Holandia – Eindhoven

Holandia - Eindhoven

13/09/2023

Plan był taki: Z lotniska w Montréalu przelatujemy na lotnisko w Amsterdamie, skąd kolejką przedostajemy się do centrum miasta, a potem pociągiem do Eindhoven. Prawie się udało…
Na lotnisku w Montréalu obserwowaliśmy Chasydów. Nie można było inaczej, gdyż tłumnie siedzieli w naszym sektorze. Kilkadziesiąt osób – starszyzna, mężczyźni, kobiety i dzieci. Przypomnę, że to ortodoksyjni Żydzi, którzy charakteryzują się specyficznym stylem życia i ubiorem. Widok był niezwykły. Niektórzy podchodzili do ścian i odmawiali swoje modlitwy, kolebiąc się; nabierali wodę do swoich kubeczków; żywo rozmawiali przez telefony komórkowe… Przez pewien czas miałam wrażenie, że wędruję śladami Neo nie po Kanadzie, lecz po Izraelu (to trzecia część Oktalogii pt. “Droga do Raju”).
Ale wróćmy do tematu.
Wsieliśmy do samolotu ok. 7 wieczorem i po 6,5 h lotu wylądowaliśmy w Amsterdamie o godzinie 7 rano. Tak, że zniknęła nam noc. Normalnie spalibyśmy w najlepsze, a tu trzeba było witać nowy dzień. Zgodnie z planem przejechaliśmy do centrum miasta i tu niespodzianka. Mój mąż odkrył, że zapomniał okularów w samolocie. Tak, że życie nakreśliło nam nowy scenariusz. Koniec końców okulary mają przysłać do domu, ale nie wiadomo kiedy…
Do Eindhoven przybyliśmy ok. 13-tej i natychmiast poszliśmy spać. Tak, że dopiero po południu zwiedziliśmy centrum miasta i napiliśmy się piwa Bawaria (jednego z najstarszych browarów w Holandii). Na co zwróciłam uwagę w mieście?
>Na rowery. Na całą masę rowerów. Myślałam, że w Amsterdamie jest ich wiele, ale zobaczcie sami…
>Na dawny kościół katolicki. Tym razem świątynię zamieniono w restaurację i hotel.
>Dużo pięknej zieleni.