Ludzie i Żywność
[Hologramowy Świat cz. IX]

Ludzie i Żywność

Hologramowy Świat cz. IX

Dlaczego przysłano błazna? – zastanawiam się, obserwując hologramową postać.
Młody i potężny jak dąb mężczyzna siedzi na dywanie. Ubrany w kolorowy strój oraz czapkę z dzwoneczkami wygląda nieco zabawnie. Mimowolnie uśmiecham się, widząc jego konsternację. Patrzy na mnie wielkimi oczami, z których emanuje spokój i nie wie co zrobić.
-Wzywałam przecież eksperta, który zna sytuację żywnościową na świecie – tłumaczę. – Dlaczego przysłano ciebie?
-Przykro mi – spuszcza wzrok. – Widocznie ktoś uznał, że tak będzie lepiej. Gdy usłyszałem sygnał, natychmiast pobiegłem w tę stronę. Jak chcesz, to mogę sobie pójść…
-Nie, nie – zatrzymuję go. – Zostań. Rozumiem, że masz jakieś dane o sytuacji na świecie.
Potwierdza ruchem głowy, po czym wstaje z miejsca, poruszając czapką. Dzwoneczki dźwięczą niczym sanie świętego Mikołaja. Ale nie myślę o nich, bowiem przed naszymi oczyma nagle pojawia się hologramowa mapa świata.
-Co dziesiąty człowiek głoduje – oznajmia wprost, ściszonym i pełnym bólu głosem. – Dwa i trzy dziesiąte miliarda ludzi jest niedożywionych. A będzie jeszcze gorzej. W kuluarach mówi się, że w 2023 roku czeka świat największa klęska głodu w historii ludzkości.

Przełykam ślinę, po plecach przechodzi mi dreszcz. Zaskoczył mnie. Wiedziałam, że jest źle, lecz nie miałam pojęcia, że aż tak fatalnie. Tymczasem mapa zaczyna pulsować kolorami.
-Spójrz na czerwone obszary – wskazuje ręką. – Połowa walczy o życie w Azji, jedna trzecia w Afryce. Nie mają jedzenia. Eksperci spodziewają się zmasowanej fali głodu na tych obszarach. Przewidują ogromne migracje.
-W których krajach jest najgorzej? – pytam przerażona.
-W wielu jest tragicznie – wzdycha. – W Kenii głoduje dwa i cztery dziesiąte miliona osób, zaś w Nigrze—dwa i sześć dziesiątych miliona. Z powodu pustynnienia, w Burkina Faso właśnie umiera trzy i pół miliona ludzi.
-Dlaczego? – patrzę mu w oczy. – Co się dzieje?
-Reakcja łańcuchowa. Zmiany klimatyczne powodują susze, powodzie, pożary… Te z kolei niszczą żyzną warstwę gleby, a wraz z nią uprawy. Ludzie podsycają ten proces, degradując środowisko.
-Mówisz o dwutlenku węgla i metanie, które wpuszczają do atmosfery?
-Nie tylko. Glebę, rzeki i morza zatruwają bez ustanku. Odprowadzają ścieki, zanieczyszczenia przemysłowe czy nawozy. Tworzą bomby biologiczne, które niszczą całe ekosystemy.
-Ale przecież tak się dzieje od lat! – wchodzę mu w słowo. – Eksperci hamują ten proces.
-Daj spokój – otwiera szeroko oczy. – Kto hamuje? Osiemdziesiąt procent światowej emisji gazów cieplarnianych generują największe potęgi świata. Teraz mamy dodatkowe problemy.
-To znaczy? – podnoszę brwi.
-Doszła pandemia, która powiększyła liczbę niedożywionych o sto sześćdziesiąt milionów – błazen siada na sofie. – Natomiast wojna w Ukrainie doprowadzi do głodu kolejne dwieście pięćdziesiąt milionów ludzi.
-Brakuje zboża… – myślę głośno, spoglądając w okno.
-Tak. Ukraina to „spichlerz świata”. Eksportowano z niej między innymi pszenicę, kukurydzę czy olej słonecznikowy. Mnóstwo zboża pochodziło również z Rosji. Teraz tego nie ma, a przecież wiele krajów uzależnionych jest od dostaw. Na przykład Somalia i Benin. Ale także Egipt, Liban, Turcja, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Indonezja, Filipiny… – wymienia.
-Czy nie mogą importować zboża z innych krajów?
-Nie, gdyż te wprowadziły blokady. Borykają się z własnymi problemami. Susza dała im się we znaki. Obecnie chcą zapewnić bezpieczeństwo własnym mieszkańcom. Indie zabroniły eksportu zboża; Argentyna oleju sojowego i mączki sojowej; Iran ziemniaków, pomidorów, cebuli i bakłażanów; a Turcja wołowiny oraz baraniny.

Przygaszona siadam na fotelu i milczę. Kompletnie nie wiem, co o tym myśleć. Wygląda na to, że planeta może nas nie wyżywić, a winni tej sytuacji są ludzie.
-Nie chodzi jedynie o brak pożywienia – odzywa się błazen. – Lecz o redystrybucję tego, co jest.
Podnoszę wzrok i z zaciekawieniem przyglądam się jego twarzy.
-O czym mówisz? – dociekam.
-Mamy jedzenie, które jest marnowane. Do kosza trafia jedna trzecia wyprodukowanej żywności. Co ciekawe, najwięcej marnują Chiny, ponieważ prawie sto milionów ton rocznie. Również Indie, niemal siedemdziesiąt milionów ton rocznie.
-A w Polsce? – przeszywam go wzrokiem. – Jak wygląda sytuacja?
-Co roku wyrzucamy do kosza pięć milionów ton żywności, którą można byłoby spożyć – odpowiada i podchodzi do komputera. – Muszę lecieć – rzuca, wykręcając twarz i ręce w krzywym grymasie. Zupełnie tak, jakby chciał mnie rozbawić. Nie jest mi do śmiechu, jednak mimowolnie szczerzę zęby.
-Jesteś niesamowity – szepczę smutnym głosem. – Gdzie idziesz?
-Dzieciaki z Jemenu wzywają mnie. Wiesz – spuszcza wzrok. – Siedemnaście milionów osób głoduje w tym kraju, w tym dwa miliony dzieci. Te maleńkie istoty w ogóle mają bardzo źle. Co sześć sekund umiera z głodu jedno z nich. A wystarczyłyby dwa złote, aby zapewnić dziecku posiłek dziennie.
-Zbierasz dla nich pieniądze? – wołam do komputera. Widzę, że już wciąga go wirtualna przestrzeń.
-Krążę pomiędzy politykami, biznesmenami oraz zwykłymi ludzi – mówi. – Proszę ich, aby dali tyle, ile mogą. Wieczory spędzam z dziećmi – dodaje, znikając w czerni ekranu.

„Ludzie i Żywność” oznaczam kolorem brązowym, który kojarzę z zagrożonym poczuciem bezpieczeństwa i niepewnością jutra.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

.
Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.
1.  „Planeta Ziemia i Człowiek” – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.
2.  „Genetyczne Idealne Istoty” – druga część serii rzuca światło na mroczny świat genetycznie zmodyfikowanych istot. Eksploruje konsekwencje manipulacji genetycznej i etyczne dylematy, stawiając pytania o granice ludzkości i moralności w kontekście postępu naukowego.
3. „Energia Życia” – trzecia część, która zabiera czytelnika w podróż po świecie kwantowym. Łącząc naukę z elementami fantastycznymi, pozwala na głębsze zrozumienie zjawisk kwantowych. Vademecum dołączone do książki zapewnia dodatkowe wyjaśnienia i kontekst, ułatwiając czytelnikom docenienie złożoności opisywanej nauki.
Obecnie pracuję nad czwartą częścią serii, zatytułowaną „Molekuły Nowej Ery”. W tej części zabieram czytelników w podróż przez mikroskopijny świat genetyki i chemii, gdzie będziemy świadkami narodzin pierwszego genu w nowym układzie słonecznym.
 
Zapraszam Was do wspólnej wędrówki po tych nowych, nieodkrytych jeszcze obszarach nauki i wyobraźni, gdzie razem będziemy odkrywać tajemnice życia na poziomie molekularnym.
.

Populacja Ziemi
[Hologramowy Świat cz. VIII]

Populacja Ziemi

Hologramowy Świat cz. VIII

-Jest nas za dużo – oznajmia hologramowa kobieta z czarnymi jak kruk włosami. Siedzi obok, a jej ogromne oczy błądzą po mojej twarzy zza okularów.
Czego szukają? Nie mam pojęcia. Być może potwierdzenia, którego nie zamierzam jej dać.
-Co to znaczy za dużo? – pytam tylko.
-W listopadzie liczba ludności Ziemi przekroczy osiem miliardów – precyzuje. – Choć siedemdziesiąt lat temu było nas zaledwie dwa i pół miliarda. Wkrótce zabraknie wody oraz jedzenia – dodaje, nie spuszczając wzroku.
Czuję wyraźny dyskomfort, zupełnie nie wiem, czego chce. Abym zniknęła z tego świata? – buntuję się w myślach. – Przecież mam prawo do życia. Mimo, że jest nas tak wielu.

-Nie rozumiem – wykrztuszam poirytowana.
-Nie bierz tego do siebie – uspokaja, rozkładając skoroszyt na kolanach. – Ale to moja praca.
-Zarzucanie ludziom tego, że żyją? – odbijam z przekąsem.
-Po prostu informuję.
-W czym mogę pomóc? – przechodzę do sedna.
-Odpowiedz na kilka pytań. Przeprowadzam badanie ludności.
-Dobra – zgadzam się. – Byle szybko, mam sporo pracy.
-Adres zamieszkania – kobieta przystawia długopis do kartki i zerka w moją stronę. – Wystarczy podać kontynent – dodaje.
Otwieram szeroko oczy.
-Żartujesz sobie? Przecież wiesz, że jesteśmy w Europie.
-Chodzi o rok 2050 – uściśla. – Wtedy wszystko się zmieni.
-Czyli? – spoglądam na nią podejrzliwie.
-Po pierwsze, liczba ludności wzrośnie do dziewięciu i ośmiu dziesiątych miliarda. Po drugie, Europa nie będzie atrakcyjnym miejscem do życia, a w szczególności Bułgaria, Łotwa, Litwa, Serbia i Ukraina. W sześćdziesięciu jeden państwach zmniejszy się populacja, również w Azji Wschodniej oraz na pograniczu Rosji i Chin. Przewiduję, że i ty możesz stąd zniknąć – dopowiada. – Stąd takie pytanie.
-Ktoś chyba zostanie w tej Europie? – rzucam zdegustowana.
-Oczywiście – wzdycha, jakby się męczyła. – Europę i Amerykę Północną zamieszkiwać będzie jeden i jedna ósma miliarda osób.
-Więc gdzie będzie reszta? – dociekam zdezorientowana.
-W Azji i Afryce Subsaharyjskiej, między innymi w Egipcie, Etiopii, Demokratycznej Republice Konga, Indiach, Nigerii, Pakistanie, na Filipinach i w Zjednoczonej Republice Tanzanii. Na tych terenach rozwiną się gigantyczne metropolie, powstanie centrum światowego życia. Już do 2040 roku liczba ludności wzrośnie tam dwukrotnie, przekraczając dwa miliardy osób.
-Co z Polską? – niepokoję się. – Ilu mieszkańców będzie liczyć?
-Populacja zmniejszy się do trzydziestu pięciu milionów. Dlatego pytam, co z tobą? – znowu skanuje mnie wzrokiem i ręką poprawia swój granatowy uniform. Mam wrażenie, że nie lubi tej pracy, i w ogóle ludzi.
Uciekam wzrokiem do okna. Spoglądam w gwiazdy i wpadam w lekką zadumę.
-Bo ja wiem… – wzdycham. – Pewnie będę bardzo stara…
Słyszę, że kobieta coś pisze. Odgłosy delikatnego skrobania pióra roznoszą się po pokoju. Wciąż patrzę w niebo, próbując wyobrazić sobie przyszły świat.
-Więc co będzie potem? – zastanawiam się głośno. – Po roku 2100?
Kobieta przerywa pisanie.
-Pod koniec wieku populacja osiągnie swoje maksimum, czyli jedenaście i dwie dziesiąte miliarda – mówi. – Następnie zacznie stopniowo się zmniejszać. Chociaż niektóre prognozy wskazują, że ludzi zacznie ubywać już po 2050 roku, aby pod koniec stulecia zatrzymać się na siedmiu miliardach.
-Skąd taki trend? – odwracam się i zatrzymuję wzrok na jej twarzy.
-Spadnie liczba urodzeń, oczywiście w znaczeniu globalnym. Kobiety staną się bardziej świadome, wyedukowane, będą sięgać po środki antykoncepcyjne.
-Słyszałam, że w niektórych krajach wciąż rodzą po sześć lub siedem dzieci – przerywam jej.
-To prawda – przyznaje. – Tak jest na przykład w Nigrze, Czadzie, Somali czy Afganistanie. Jednak połowa krajów boryka się dzisiaj z niżem demograficznym. Cypr, Tajwan, Korea Południowa, Tajlandia… – wymienia. – Tam kobiety rodzą średnio jedno dziecko. W Polsce, Mołdawii oraz Japonii średnia wynosi jeden i trzy dziesiąte.

Myślę, próbując poskładać informacje. Coś mi nie pasuje.
-Dlaczego twierdzisz, że jest nas za dużo? – pytam. – Że zabranie wody i jedzenia? Przecież trendy są korzystne.
-Nie wszystkie – kobieta zerka na mnie znad okularów. Dwieście lat temu zaledwie trzy procent mieszkańców globu mieszkało w miastach – oznajmia. – A dzisiaj? Prawie siedemdziesiąt procent. W Europie wskaźnik jest jeszcze wyższy. Prognozy wskazują, że za kilka lat trzydzieści procent ludności będzie zamieszkiwać miasta z populacją wyższą niż milion mieszkańców. Już teraz liczba osób zamieszkujących Tokio przekroczyła czterdzieści dwa miliony, Delhi – trzydzieści milionów, Szanghaju – dwadzieścia siedem milionów…
-No i co w tym złego? – wchodzę jej wpół słowa.
-Miasta to „gorące punkty” na mapie emisji gazów cieplarnianych – kobieta zamyka skoroszyt, podchodzi do komputera. – Odpowiadają za sześćdziesiąt do siedemdziesięciu procent zużycia energii i siedemdziesiąt pięć procent emisji związków węgla. Zmienia się klimat, mamy susze, powodzie, pożary… Następuje degradacja środowiska… Lecz to już inny temat – dodaje, wskakując do komputera.
-Poczekaj! – krzyczę. – Przecież nie odpowiedziałam na wiele pytań.
-Nie szkodzi. Wpisałam, że spełniasz kryteria trendu.
-Jakiego trendu? – pytam z niedowierzaniem.
-Wkrótce Polska będzie krajem ludzi starych, potwierdzasz zatem prognozy – rzuca i znika w czerni ekranu.

Populacji Ziemi przyznaję kolor pomarańczowy, który dodaje optymizmu i kieruje myśli w pozytywną stronę.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Trzęsienia Ziemi
[Hologramowy Świat cz. VII]

Trzęsienia Ziemi

Hologramowy Świat cz. VI

Tąpnęło. Ziemia zadrżała, a wraz z nią szklanki na półkach. Dźwięczny odgłos rozniósł się po pokoju i rozkołysał moje wnętrze. Teraz pełna niepokoju rozkładam włos na czworo i myślę nad tym, czy warto. Żyć tutaj.
-Nie przesadzaj, masz jak w raju – hologramowy geolog uspokaja, po czym z wrodzoną sobie nonszalancją zaczyna wymachiwać nogami. Od godziny siedzi już na szafie i komentuje, co robię. Czasem o coś zagadnie.
-Przesadzam? – spoglądam w górę, oburzona. – Chodniki i tynki na ścianach pękają, posadzki wypiętrzają się, a domy wędrują z gruntem. Czy to normalne?
-Oczywiście – wzdycha się z dezaprobatą. – Mieszkasz na terenach górniczych. Eksploatacja narusza równowagę górotworu. Jedne skały napierają na inne, a nagromadzona energia musi znaleźć swoje ujście. Ale to nie przeszkadza przecież, aby spokojnie żyć.
-Nie przeszkadza!? – powtarzam zdezorientowana i zanurzam wzrok w ekranie komputera. – W zeszłym roku odnotowano blisko tysiąc sześćset wstrząsów kategorii wysokoenergetycznej na obszarze działania kopalń węgla kamiennego – cytuję dane.
-Bułka z masłem – wchodzi mi w pół słowa. – Górny Śląsk to oaza spokoju. Zaledwie dwadzieścia wstrząsów rocznie przekracza tutaj magnitudę 3.0 i może powodować skutki na powierzchni. Co mają powiedzieć Japończycy, którzy mieszkają na najbardziej sejsmicznym i wulkanicznym obszarze Ziemi. Odnotowują pięć tysięcy trzęsień rocznie, z czego ponad tysiąc odczuwają ludzie.
-Jak bardzo trzęsie? – dociekam.
-Różnie. Trzęsienie z 1923 roku, do którego doszło na wyspie Honsiu, miało siłę 7.9 stopnia w skali Richtera. Zginęło wówczas ponad sto czterdzieści trzy tysiące ludzi.
-To było dawno – prostuję się na krześle.
-Rok temu, pod dnem oceanu, dokładnie na głębokości pięćdziesięciu czterech kilometrów, odnotowano trzęsienie ziemi o magnitudzie 7.3. Kilkadziesiąt osób zostało rannych – wymienia geolog, zeskakując z szafy. – W styczniu tego roku ziemia zatrzęsła się z siłą 6.6 stopni u wybrzeży wyspy Kiusiu, w marcu w prefekturze Fukushima i Miyagi z siłą 7.3 stopnia, zgasły dwa miliony gospodarstw.
-Dużo tego, dlaczego? – przerywam mu.
-Japonia leży w obrębie Pacyficznego Pierścienia Ognia, gdzie występuje dziewięćdziesiąt procent wszystkich trzęsień Ziemi. W tej strefie znajdują się również czterysta pięćdziesiąt dwa wulkany, z czego większość jest czynnych.
-Czy to duży obszar? – zamyślam się.
Geolog wyświetla holograficzną mapę i wskazuje na teren otaczający Ocean Spokojny.
-Liczy czterdzieści tysięcy kilometrów – mówi. – Ciągnie się od Nowej Zelandii, przez Archipelag Malajski, wschodnie wybrzeża Azji, aż po zachodnie wybrzeża Ameryki Północnej i Południowej. Wyspy Galapagos oraz Hawaje też należą do Pierścienia.
-Czyli wiele państw zlokalizowanych jest w tej strefie… – analizuję głośno.
-Jednak Japonia ma najgorzej – geolog zmienia mapę. – Kraj leży na styku czterech płyt litosferycznych: wielkiej euroazjatyckiej, północnoamerykańskiej, pacyficznej oraz filipińskiej. Te wciąż się przemieszczają, wciągają lub wypychają, powodując trzęsienia ziemi. W Japonii ma miejsce osiemdziesiąt procent tych najsilniejszych. Na domiar złego na obszarze państwa znajduje się sto dziesięć aktywnych wulkanów. – Geolog mruży oczy i lekko podnosi głowę. – Na przykład Sakurajima, którego erupcja w 2016 roku osiągnęła wysokość pięciu kilometrów. Eksperci przewidują, że w ciągu trzydziestu lat znowu wybuchnie. Wulkan Ontake, który aktywował się w 2014 roku, zabił sześćdziesiąt trzy osoby. Niespodziewanie wyrzucił z siebie setki ton popiołu i gazów o temperaturze tysiąca stopni Celsjusza, które pędziły z prędkością trzystu kilometrów na godzinę.
-Faktycznie, nie mają różowo – wzdycham.
-Racja – potwierdza. – Co więcej, trzęsieniom ziemi towarzyszą jeszcze tsunami, czyli fale, które dochodzą do kilkudziesięciu metrów wysokości oraz poruszają się z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę.
-Podaj przykłady – proszę z niedowierzaniem.
– W 2004 roku, trzy kilometry pod dnem Oceanu Indyjskiego, doszło do trzęsienia ziemi o sile 9.1 stopnia w skali Richtera. Wyzwolona energia była dwadzieścia trzy tysiące razy większa niż ta od bomby atomowej, która spadła na Hiroszimę. Powstały wówczas fale tsunami sięgające nawet trzydzieści metrów wysokości. Uderzyły między innymi w wybrzeża Indonezji, Sri Lanki, Indii oraz Tajlandii, powodując śmierć około trzystu tysięcy ludzi.
-Dość już tych katastroficznych opowieści! – przerywam mu zdenerwowana. – Na całe szczęście Polska nie leży w obrębie Pacyficznego Pierścienia Ognia, ani żadnych innych obszarów sejsmicznych. – Dodaję.
-Prawda – geolog podchodzi do komputera i zanurza nogę w ekranie. – Jednak nie zapominaj o tym, że płyty tektoniczne składają się z mniejszych płyt. Te także powodują trzęsienia, lecz o zdecydowanie mniejszej sile. Chociaż – zamyśla się – największe, z 1443 roku, miało 6 stopni w skali Richtera. Epicentrum znajdowało się na północ od Wrocławia, a w Krakowie zawaliło się sklepienie kościoła Świętej Katarzyny. Wstrząs odczuwalny był w całej Europie. – Z ukosa zerka w moją stronę. – Wystąpiło też kilka mniejszych trzęsień. Na przykład we wrześniu 2004, w Polsce południowo-wschodniej ziemia dwukrotnie drżała. Raz z siłą 5.5 stopnia, drugi raz odnotowano 5.3 stopnia w skali Richtera.
-Poczekaj – zatrzymuję go, widząc, że zniknął już w połowie. – Czyli gdzie dokładnie są te trzęsienia?
-W Karpatach, Sudetach, na obszarach górniczych… – wymienia.
-Ale tutaj? – utwierdzam się jeszcze. – Czy jest bezpiecznie?
-Oaza spokoju – rzuca i znika w czarnym ekranie monitora.
 
Trzęsienia Ziemi otrzymują ode mnie barwę czarną, którą kojarzę z mocą, strachem i śmiercią.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Magnetyzm Ziemi
[Hologramowy Świat cz. VI]

Magnetyzm Ziemi

Hologramowy Świat cz. VI

Dopadło mnie przygnębienie. Myśli gubią sens i opadają na podłogę. Zawsze w to samo miejsce, tuż obok moich stóp. Zupełnie tak, jakby chciały przebić ziemię i sięgnąć dna, gdziekolwiek ono jest. Chyba mają szansę, ponieważ zaczynają mieszać się z kroplami łez, które zwiększają siłę ciążenia. 
-Nie załamuj się. Zawsze jest jakieś rozwiązanie – delikatny, chłopięcy głos wydobywa się ze znajdującego się trzy metry dalej komputera. Odruchowo podnoszę więc głowę i spoglądam w czerń ekranu. 
-Czyżby mój rycerz na białym koniu? – ironizuję przez łzy, lecz ból ściska mi gardło.
-Oj tam… – hologramowy, jasnowłosych chłopak w czerwonym podkoszulku wyskakuje zza szkła. – Od razu rycerz. Zwykłym geologiem jestem.
-Znowu? Kolejny geolog? – rozczarowana spuszczam głowę, aby powrócić do moich wyniszczających rozważań. – Wracaj, skąd przybywasz – dodaję tylko.
-Zmień perspektywę patrzenia – ciągnie blondyn, jakby nie słyszał mojego ostatniego zdania. – Potraktuj to, co złe, jako dobre.
-Odbiło ci? Nudzisz się i nie masz co robić? – czuję, że młokos wpada w sidła mojego fatalnego nastroju, jednak nic na to nie mogę poradzić.
-Zmień perspektywę – powtarza pewnym głosem, opierając się o biurko. Zupełnie tak, jakby posiadł wszystkie mądrości tego świata. 
-Jak? – pytam dosadnie. – Przecież to niemożliwe. Północ jest północą, południe południem. 
-Nie masz racji – zaprzecza. – Bieguny magnetyczne Ziemi zmieniają się systematycznie.
-O czym mówisz? – spoglądam mu w oczy z niedowierzaniem. – Bieguny są dwa, jeden na północy, drugi na południu. Od zarania dziejów igła kompasu wskazuje je dokładnie tak, jak trzeba. Nasze pragnienie zmiany lub jej braku w tej kwestii nie ma tutaj nic do rzeczy.
-Nie mówię o ustawieniach igły, lecz biegunów – chłopak podnosi ręce i zakreśla w powietrzu jakieś kształty. – One systematycznie zamieniają się miejscami.
-Systematycznie? Nie rozumiem – szeptam bezwiednie. – Chcesz powiedzieć, że bieguny odwracają się?
-Tak, średnio co dwieście pięćdziesiąt tysięcy lat. Natomiast obecnie spodziewamy się kolejnej zamiany, gdyż słabnie pole magnetyczne Ziemi. Przez ostatnie dwieście lat straciło dziewięć procent w stosunku do swojej średniej. Biegun północny przesuwa się na południe czterdzieści osiem kilometrów rocznie.

 

Wstaję ze sofy i zaczynam chodzić po pokoju. Próbuję zebrać myśli.
-Kiedy ostatnio doszło do takiej zmiany? – zatrzymuję wzrok na jego twarzy.
-Siedemset osiemdziesiąt tysięcy lat temu.
-Skąd zatem wziąłeś tę średnią? 
-W ciągu ostatnich dwóch i sześciu dziesiątych miliona lat bieguny magnetyczne odwróciły się łącznie dziesięć razy. 
-Dlaczego tak się dzieje? – ciągnę wątek.
-Pole magnetyczne wytwarzane jest w głębinach Ziemi, trzy tysiące kilometrów pod naszymi stopami – młody siada na moim miejscu i swobodnie zaczyna tłumaczyć. – Tam znajduje się płynne żelazo, które zostaje wprawione w ruch. Ono przemieszcza się pomiędzy gorącym jądrem, a chłodniejszym płaszczem zewnętrznym, tworząc prądy konwekcyjne…

 

-Ale skąd te anomalia!? – przerywam mu.
-Powoduje je ruch wirowy Ziemi. Sprawia, że pole magnetyczne zachowuje się nieprzewidywalnie. W trakcie tego typu zmian trudno odgadnąć, co stanie się z biegunami. Mogą zamienić się miejscami, może powstać ich więcej…. słabszych, które będą rozłożone po całej planecie. Pole magnetyczne może być tak słabe, że…
-Czy cały proces przebiegunowania trwa długo? – wchodzę mu słowo.
-Mniej więcej pięć tysięcy lat, ale równie dobrze może trwać tysiąc lat. Wtedy – młody geolog zawiesza głos i zanurza się w myślach – kompasy nie będą już potrzebne.
-Dlaczego? Co się wtedy stanie? – spoglądam na niego zaskoczona. Widzę, że blednie.
-Katastrofa – wykrztusza łamanym głosem. – Wszystko może się zmienić. Pole magnetyczne chroni naszą planetę przed promieniowaniem kosmicznym oraz wiatrem słonecznym. Gdyby go nie było, Ziemia straciłaby atmosferę. Ludzie i zwierzęta najprawdopodobniej zniknęliby z powierzchni… – dodaje głucho. – Jeśli nawet nie, to doszłoby do mutacji ich genów. 
-Nie przesadzaj – próbuję go pocieszyć. – Dzisiaj mamy zaawansowane urządzenia, one wykrywają zagrożenia, na pewno uprzedzą nas odpowiednio wcześnie, przygotujemy się…
-Przestaną działać! – chłopak patrzy na mnie na wpół szalonym wzrokiem, po czym wybucha płaczem. – Nie będzie komputerów, telefonów komórkowych, elektroniki, samolotów – wymienia, a jego łzy spadają na podłogę, tuż obok stóp. W to samo miejsce, gdzie przed chwilą opadały moje. 
 -Nie załamuj się. Zawsze jest jakieś rozwiązanie – mówię, podejrzliwie spoglądając na sofę. – Po pierwsze zejdź z tego miejsca, aby zmienić perspektywę patrzenia.
Geolog zrywa się na równe nogi. Nie czekając na to, co powiem, wpada w głębiny ekranu.

 

Przyznaję barwę brązową, która symbolizuje potrzebę stabilizacji, a jednocześnie zagrożone poczucie bezpieczeństwa.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Królestwo Słodkiej Wody
[Hologramowy Świat cz. V]

Królestwo Słodkiej Wody

Hologramowy Świat cz. V

Zachowanie geologa zbija mnie z tropu. Zamiast przekonywać, że Planeta Ziemia jest najwspanialszym miejscem do życia we Wszechświecie, ten wyświetla hologramowy obraz domu. Pięknego, z czerwonym dachem i rajskim ogrodem.
-Dam ci go – mówi, zatrzymując wzrok na mojej twarzy.
Stoję nieruchomo i przerzucam spojrzenie pomiędzy nim a domem. Jestem zdezorientowana. Nie rozumiem, o co chodzi, ale wyczuwam jakiś podtekst, drugie dno.
-Dlaczego? – pytam niepewnie.
-Znajdź „Królestwo Słodkiej Wody” na Ziemi. Chodzi o ogromne zasoby, które zabezpieczą ludzkość na wiele lat – precyzuje. – Jeśli dokonasz tego w dwie godziny, wówczas to „cacko” – podnosi rękę i młotkiem wskazuje na dom – wystawię w twoim ogródku.
Odwracam głowę, próbując zebrać myśli. W dalszym ciągu nie rozumiem, w czym rzecz, a raczej gdzie ukryty jest „haczyk”.
-Pewnie takich zasobów nie ma… – stwierdzam z powątpiewaniem. Intuicja podpowiada mi, że jest to całkiem prawdopodobne. W przeciwnym razie nie proponowałby takiego układu. Bowiem jaki miałby w tym cel?
-Oczywiście, że są – geolog rozsiada się w fotelu, zakładając nogę na nogę. Młotek błyszczy w jego dłoniach, a on zwinnie obraca nim między palcami. – Ale potrzeba trochę sprytu oraz odwagi, aby wykryć te złoża. Niektórzy tego nie mają… – dodaje, niby od niechcenia.
Wystarcza. Krew uderza mi do głowy i głos sam przedziera się przez gardło -Spróbuję – przytakuję.
Mija pierwsza godzina poszukiwań. Ręce opadają mi na klawiaturę, zmęczone odmawiają posłuszeństwa. Tymczasem „Królestwa Słodkiej Wody” jak nie było, tak nie ma. Jest wręcz odwrotnie. Ocieplenie klimatyczne sprawia, że coraz więcej obszarów na Ziemi pustynnieje. Szaleją pożary. Wysychają rzeki: małe, średnie, nawet te największe. Jangcy, Jordan, Ganges, Dunaj, Ren, Tamiza, Loara… W innych regionach świata zmiany klimatyczne powodują wzrost ilości opadów, doprowadzając do powodzi. Lecz słodka woda, zamiast magazynować się, szybko odpływa do słonych mórz i oceanów.
-Chyba nie dam rady – denerwuję się, analizując dane. – Z raportów ONZ wynika, że wody brakuje praktycznie wszędzie. Ludzie masowo przesiedlają się w poszukiwaniu nowych miejsc do życia. W najbliższym dziesięcioleciu migrować ma około siedemset milionów osób, a do 2050 roku przed suszą ucieknie pięć i siedem dziesiątych miliarda ludzi. Problem nie dotyczy tylko Afryki oraz Bliskiego Wschodu, ale także Europy.
-Wrobił mnie – podirytowana mruczę pod nosem. – Pewnie wie, że takie zasoby nie istnieją i teraz naśmiewa się, analizując próbki skał z jakiegoś krateru. Ale co, jeśli takie pokłady jednak gdzieś są… – przechodzi mi przez myśl. – Może to ja nie potrafię ich wykryć? Znowu pochylam głowę nad danymi. -Ponad siedemdziesiąt procent powierzchni Ziemi pokrywa woda, aczkolwiek jest w dziewięćdziesięciu sześciu procentach słona. Wypełnia oceany – wypowiadam słowa powoli i z namysłem. – Ile zatem zostało wody słodkiej? – podliczam. – Cztery procent, z czego zdecydowana większość uwięziona jest w lodowcach, niewielka część znajduje się pod ziemią, a resztę stanowią jeziora i rzeki.
-Nie ma gdzie szukać – wzdycham bezradnie. Do przyjścia geologa pozostało kilkanaście minut.
Oczami wyobraźni widzę jego drwinę w oczach. Kropelki potu łaskoczą mnie po szyi, koszulka przykleja się do pleców.
-Czego szukasz? – nieznany mężczyzna wychodzi spoza ekranu i siada na fotelu.
Przyglądam mu się uważnie. Ma około sześćdziesięciu lat, białe włosy i równie jasną brodę. Ubrany w kraciastą koszulę oraz dżinsy. Nie przypomina naukowców, których spotkałam do tej pory.
-„Królestwa Słodkiej Wody” – odpowiadam bezradnie.
-Kraje z największą ilością wody pitnej na jednego mieszkańca to Islandia, Gujana, Surinam, Nowa Gwinea… – wymienia ze spokojem przybysz. – Czy o to chodzi?
-Niestety nie – spoglądam mu w oczy. – Chodzi o ogromny rezerwuar słodkiej wody, który zabezpieczyłby ludzkość na wiele lat. Jeśli go znajdę, wówczas geolog zbuduje mi wspaniały dom.
-Dom… – powtarza bezwiednie starszy mężczyzna, po czym podnosi rękę i delikatnie gładzi palcami białą brodę.
-Pazerna jesteś – przygląda mi się uważnie.
-Ależ skąd! – prostuję natychmiast. – Zwykła ambicja. A ty, kim w ogóle jesteś? – przerzucam rozmowę w jego stronę.
-Hydrogeologiem, badam zasoby wody na świecie.
-Czyli pewnie wiesz, gdzie znajduje się „Królestwo Słodkiej Wody”!? – podekscytowana wstaję z miejsca.
-Wiem – spokojnym tonem odpowiada przybysz. – Lecz ci nie powiem, gdyż nic na tym nie zyskam. Nerwowo spoglądam na zegarek. Do przyjścia geologa pozostało pięć minut, nie ma czasu na negocjacje.
-Dam ci ten dom – włączam hologramowy obraz. Kilka chwil później siedzimy w trójkę na dywanie, a łagodny głos hydrogeologa maluje świetlaną przyszłość dla ludzkości.
-Gigantyczny zbiornik słodkiej wody znajduje się pod wschodnią częścią Sahary – tłumaczy. – Na głębokości od kilkuset do kilku tysięcy metrów. Wystarczy jej na tysiąc lat, między innymi dla Egiptu, Sudanu, Czadu, Libii… Jest jej tam około sto pięćdziesiąt tysięcy kilometrów sześciennych – mówi. – Siedem razy tyle, ile znajduje się w Morzu Bałtyckim. Jednak to nie jedyne miejsce, w którym wykryto pokłady słodkiej wody – dodaje. – Ogromne zasoby są też w porowatych osadach pod dnem Oceanu Atlantyckiego.
-Jak duże? – geolog podnosi brwi z niedowierzaniem.
-Gdybyśmy stworzyli z tej wody jezioro – wyjaśnia hydrogeolog – miałoby powierzchnię mniej więcej czterdziestu tysięcy kilometrów kwadratowych. Takich zbiorników może być więcej, trwają badania. -Skąd się tam wzięła? – dopytuję. -Dokładnie nie wiadomo. Możliwe, że została zatrzymana w trakcie topnienia lodowców. Analizy wskazują, że zasilana jest przez wody spływające z lądu. -Czyli nie jest słona? – oczy geologa błyszczą zachłannie.
-Zasoby blisko brzegu posiadają zasolenie podobne do wody na lądzie, czyli mniejsze niż jeden promil. Wodę można zatem pić bez odsalania. Jednak warstwy wysunięte w morze trzeba już odsalać, gdyż mają piętnaście promili, ale to i tak mało w porównaniu z wodą morskà, której zasolenie wynosi trzydzieści pięć promili… – poprawia kołnierzyk i chce jeszcze coś dodać, gdy nagle geolog zrywa się na równe nogi i jak strzała mknie w kierunku komputera. -Zniknął – szepczę, zerkając w czerń ekranu.
-W przyrodzie nikt ani nic nie znika – hydrogeolog zwija obraz domu i wskakuje do komputera. – Dzięki za dom – rzuca na pożegnanie.
 
Potencjalne zasoby słodkiej wody kojarzę z kolorem zielonym, symbolem nadziei.
 

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Niepojęta Miłość
[Hologramowy Świat cz. IV]

Niepojęta Miłość

Hologramowy Świat cz. IV

Za oknem noc. Wiatr delikatnie porusza firanką, a Wielki Wóz niczym klejnot błyszczy na niebie, zapraszając w gwieździstą podróż po Wszechświecie. Jednak nie wsiadam, zostaję. Wybieram Ziemię. Obiema rękami i ze wszystkich sił trzymam planetę, jakby za chwilę miała zniknąć. Czy dobrze robię? – ogarnia mnie dziwny niepokój.
-Bardzo dobrze! – niski, chrypiący głos wydobywa się z wnętrza komputera, a tuż za nim pojawia się hologramowa postać mężczyzny w hełmie.
-Geolog? – szepczę zdziwiona, podając mu szklankę wody. Widzę, że jest spocony i dyszy. -Skąd ten optymizm? – pytam.
-To solidna planeta – odpowiada, kładąc młotek na dywanie. – Przetrwała już cztery i pół miliarda lat, choć była bombardowana z niewiarygodnie potężną siłą – dodaje, duszkiem wypijając zawartość.
-O jakim bombardowaniu mówisz? – przyglądam mu się uważnie.
-Ogromnym, gdy asteroidy wielkości miast uderzały w skorupę Ziemi. Nie wiedziałaś? – oddaje mi pustą szklankę.
-Musiało być dawno… – błądzę myślami w przeszłości, nie kojarząc takich zdarzeń ani opowieści.
-Od trzech i pół do dwóch i pół miliarda lat temu – siada na podłodze, a jego wzrok dotyka tańczącej z wiatrem firanki. – Skały uderzały regularnie, co piętnaście milionów lat – ciągnie. – Ziemia była wtedy młoda, kształtowało się wszystko. Poziom tlenu gwałtownie wzrastał oraz spadał, temperatura szalała w górę i w dół, doszło do kilku zlodowaceń, potem pojawiły się dinozaury, wyginęły…
-Dzisiaj mamy inną rzeczywistość – wchodzę mu w pół słowa. – Nic nie spada z nieba, za to piętrzą się inne problemy.
Rozkojarzony spogląda mi w oczy. Wyczuwam, że zaraz powie coś, czego nie chcę wiedzieć.

Jakbym przeczuła.
-Nie masz racji – mówi – codziennie wpada do atmosfery kilkadziesiąt ton kosmicznych okruchów. Chociaż -dodaje – większość kawałków spala się w niej, nie są więc groźne dla naszej planety. Niektóre wyglądają nawet magicznie, tworząc „deszcze spadających gwiazd” – uśmiecha się tajemniczo, a jego białe zęby lśnią niczym Wenus w ciemnościach.
-Co to znaczy większość? – przechwytuję poprzednią myśl. – Czyżby duże kawałki skał nadal opadały na Ziemię?
-Niestety tak.
Czuję, jak nogi uginają się pod ciężarem mojego ciała. Siadam na krześle.
-Jakie mają gabaryty? – pytam przez gardło.
-Tunguski, który pojawił się nad Syberią w 1908 roku, ważył sto tysięcy ton – geolog poprawia hełm. – Planetoida miała średnice około siedemdziesięciu metrów i eksplodowała jeszcze przed dotarciem do Ziemi, z mocą tysiąc razy większą od bomby atomowej zrzuconej w 1945 roku na Hiroszimę. Powaliło drzewa na obszarze czterdziestu kilometrów od miejsca katastrofy. Ale nie musisz się martwić – dodaje. – Obliczono, że tej wielkości kawałki spadają mniej więcej co pięćset lat.
-Co z mniejszymi? – podnoszę brwi.
-W 2013 roku nad obwodem czelabińskim w Rosji eksplodował superbolid o średnicy mniej więcej dwudziestu metrów. Rozpadł się około trzydzieści kilometrów nad powierzchnią ziemi.

Zaniepokojona, zatapiam wzrok w ekranie komputera.

-Eksperci z NASA – czytam na głos – prognozowali, że 22 maja 2022 roku asteroida JF1 uderzy w Ziemię oraz zniszczy ją doszczętnie. Mówiono o końcu świata. Miała ponoć sto trzydzieści metrów średnicy i poruszała się z prędkością osiemdziesięciu sześciu tysięcy kilometrów na godzinę.
-Lecz, jak widzisz, wciąż żyjemy – geolog podnosi młotek i kładzie go na kolanach. – W przypadku tej asteroidy prawdopodobieństwo zderzenia z ziemią wynosiło jedynie dwadzieścia sześć tysięcznych procenta.
-Piszą także, że kawałek skały o szerokości pięćdziesięciu metrów może zniszczyć duże miasto. Rocznie wykrywa się około trzech tysięcy asteroid, które stanowią potencjalne zagrożenie dla naszej planety.
-NASA zapobiega takim zdarzeniom – pociesza geolog. – Działa system planetarnej ochrony Ziemi. Agencje kosmiczne z całego świata pracują nad nowoczesnymi narzędziami do monitoringu przestrzeni kosmicznej. Teleskop Webba znajduje się już półtora miliona kilometrów od Ziemi, będzie obserwował kosmos w podczerwieni.
-Monitoring nie wystarczy… – przerywam mu zestresowana. Intuicja podpowiada mi, że duża część skał i tak przelatuje niezauważona obok teleskopów, a niektóre asteroidy uderzają w lustra urządzeń.
-Sam odczyt i tak niewiele pomoże – analizuję głośno.
-Będą w nie strzelać, zmienią ich trajektorię lotu.
-Będą? – powtarzam bezwiednie.
-Dwudziestego siódmego września tego roku przeprowadzono już testy, które zakończyły się sukcesem. Sonda DART uderzyła w asteroidę Dimorphos. Teraz naukowcy przeanalizują dane…- dodaje cicho i milknie. Cisza zdaje się bardziej wymowna niż jego słowa.

Podchodzę do okna, spoglądam na gwiazdy. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Kosmolog odleciał i być może nigdy już tutaj nie wróci. Czy zatem, pozostając na Ziemi, nie zaprzepaściłam największej szansy życia? Przecież mogłam znaleźć jakąś bezpieczniejszą planetę!

-Skąd przybywasz? Dlaczego przyszedłeś? – odwracam głowę i zwracam się do geologa.
-Prowadziłem badania w kraterze Chicxulub – mówi, spoglądając mi w oczy. – To ogromne wgłębienie, szerokie na dwieście kilometrów, które znajduje się u wybrzeży półwyspu Jukatan w Zatoce Meksykańskiej. Sześćdziesiąt sześć milionów lat temu spadła tam potężna asteroida, która spowodowała wyginięcie dinozaurów. Pył przesłonił słońce, temperatura obniżyła się o dwadzieścia osiem stopni Celsjusza…
-Dlaczego tutaj przyszedłeś? – powtarzam pytanie.
-Przekonać cię, że dokonałaś słusznego wyboru.
-Uważasz, że jesteś w stanie? – pytam głucho.
Potwierdza ruchem głowy. Chcę mu wierzyć, bo kocham tę planetę. Czekam więc na kolejną rozmowę…

Miłość do Ziemi kojarzę z kolorem czerwonym, który symbolizuje namiętność i płodność.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Planety Życia
[Hologramowy Świat cz. III]

Planety Życia

Hologramowy Świat cz. III

Zmieszana odwracam głowę. Nie wiem, co zrobić. Kosmolog klęczy przed moim krzesłem i czeka na odpowiedź. Owinięte w celofan kwiaty delikatnie szeleszczą mu w dłoniach.
-Ucieknijmy razem – powtarza kolejny raz, jakby w tych słowach ukrywała się cała tajemnicza moc Kosmosu.
-Gdzie? – pytam trzeźwo i przeszywam go wzrokiem. – Ziemia jest jedyną planetą w naszym Układzie Słonecznym, na której istnieje życie. Mamy tu wodę, skaliste podłoże i odpowiednią atmosferę. No i Słońce – dodaję. – Najpiękniejszą gwiazdę we Wszechświecie.
-Lecz ona wkrótce przemieni się w „czerwonego olbrzyma”, a potem w „białego karła” – mówi. – Wszystkie planety Układu Słonecznego zostaną wchłonięte, w tym Ziemia. I nagle hologramowy naukowiec zrywa się z kolan i zaczyna nerwowo chodzić po pokoju.
-Tego nie wiemy – odpowiadam. – Może akurat przetrwa?
-Bez szans – wymachuje bukietem. – Jeśli nasza planeta nie zostanie wchłonięta, to zniszczą ją wiatry słoneczne. Trzeba uciekać!
-Jednak ten scenariusz może się ziścić dopiero za pięć, może siedem miliardów lat – próbuję go uspokoić. – Obecnie nic nam nie grozi. Zresztą – wzdycham. – Nie mamy dokąd uciec…
-Jak to to nie mamy? – przechwyca słowa. – Przecież już od kilkudziesięciu lat trwa intensywna eksploracja kosmosu!
-Nic konkretnego jeszcze nie znaleziono – ucinam.

Spogląda na mnie zdziwiony.
-Na Wenus wykryto ślady fosfiny. Ten gaz wytwarzany jest przez bakterie beztlenowe. Oznacza to, że istnieje tam życie.
-Fosforowodór, który masz na myśli, ostatecznie okazał się być tylko dwutlenkiem siarki – prostuję. – Na Wenus nie ma życia, a temperatura sięga czterystu osiemdziesięciu stopni Celsjusza. Zatem zapomnij. O Jowiszu i Saturnie również, bowiem istnienie jakichkolwiek cywilizacji na tych planetach to jedynie mrzonki Christiaana Huygensa z końca XVII wieku – kończę. – A swoją drogą – zamyślam się. – Jeśli wspomniałeś o końcu Układu Słonecznego, dlaczego chcesz uciekać na planety, które także mogą ulec zniszczeniu?

-Nie chcę tam uciekać… – kosmolog siada na sofie.
-Więc gdzie?
-Poza Układ Słoneczny.
Prostuję plecy i badam go wzrokiem.
-Czy na TOI 1338 b z gwiazdozbioru Malarza? – zgaduję. – Ta planeta krąży wokół dwóch słońc i i oddalona jest od Ziemi o tysiąc trzysta lat świetlnych.
Zaprzecza ruchem głowy.
-Więc pewnie na jedną z tych, które orbitują wokół Gwiazdy Teegarden… – zastanawiam się głośno, patrząc mu w oczy. – One rzeczywiście wyglądają obiecująco. Mają wodę w postaci ciekłej oraz skalistą powierzchnię, a oddalone są tylko o dwanaście i pół roku świetlnego…
-Nie! – kosmolog przysuwa się bliżej. – Chcę, abyśmy wyruszyli w podróż po Wszechświecie i znaleźli najpiękniejszą planetę w Kosmosie. Urządzimy ją po swojemu – szepcze.

Mimowolnie wybucham śmiechem.
-Przecież są tam miliardy galaktyk, w każdej z nich miliardy gwiazd! Nawet nie bylibyśmy w stanie określić, w którą stronę się udać, jak i czego w ogóle szukać.

-W odległości stu lat świetlnych od Ziemi zidentyfikowano dwadzieścia cztery egzoplanety – przerywa mi wpół słowa. – Na przykład TOI 700 b, bliźniaczkę Ziemi, czy TOI 700d, dwadzieścia procent większą od naszej planety – wymienia podekscytowany. – Podobno są na nich warunki sprzyjające życiu, przynajmniej tak wynika z obserwacji. Od nich zaczniemy. Sprawdzimy, czy się nadają.
-Jak wyobrażasz sobie to sprawdzanie? – zaskoczona wstaję z krzesła.
-Najpierw zajmiemy się gwiazdami. Bez nich życie tak czy inaczej nie jest możliwe – odpowiada poważnie. – Będziemy szukać tych, które podobne są do naszego Słońca. Uważam, że powinny być karłami typu widmowego K.
-Dlaczego? – pytam i czuję, jak gardło zaciska mi się, w przełyku sucho.
-Gdyż są chłodniejsze i masywniejsze niż Słońce, świecą słabiej i mogą przetrwać od dwudziestu do nawet siedemdziesięciu miliardów lat.
-Co potem? – wyrzucam z siebie.
-Jeśli okaże się, że żadna z dwudziestu czterech planet nie nadaje się do życia – kosmolog zawiesza głos. – Albo zamieszkane są przez inne cywilizacje, to wówczas pofruniemy dalej w Kosmos – ciągnie, jakby był w amoku. – Tych planet zaobserwowano już tysiące, wystarczy podążać wytyczonym śladem i sprawdzać kolejne. Na pewno jakąś znajdziemy!
-Co potem? – dociekam.
-Zbudujemy na niej dom, zamieszkamy…
-Ja nie jadę – przerywam mu.
-Co? Dlaczego? – pyta, opuszczając dłoń z kwiatami.
-Mam już swój dom i właśnie w nim stoisz. Nie zamierzam nic zmieniać.
Kosmolog zanurza nogi w komputerze i wpływa do ekranu.
-Mimo wszystko daj znać, jak znajdziesz – wołam za nim.
Nie słyszy. Znika, pozostawiając bukiet na podłodze.

Planety Życia otrzymują ode mnie kolor zielony, który kojarzę z nadzieją, wolnością i energią.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat III. Energia Życia – trzecia część, która zabiera czytelnika w podróż po świecie kwantowym. Łącząc naukę z elementami fantastycznymi, pozwala na głębsze zrozumienie zjawisk kwantowych. Vademecum dołączone do książki zapewnia dodatkowe wyjaśnienia i kontekst, ułatwiając czytelnikom docenienie złożoności opisywanej nauki.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Światy Równoległe
[Hologramowy Świat cz. II]

Światy Równoległe

Hologramowy Świat cz. II

Budzi mnie stukanie. Kosmolog wychodzi spod klapy komputera, a tuż za nim podąża grupa przyjaciół.
-Zwariowałeś? – przecieram oczy, powoli zsuwając się z łóżka. – Jest druga w nocy. Co to za ludzie?
-Moje sobowtóry. Przybywają ze światów równoległych, będziemy wybierać ten najlepszy.
-U mnie w domu urządziliście sobie plebiscyt!? – pytam podirytowana, spoglądając na podłogę. Tuż przy drzwiach usadowiło się pięciu hologramowych kosmologów. Wszyscy tacy sami, w okularach, lecz o innych kolorach oprawek.
-Dość! – zamykam klapę. – Mów konkretnie, skąd ich wziąłeś. Niedawno opowiadałeś o teorii Wielkiego Wybuchu. Myślałam więc, że istnieje tylko jeden Wszechświat…
-Ależ skąd! – odbija. – Jest ich nieskończenie wiele, bilion bilionów. Nawet nie sposób zapisać tej liczby.
-Gdzie? – odruchowo rozglądam się wokół.
-Nie zobaczysz, ponieważ ukrywają się w innych wymiarach. Ty zaś potrafisz dostrzec jedynie trzy z nich: długość, wysokość oraz szerokość. Jeśli nawet pójdziesz za Einsteinem, traktując czas jako czwarty wymiar, to i tak będzie za mało…
-Ile dokładnie jest tych wymiarów? – ze zdumieniem podnoszę brwi.

-To zależy, której teorii się uchwycimy – kosmolog w czerwonych oprawkach podnosi się z miejsca i odpowiada przewrotnie. – Niektóre mówią o pięciu lub siedmiu wymiarach, inne natomiast o dziesięciu bądź dwudziestu sześciu. Ale najbardziej popularna dzisiaj teoria wskazuje na jedenaście: czyli cztery, o których mowa powyżej, jak również siedem ukrytych, jednak niedostępnych dla twoich zmysłów.
-Czy naprawdę nie mogę zobaczyć tych Wszechświatów?
-Nie, gdyż czasoprzestrzenie pozwijane są w maleńkie, rozciągłe struny o rozmiarach subatomowych – przełyka głośno ślinę. – Są tak małe, że nie rejestruje ich nawet najnowocześniejsza aparatura. Lecz wciąż drgają i wibrują, niczym struny gitary. Zmieniają tony i przyjmują różne właściwości. Im bardziej są napięte, tym trudniej wyczuć ich obecność. Wokół nas znajduje się niezliczona ilość tego typu „ruloników”. One rozgałęziają się i tworzą wewnętrznie powiązane obiekty tzw. brany.
-To w nich ukrywają się Wszechświaty?
-Tak. W każdym z nich żyją kopie nas. Jesteśmy identyczni, lecz nasze życia przebiegają inaczej.
-Jak?
-Według alternatywnej opcji. Ilekroć dokonujesz wyboru, zdaje ci się, że rezygnujesz z czegoś, z jakiejś innej drogi, którą mogłabyś podążać. Tymczasem ona spełnia się w równoległym świecie. Dlatego istnieje nieskończona ilość wersji zarówno nas, jak i tych światów.
-Niepojęte.

-Wyobraź sobie, że nasz Wszechświat jest „bąbelkiem”, w którym żyjemy – kosmolog podchodzi bliżej, zakreślając rękami koło.
-Jak w mydlanej bańce…?
-Dokładnie. Ta rośnie, ale także potrafi rozmnażać się, tworząc kolejne „bańki”.
-Niczym matka, która rodzi dzieci?
-Tak.
-Ale jak to możliwe?
-W jej wnętrzu powstają czarne dziury, czyli zapadają się gwiazdy pod wpływem własnej grawitacji. Wówczas dochodzi do zderzenia branów, co powoduje powstawanie następnych Wszechświatów. Taki cykl się powtarza…
-Z tego wynika, że nasz Wszechświat również dryfuje w jakimś ogromnym Meta-Wszechświecie i nie powstał w wyniku wybuchu „osobliwości”, o której wspomniałeś poprzednio.
-Racja. W tej koncepcji jest jednym z nieskończenie wielu „bąbelków”, częścią ogromnego Multiwersum, które zawiera różne wersje poszczególnych światów. Każdy z nich rozszerza się w nieskończoność, trudno je dogonić.
-Czy mogłabym się do któregoś jakoś przedostać?
-Raczej nie – kosmolog odwraca głowę – Brany są niezależne, oddzielone od siebie. W twoim świecie nie wymyślono jeszcze sposobu na podróżowanie pomiędzy „bąbelkami”.
-Ale przecież… – przerywam mu, obejmując wzrokiem jego przyjaciół, którzy właśnie podeszli do komputera. – Wam udało się tutaj przybyć.
-Dzięki przenikającej grawitacji – odpowiada jeden z nich, zanurzając nogi w ekranie.
-Dokąd idziecie!? Przecież mieliście wybierać najlepszy Wszechświat…
-Zrezygnowaliśmy z tych teoretycznych rozważań – kosmolog w czerwonych oprawkach rzuca w moją stronę. – Wolimy powrócić do życia, które wybraliśmy. Z niego korzystać. Ty lepiej zrób tak samo – dodaje, wskakując w czerń ekranu. – Bowiem ta opcja już się nie powtórzy.
-Lecz mówiłeś…
Nie słyszy. Znika, a wraz z nim pozostali kosmolodzy.

„Światy Równoległe” kojarzę z barwą fioletową, która symbolizuje tajemnicę i magię.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat II. Genetyczne Idealne Istoty – druga część serii rzuca światło na mroczny świat genetycznie zmodyfikowanych istot. Eksploruje konsekwencje manipulacji genetycznej i etyczne dylematy, stawiając pytania o granice ludzkości i moralności w kontekście postępu naukowego.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii

Kiedy powstał Wszechświat?
[Hologramowy Świat cz. I]

Kiedy powstał Wszechświat?

Hologramowy Świat cz. I

Zanurzam wzrok w Internecie. Dane wskazują na to, że Wszechświat powstał 13,8 miliarda lat temu, bowiem właśnie wtedy wybuchło „COŚ”. Problem jednak w tym, że uczeni nie potrafią ustalić „CO”, gdyż wcześniej nie było „NIC”. Nie istniały materia, przestrzeń, czas. 
-Mogła wybuchnąć „osobliwość” – odpowiada kosmolog, który niczym dżin wynurza się z komputera i zaczyna krążyć wokół mojej głowy.
-Czyli konkretnie „CO”? – pytam, wodząc za nim oczyma.
-Niezwykle mały punkt o ogromnej gęstości i energii. Został rozgrzany do niewyobrażalnie wysokiej temperatury i doszło do eksplozji, to jest do Wielkiego Wybuchu.
To najbardziej prawdopodobna teoria.  
-No cóż. Pewnie masz rację… – mrużę oczy, próbując wyobrazić sobie początki Wszechświata. – Musiał być zatem wielki huk.
-Daj spokój! – kosmolog spogląda na mnie zza okularów – Przecież nie istniały jeszcze fale akustyczne. 
-Więc co się działo? Wyjaśnij – proszę.
-Wszechświat zaczął się rozszerzać w niesamowicie szybkim tempie – ciągnął z namysłem. – Ale mogę opowiedzieć jedynie zdarzenia, które nastąpiły po upływie 10−43 sekundy od momentu wybuchu. Aby zrozumieć czas wcześniejszy, tzw. czas Plancka, musiałbym użyć teorii kwantów.
-Daruj sobie. Mów prosto, jak było…
-Gorąco. Po upływie jednej setnej sekundy temperatura wynosiła około sto miliardów stopni Celsjusza. Dla porównania podam, że ta w jądrze słonecznym liczy „zaledwie” dziesięć milionów stopni. W miarę wzrostu promienia Wszechświata, temperatura malała. Po niespełna sekundzie spadła już do dziesięciu miliardów, a po trzech minutach – do miliarda stopni.
-Czy cały Wszechświat powstawał jednocześnie?
-Nie. Najpierw była gorąca mieszanka wszystkich cząstek elementarnych. Potem wyodrębniały się złożone struktury, takie jak protony i neutrony. A dopiero w kolejnych etapach ustalił się skład chemiczny, powstały gwiazdy, planety i galaktyki. 
-Czy to prawda, że jego średnica mierzy 23 biliony lat świetlnych? 
-Być może…
Wtem kosmolog zaczyna krążyć po pokoju, obijając się o ściany.
-Przestań! – zatrzymuję go wzrokiem. – Kiedy Wszechświat skończył się rozszerzać? – dopytuję.
-Nie skończył, wręcz odwrotnie – odpowiada, siadając na biurku. – Od pięciu miliardów lat ekspansja kosmosu przyśpiesza. Zupełnie tak, jakby ktoś nieustannie naciskał pedał gazu. Ciemna energia może rozerwać go za mniej więcej dwa i osiem dziesiątych miliarda lat. Powstanie wtedy wielki chłód, zimny bezkres. Znikną gwiazdy oraz czarne dziury. 
-Co to znaczy „rozerwać”?
-Normalnie, jak balon. Rozpadną się wszystkie atomy. Również te, z których składają się ludzie. Chociaż… – dodał, przelatując nad komputer – teorii końca Wszechświata jest kilka.
-Poczekaj, poczekaj – zasłaniam dłonią ekran. – „Ciemna energia”, co masz na myśli? 
-Siłę, która rozszerza kosmos, przełamując siłę grawitacji. Ona cały czas rośnie, przyspiesza ten proces. Stanowi sześćdziesiąt osiem procent Wszechświata.
-Myślałam, że Wszechświat to galaktyki. Przeczytałam, że jest ich około stu miliardów, te natomiast składają się z kilkuset miliardów gwiazd, planet, komet, obłoków pyłu gwiezdnego… 
-Tych mamy tylko pięć procent. Resztę, to jest dwadzieścia siedem procent, stanowi ciemna materia, czyli spoiwo grawitacyjne, które nie odbija promieniowania elektromagnetycznego. O niej najmniej wiemy…- kosmolog zanurza nogi w ekranie.
-Przyjdziesz jeszcze? – przerywam.
-Tak, lecz do świata równoległego. Tam jesteś inna…
-Czekaj! – wołam go. – Jaka tam jestem?
Nie odpowiedział. Zniknął.

Fragment tekstu pochodzi z książki –  Hologramowy Świat I. Planeta Ziemia i Człowiek – pierwsza część serii wprowadza nas w interaktywny dialog z hologramowymi naukowcami, oferując wgląd w najnowsze odkrycia i teorie naukowe. To fascynujące połączenie nauki i wyobraźni otwiera serię, stawiając pytania o naturę rzeczywistości i naszego miejsca w niej.

Przeczytaj również:
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email

Książki serii Hologramowy Świat:

Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.

Hologramowy Świat część I
Planeta Ziemia i Człowiek

Hologramowy Świat część II
Genetycznie Idealne Istoty

Hologramowy Świat część III
Energia Życia

Hologramowy Świat część IV
Molekuły Nowej Energii