktywnych wulkanów. – Geolog mruży oczy i lekko podnosi głowę. – Na przykład Sakurajima, którego erupcja w 2016 roku osiągnęła wysokość pięciu kilometrów. Eksperci przewidują, że w ciągu trzydziestu lat znowu wybuchnie. Wulkan Ontake, który aktywował się w 2014 roku, zabił sześćdziesiąt trzy osoby. Niespodziewanie wyrzucił z siebie setki ton popiołu i gazów o temperaturze tysiąca stopni Celsjusza, które pędziły z prędkością trzystu kilometrów na godzinę.
-Faktycznie, nie mają różowo – wzdycham.
-Racja – potwierdza. – Co więcej, trzęsieniom ziemi towarzyszą jeszcze tsunami, czyli fale, które dochodzą do kilkudziesięciu metrów wysokości oraz poruszają się z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę.
-Podaj przykłady – proszę z niedowierzaniem.
– W 2004 roku, trzy kilometry pod dnem Oceanu Indyjskiego, doszło do trzęsienia ziemi o sile 9.1 stopnia w skali Richtera. Wyzwolona energia była dwadzieścia trzy tysiące razy większa niż ta od bomby atomowej, która spadła na Hiroszimę. Powstały wówczas fale tsunami sięgające nawet trzydzieści metrów wysokości. Uderzyły między innymi w wybrzeża Indonezji, Sri Lanki, Indii oraz Tajlandii, powodując śmierć około trzystu tysięcy ludzi.
-Dość już tych katastroficznych opowieści! – przerywam mu zdenerwowana. – Na całe szczęście Polska nie leży w obrębie Pacyficznego Pierścienia Ognia, ani żadnych innych obszarów sejsmicznych. – Dodaję.
-Prawda – geolog podchodzi do komputera i zanurza nogę w ekranie. – Jednak nie zapominaj o tym, że płyty tektoniczne składają się z mniejszych płyt. Te także powodują trzęsienia, lecz o zdecydowanie mniejszej sile. Chociaż – zamyśla się – największe, z 1443 roku, miało 6 stopni w skali Richtera. Epicentrum znajdowało się na północ od Wrocławia, a w Krakowie zawaliło się sklepienie kościoła Świętej Katarzyny. Wstrząs odczuwalny był w całej Europie. – Z ukosa zerka w moją stronę. – Wystąpiło też kilka mniejszych trzęsień. Na przykład we wrześniu 2004, w Polsce południowo-wschodniej ziemia dwukrotnie drżała. Raz z siłą 5.5 stopnia, drugi raz odnotowano 5.3 stopnia w skali Richtera.
-Poczekaj – zatrzymuję go, widząc, że zniknął już w połowie. – Czyli gdzie dokładnie są te trzęsienia?
-W Karpatach, Sudetach, na obszarach górniczych… – wymienia.
-Ale tutaj? – utwierdzam się jeszcze. – Czy jest bezpiecznie?
-Oaza spokoju – rzuca i znika w czarnym ekranie monitora.
 
Trzęsienia Ziemi otrzymują ode mnie barwę czarną, którą kojarzę z mocą, strachem i śmiercią.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Magnetyzm Ziemi
[Hologramowy Świat cz. VI]

Magnetyzm Ziemi

Hologramowy Świat cz. VI

Dopadło mnie przygnębienie. Myśli gubią sens i opadają na podłogę. Zawsze w to samo miejsce, tuż obok moich stóp. Zupełnie tak, jakby chciały przebić ziemię i sięgnąć dna, gdziekolwiek ono jest. Chyba mają szansę, ponieważ zaczynają mieszać się z kroplami łez, które zwiększają siłę ciążenia. 
-Nie załamuj się. Zawsze jest jakieś rozwiązanie – delikatny, chłopięcy głos wydobywa się ze znajdującego się trzy metry dalej komputera. Odruchowo podnoszę więc głowę i spoglądam w czerń ekranu. 
-Czyżby mój rycerz na białym koniu? – ironizuję przez łzy, lecz ból ściska mi gardło.
-Oj tam… – hologramowy, jasnowłosych chłopak w czerwonym podkoszulku wyskakuje zza szkła. – Od razu rycerz. Zwykłym geologiem jestem.
-Znowu? Kolejny geolog? – rozczarowana spuszczam głowę, aby powrócić do moich wyniszczających rozważań. – Wracaj, skąd przybywasz – dodaję tylko.
-Zmień perspektywę patrzenia – ciągnie blondyn, jakby nie słyszał mojego ostatniego zdania. – Potraktuj to, co złe, jako dobre.
-Odbiło ci? Nudzisz się i nie masz co robić? – czuję, że młokos wpada w sidła mojego fatalnego nastroju, jednak nic na to nie mogę poradzić.
-Zmień perspektywę – powtarza pewnym głosem, opierając się o biurko. Zupełnie tak, jakby posiadł wszystkie mądrości tego świata. 
-Jak? – pytam dosadnie. – Przecież to niemożliwe. Północ jest północą, południe południem. 
-Nie masz racji – zaprzecza. – Bieguny magnetyczne Ziemi zmieniają się systematycznie.
-O czym mówisz? – spoglądam mu w oczy z niedowierzaniem. – Bieguny są dwa, jeden na północy, drugi na południu. Od zarania dziejów igła kompasu wskazuje je dokładnie tak, jak trzeba. Nasze pragnienie zmiany lub jej braku w tej kwestii nie ma tutaj nic do rzeczy.
-Nie mówię o ustawieniach igły, lecz biegunów – chłopak podnosi ręce i zakreśla w powietrzu jakieś kształty. – One systematycznie zamieniają się miejscami.
-Systematycznie? Nie rozumiem – szeptam bezwiednie. – Chcesz powiedzieć, że bieguny odwracają się?
-Tak, średnio co dwieście pięćdziesiąt tysięcy lat. Natomiast obecnie spodziewamy się kolejnej zamiany, gdyż słabnie pole magnetyczne Ziemi. Przez ostatnie dwieście lat straciło dziewięć procent w stosunku do swojej średniej. Biegun północny przesuwa się na południe czterdzieści osiem kilometrów rocznie.

 

Wstaję ze sofy i zaczynam chodzić po pokoju. Próbuję zebrać myśli.
-Kiedy ostatnio doszło do takiej zmiany? – zatrzymuję wzrok na jego twarzy.
-Siedemset osiemdziesiąt tysięcy lat temu.
-Skąd zatem wziąłeś tę średnią? 
-W ciągu ostatnich dwóch i sześciu dziesiątych miliona lat bieguny magnetyczne odwróciły się łącznie dziesięć razy. 
-Dlaczego tak się dzieje? – ciągnę wątek.
-Pole magnetyczne wytwarzane jest w głębinach Ziemi, trzy tysiące kilometrów pod naszymi stopami – młody siada na moim miejscu i swobodnie zaczyna tłumaczyć. – Tam znajduje się płynne żelazo, które zostaje wprawione w ruch. Ono przemieszcza się pomiędzy gorącym jądrem, a chłodniejszym płaszczem zewnętrznym, tworząc prądy konwekcyjne…

 

-Ale skąd te anomalia!? – przerywam mu.
-Powoduje je ruch wirowy Ziemi. Sprawia, że pole magnetyczne zachowuje się nieprzewidywalnie. W trakcie tego typu zmian trudno odgadnąć, co stanie się z biegunami. Mogą zamienić się miejscami, może powstać ich więcej…. słabszych, które będą rozłożone po całej planecie. Pole magnetyczne może być tak słabe, że…
-Czy cały proces przebiegunowania trwa długo? – wchodzę mu słowo.
-Mniej więcej pięć tysięcy lat, ale równie dobrze może trwać tysiąc lat. Wtedy – młody geolog zawiesza głos i zanurza się w myślach – kompasy nie będą już potrzebne.
-Dlaczego? Co się wtedy stanie? – spoglądam na niego zaskoczona. Widzę, że blednie.
-Katastrofa – wykrztusza łamanym głosem. – Wszystko może się zmienić. Pole magnetyczne chroni naszą planetę przed promieniowaniem kosmicznym oraz wiatrem słonecznym. Gdyby go nie było, Ziemia straciłaby atmosferę. Ludzie i zwierzęta najprawdopodobniej zniknęliby z powierzchni… – dodaje głucho. – Jeśli nawet nie, to doszłoby do mutacji ich genów. 
-Nie przesadzaj – próbuję go pocieszyć. – Dzisiaj mamy zaawansowane urządzenia, one wykrywają zagrożenia, na pewno uprzedzą nas odpowiednio wcześnie, przygotujemy się…
-Przestaną działać! – chłopak patrzy na mnie na wpół szalonym wzrokiem, po czym wybucha płaczem. – Nie będzie komputerów, telefonów komórkowych, elektroniki, samolotów – wymienia, a jego łzy spadają na podłogę, tuż obok stóp. W to samo miejsce, gdzie przed chwilą opadały moje. 
 -Nie załamuj się. Zawsze jest jakieś rozwiązanie – mówię, podejrzliwie spoglądając na sofę. – Po pierwsze zejdź z tego miejsca, aby zmienić perspektywę patrzenia.
Geolog zrywa się na równe nogi. Nie czekając na to, co powiem, wpada w głębiny ekranu.

 

Przyznaję barwę brązową, która symbolizuje potrzebę stabilizacji, a jednocześnie zagrożone poczucie bezpieczeństwa.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Historia, niczym gen, wbudowana jest w nas

Historia, niczym gen, wbudowana jest w nas

309954763_1761864630853165_651577105887369252_n

Z Iwoną Gajdą rozmawiałam już kilkakrotnie i za każdym razem było to ciekawe, pełne rozważań na ludzkim życiem spotkanie. Tym razem swoich czytelników zabrała w miejsca szczególne. Nakazała im również cofnąć się do czasów najdawniejszych, aby poznać historię krajów, o której czytali jedynie w podręcznikach szkolnych, znanych z filmów. Zapraszam na kolejny wywiad. Tym razem autorka opowie mi o znaczeniu historii dla nas jako ludzi, przeszłości oraz o tym, jak to jest nadać ludzkie cechy istotom z papieru, „Papierówki” bowiem to miejsce, gdzie sztuka miesza się z rzeczywistością.

Dlaczego wybrała Pani te trzy miasta jako temat przewodni cyklu „Papierówki”?
 
Iwona Gajda: W te właśnie miejsca zaprowadziły mnie papierowe lalki wykonane przez artystkę Hannę Jurowską-Kępę. Przyciągnęły mój wzrok i rozbudziły wyobraźnię. Jakimś niepowtarzalnym klimatem i magią, która zdawała się zapraszać w podróż. W rzeźbie „Anioła z Duszą” zobaczyłam Elżbietę I Tudor, dlatego pojechałyśmy razem do Londynu. Natomiast „Rude Myszy” przeniosły mnie do Egiptu, a na deski słynnego Teatru Bolszoj zaprosiła „Tośka w Kiecce, Że Mucha Nie Siada!”.
 
Co różni, a co wspólnego mają ze sobą Londyn, Moskwa i Egipt?
 
Wszystkie książki są relacjami z podróży papierowych lalek do miejsc, w których jeszcze nie były. Dlatego w opowieściach można wyczuć dużo emocji: podekscytowanie, zachwyt, ale także strach i niepewność. Bohaterowie poznają współczesny świat, jak również przenoszą się w czasie. Rozmawiają z carami Rosji, królowymi Anglii, Fiodorem Dostojewskim oraz wieloma innymi ważnymi osobistościami. Zostają wplątane w historyczne wydarzenia. Wtedy nie wiedzą, jak postępować.
 
Lecz każda książka pisana była w inny sposób, inną metodą. W Egipcie płyniemy na zaczarowanym statku po Nilu. To rejs poprzez tysiąclecia istnienia państwa. Rosja stworzona została w duchu „Zbrodni i Kary” Fiodora Dostojewskiego, ukazuje kontrasty życia oraz zło i miłość, które skrywa w sobie człowiek. Londyn pozwala marzyć, usuwa granice.
 Jaki jest człowiek w „Papierówkach”?
 
Dobry i ciekawy świata. Trochę zagubiony, ale też pełen życiowej mądrości.
 
Mamy tu do czynienia z motywem człowieka jako wiecznego tułacza. Po co ludziom wędrówka?
 
Już ponad sto tysięcy lat temu homo sapiens wyruszył z Afryki i zaczął wędrować w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia. Wielu z nas wędruje do dzisiaj. Na własnych nogach, płynąc na łodziach bądź trzymając się dachu pociągu. Niektórzy penetrują kosmos w poszukiwaniu Edenu. Czasami mam wrażenie, że i ja próbuję znaleźć na Ziemi pewnego rodzaju „świat bez wad”. Dlaczego? Być może naiwnie wierzę w to, że on jednak istnieje…
 
Postaci z historii przemawiają, „zmartwychwstają”. Co chcą przekazać światu?
 
Caryca Katarzyna II Wielka opowiada o swoim trudnym życiu i miłości, której nie było jej dane zaznać ze strony męża, cara Piotra III Fiodorowicza. Dlaczego o tym mówi? Być może ma wyrzuty sumienia za to, co zrobiła, więc pragnie rozgrzeszenia od potomnych?
 
Wasilij z kolei został zesłany z rodziną na Syberię, chyba potrzebuje po prostu się wyżalić.
 
Zaś Juliusza Cezara przyłapano na schadzce z królową Kleopatrą i zapewne wolałby, aby mu nie przeszkadzać. Ja myślę, że każda z tych postaci mówi o przemijaniu i przekazuje nam kawałek własnej historii wraz z cennymi radami. Chce, abyśmy docenili życie.
Co było punktem wyjścia do cyklu?
 
Przeskakiwałam spojrzeniem pomiędzy lalkami a panią Hanną Jurowską-Kępą, która je stworzyła. Próbowałam zrozumieć, skąd ta magia. Lecz nim zdążyłam pojąć, o co w tym wszystkim chodzi, już podróżowałam po Londynie razem z nią oraz jej lalkami. Ja chyba „wpadłam jak śliwka w kompot” i mam podejrzenia, że to one mnie zaczarowały…
 
O czym tak naprawdę jest ten cykl?
 
Żyjemy z dnia na dzień, próbując poukładać sobie świat lub, jak kto woli, „pchając wózek”. Zagubieni we własnych sprawach, niezrozumiani, z nadmiarem ambicji, niedowartościowani, przygnieceni problemami… Taki szary scenariusz dnia powszedniego. A przecież obok nas są inni ludzie! Czasem wystarczy powędrować chwilę razem, może trochę dłużej. Poznać się, porozmawiać. To wystarczy, żeby wzniecić światełko radości i poczucia sensu życia, w sobie oraz w nim.
 
Jaki stosunek do własnej przeszłości mają poszczególni bohaterowie?
 
Lalki mają świadomość, że są zrobione z papieru przez „Hanię” (Hannę Jurowską-Kępę). Mieszkają w Galerii Ruda Mysza, która znajduje się w Kątach Wrocławskich. Wiedzą również, który mamy rok. Tyle, jeśli chodzi o ludzkie realia. Reszta to ich świat. One w tej Galerii przecież spędzają mnóstwo czasu: śpią, jedzą, bawią się, uczą, chodzą na spacery.
 
Poza tym, każda z nich ma własne życie. Muzyk gra na trąbce, Adrian żegluje, Anastazja jest artystką i często wyjeżdża na zagraniczne tournee… Każda papierówka ma własną przeszłość, o której jeszcze nie opowiedziała.
 
Z czym tym razem przyjdzie się borykać głównym bohaterom?
 
Przyznam, że nie wiem. One są tak nieobliczalne…
 
Jakie znaczenie dla fabuły mają lalki? Kim one są?
 
Nami. Tęsknotą, marzeniami i niedoskonałością, która skrywa w sobie potężne moce.
 
Jak ważna jest dla Pani przeszłość?
 
Pozwala mi przetrwać trudne chwile. Dzięki niej lepiej poznaję siebie. Mogę złagodzić ból, odkryć drzemiący we mnie potencjał. Stanowi dobrą bazę do budowania przyszłości.
 
Co to znaczy mieć swoją historię? Czy historia i tożsamość to dla Pani to samo?
 
Nie jesteśmy znikąd, lecz przynależymy. Do rodu, do kraju, do wartości… Tego nie zmienimy, choćbyśmy próbowali manipulować faktami i zniekształcać prawdę. Historia, niczym gen, wbudowana jest w nas.
 
Tożsamość natomiast jest bardziej relatywna, gdyż zależy od tego, jak postrzegamy siebie oraz do kogo chcemy przynależeć. Proszę zauważyć, że ludzie wychowują się w rodzinach zastępczych, migrują, zmieniają miejsca zamieszkania, integrują się z innymi społecznościami i kulturami, aż w końcu z nimi asymilują. Wzajemne przenikanie różnorodnych tradycji i wartości jest bardzo głębokie. Mieszają się wierzenia, symbole, potrawy, muzyka, sztuka, style życia… Często powstaje dwukulturowość, a tym samym nowa tożsamość. Aleksander Wielki, który rozmawia z papierówkami w Egipcie, opisuje jeden z takich procesów. „Zorganizowałem śluby osiemdziesięciu swoich dowódców z księżniczkami perskimi” – mówi. – „Z tych związków urodzą się dzieci, które będą władać dwoma językami, poznają kultury obu narodów i stworzą nową cywilizację”.
Dlaczego akurat papier, a nie inne tworzywo?
 
To już pytanie do pani Hanny Jurowskiej-Kępy, autorki lalek.
 
Który etap pisania cyklu był dla Pani najtrudniejszy?
 
Pisanie nie było dla mnie trudne, gdyż takich części mogłabym stworzyć wiele. Papierówki rozbudzają wyobraźnię i same prowadzą poprzez świat. Problem w tym, że te lalki mają już pewną historię i tożsamość. Urodziły się w Kątach Wrocławskich, a ich autorka nadała im imiona. Stworzyła je w oparciu o swoją wizję twórczą. Chciała, aby ta wizja przetrwała.
 
Próba asymilacji i budowania ich nowej tożsamości, o której de facto mówiłam wcześniej, okazała się być bolesna dla nas obu, gdyż ja nadałam lalkom nowe imiona i charakterystykę.
 
Najtrudniejszym momentem było dla mnie oczekiwanie na reakcję ich autorki, jej opinia po przeczytaniu opowieści. Nie wiedziałam, czy tymi książkami sprawię jej więcej radości czy bólu, a tego drugiego nie chciałam. Nagle „Anioł z Duszą” zamienił się przecież w Klarysę, „Niebieski Chłopak” w Adriana, zaś „Autoportret z Kawą” – w Kamala.
 
Czy warto zostać pisarzem we współczesnym świecie? Dlaczego?
 
Warto. Nie tylko w tym, ale i w każdym innym. Bowiem jest to potrzeba, która rodzi się w głębinach serca. Kiedy nie zostanie zaspokojona, dokona destrukcji. Jeśli pozwolimy jej żyć, wówczas zamieni nasz świat w Eden, którego – świadomie bądź podświadomie – szukamy.
 
Dziękuję za poświęcony mi czas. Czekamy na kolejne historie Pani autorstwa.
 
 
 
 
 

Londyn

Rosja

Egipt

Londyn, Rosja, Egipt

O sztuce życia
i twórczości HJK

Udostępnij wpis na: