Buenos Aires – Teatro Colón

Argentyna - Buenos Aires

Dzień 22

Cóż to za TEATR 💪💪
 
Teatro Colón w Buenos Aires uznawany jest za jeden z najważniejszych teatrów operowych na świecie, obok takich miejsc jak La Scala w Mediolanie, Wiedeńska Opera Państwowa w Wiedniu, Metropolitan Opera w Nowym Jorku czy Royal Opera House w Londynie.
Dlaczego?
 
📢📢Akustyka: Słynie z jednej z najlepszych akustyk na świecie, co jest uznawane zarówno przez artystów, jak i krytyków muzycznych.
 
👯👯Artyści: Występowali tutaj najwięksi śpiewacy operowi, dyrygenci oraz tancerze, jak Luciano Pavarotti, Maria Callas, Plácido Domingo, a także legendarne zespoły baletowe. 🫅🫅
 
Prestiż: Przyciągał wielu znamienitych gości, takich jak Królowa Elżbieta II, Księżna Diana, Albert Einstein, a także Eva Perón i Fidel Castro. To właśnie tutaj najważniejsze postacie z różnych dziedzin spotykały się, by podziwiać najwybitniejsze występy operowe i baletowe.
 
🎥🎥Znaczenie historyczne: Od momentu otwarcia w 1908 roku, Teatro Colón miał wpływ na rozwój sztuki operowej w Ameryce Łacińskiej i na świecie. Jest także częstym miejscem premier i ważnych wydarzeń muzycznych.
Zapraszam do obejrzenia wnętrz🧐🧐🧐

Dzień 23

Pożegnanie z Argentyną.
Buenos Aires. La Boca❤️🧐🧐
 
„Neo spacerował nadmorskim deptakiem, wpatrując się w kolorowe kostki nawierzchni. Myśli przeskakiwały mu bezwiednie z tematu na temat. W tej karuzeli wspomnień i odczuć nie widział składu ani ładu. Podobnie jak w kolorach, które zmieniały się pod jego stopami. Choć z drugiej strony wiedział przecież, że każda z tych ulotnych chwil tworzy jeden los, który bądź co bądź, jest jego życiem. A wszystkie te momenty doprowadziły go tutaj, na ten kolorowy deptak nad Rio Matanza–Riachuelo.”
 
Fragmenty książki „Ręka Boga” mojego autorstwa👍👍

Powrót do domu Buenos Aires – Frankfurt – Katowice

Powrót do domu - Buenos Aires - Frankfurt - Katowice

Dzień 24

W domu!
 
Po 15 godzinach spędzonych w samolotach na trasie Buenos Aires – Frankfurt – Katowice i kilku na lotniskach, dotarłam w końcu do domu. Pyrzowice mokre od deszczu, ziąb w powietrzu. W ogródku brak samochodu (skradziony w międzyczasie), inaczej mówiąc: trochę niemrawo, średnio. Za to serce przepełnione wrażeniami ze wspaniałej wyprawy, a także wiarą w jutro. Bo przecież jest tyle powodów do radości!
 
Syn odebrał nas z lotniska 🌼🌼, mąż podarował na zakończenie wycieczki mój ulubiony perfum ❤️❤️, a na biurku układam właśnie pamiątki z wyprawy oraz książkę Ręka Boga, która niczym magiczny eliksir zabrała mnie ze świata fikcji literackiej w sam środek akcji 💪💪.
 
Tak… jest teraz pewna nostalgia, niedosyt, dekonsternacja i zmęczenie zarazem. Jak to w życiu czasami bywa …Ale gdy tylko się ogarnę, natychmiast pióro w dłoń! Zabiorę się też za nagrywanie kolejnego odcinka z podróży Śladami Neo, czyli „Jak ja widzę tę Argentynę 🧐🧐„.

Dla niektórych ludzi pamięć jest najwyższą wartością

Dla niektórych ludzi pamięć jest najwyższą wartością

„Hologramowy Świat” pt. „Pamięć Wszechświata” definiuje pamięć, wraca do historii oraz rozmawia z duchami przeszłości, a wszystko to dzieje się z perspektywy XXI w. oraz przełomów dokonanych w dziejach istnienia ludzkości. W tej odsłonie ukazuje nieustającą zmienność losów wielu narodów ze szczególnym uwzględnieniem kobiet oraz ich dokonań. Nie zabraknie też bliższych nam postaci, których odkrycia do tej pory budzą niemałe kontrowersje. Zapraszam na rozmowę o przeszłości, pamięci oraz historii wszechświata.

Czym jest pamięć dla ludzkości i wszechświata?
 
Iwona Gajda: To zależy. Dla niektórych ludzi pamięć jest najwyższą wartością. Dla niej walczą, żyją i umierają. Dla innych jest ona niczym – bezużytecznym pojęciem, nad którym nie warto się pochylać, ponieważ liczy się jedynie „tu i teraz”. W świetle mojej książki „Pamięć Wszechświata” jest ideą, traktującą wszechświat jako aktywny, inteligentny byt, który kształtuje nasze losy.
 
Zachowując ślady każdej interakcji, wszechświat tworzy coś na kształt kosmicznej pamięci, w której przechowywane są wszystkie wydarzenia i energie, jakie kiedykolwiek się wydarzyły. Idea ta ma głębokie korzenie w wielu tradycjach filozoficznych i religijnych, takich jak koncepcje Kronik Akaszy czy buddyjska Alajawidźniana. Znajduje również ważne miejsce w nauce współczesnej, zwłaszcza w teorii informacji, fizyce kwantowej i astrofizyce.
 
Co to znaczy w takim razie zachować pamięć?
 
To oznacza tworzyć solidny fundament dla przyszłego życia. W jaki sposób? Czerpiąc z historii naukę, a z czynów i wartości – przykład, zwłaszcza tych, które były podyktowane troską o lepszy świat. Nie chodzi o to, by podzielać poglądy naszych przodków czy oceniać słuszność ich wyborów, bo przecież inne były czasy i okoliczności. Nie jesteśmy w stanie w pełni ich zrozumieć i odczuwać tak, jak oni. Chodzi raczej o ich postawy godne zapamiętania, dzięki którym dotarliśmy do XXI wieku. Należy wsłuchać się w głosy burzliwej historii i wyłuskać postaci, które w chwilach słabości znajdowały siłę, a w podłych czasach potrafiły zachować ludzkie, ciepłe oblicza. To właśnie te przykłady napełniają nas prawdziwą, czystą mocą. Pamięć o nich jest ważna jak tlen, ponieważ potrafi podnieść nas z kolan, gdy bezsilni uderzamy głową o bruk, i wkłada tarcze w nasze dłonie, które chronią nas przed złem tego świata.
 
W swojej książce sporo miejsca poświęciła Pani prawom kobiet. Czym one dla nas są i dlaczego, według Pani, tak długo ich nie miałyśmy?
 
Jestem kobietą, która, żyjąc na przełomie XX i XXI wieku w kraju, gdzie prawa kobiet są relatywnie lepsze niż w wielu miejscach na świecie, nauczyła się już mówić i milczeć o swoich sprawach. Nie mam złudzeń, ale mam nadzieję na lepsze jutro. Jestem wdzięczna losowi za to, gdzie jestem i kim jestem, i z pokorą oraz rozwagą staram się służyć innym kobietom – tak, jak potrafię. Na tym poprzestanę, bo temat jest drażliwy i bardzo emocjonalny.
 
Jak powinnyśmy walczyć, aby nabywać coraz więcej tych praw?
 
W książce „Pamięć Wszechświata” opisałam wiele kobiet, które walczyły o swoje prawa. Przedstawiłam ich życie w kontekście sytuacji panujących w tamtych czasach i miejscach. I tak widzimy Hypatię, wybitną filozofkę starożytności, realizującą się w nauce, czy świętą Hildegardę, która odnajduje się w zamkniętym dla kobiet średniowiecznym świecie, tworząc i komponując. Opisałam też czyny Rosy Parks i jej odwagę, gdy nie ustępuje miejsca w autobusie białemu mężczyźnie, oraz Marię Skłodowską-Curie, która nie poddaje się nagonce związanej z jej romansem i podważaniem jej autorytetu naukowego. Widzimy także Margaret Thatcher i kilkanaście innych niezwykłych kobiet. Każda z nich walczyła inaczej, wierząc, że uda się jej uchylić kolejne drzwi do lepszego życia. Myślę, że każda z nas może coś w tej kwestii zrobić, znaleźć swój własny sposób…
 
A może feminizm wyrządził nam więcej złego niż dobrego, a emancypacja idzie w złym kierunku?
 
Helen Pankhurst w swojej książce „Deeds Not Words” przedstawia rozwój feminizmu, praktycznie od połowy XIX wieku aż do teraz. Opisuje, jak zmieniały się cele tego ruchu i jego założenia. Na początku kobiety walczyły o podstawowe prawa, m.in. do edukacji, pracy czy głosowania. Z czasem zaczęły domagać się równości płac, ochrony przed przemocą oraz szeroko pojętej równości płci.
 
Osobiście uważam, że mamy oczy po to, by nie odwracać ich od krzywd tego świata. Uszy po to, by słyszeć krzyk tych, którzy błagają o pomoc. A usta, by mówić, kiedy trzeba. Czy feminizm wyrządził więcej złego niż dobrego? Nie mnie to oceniać. Ale przecież komuś dziękować trzeba za to, że mam więcej praw od wielu kobiet żyjących dzisiaj na świecie.
 
Co znaczyło być kobietą w dawnych czasach? A co znaczy być kobietą obecnie?
 
Temat łamania praw kobiet przewija się w większości książek, które napisałam. Niemal cała Oktalogia przesiąknięta jest tym potwornym zjawiskiem. W Bezimiennych wskazuję na kobietobójstwo w Meksyku, a Ręka Boga przenosi nas do Argentyny, gdzie przemoc wobec kobiet i nierówności płciowe są głęboko zakorzenione w społeczeństwie. Praktycznie cała Ameryka Łacińska boryka się z problemami, takimi jak przemoc seksualna, feminizidios (zabójstwa kobiet z powodu ich płci), brak dostępu do edukacji i ograniczone prawa reprodukcyjne. W Niedotykalnych opisuję te problemy w Indiach.
 
Naprawdę, słów nie starcza, by wyrazić ból, jaki przeżywają miliony kobiet na całym świecie.
 
A co się tyczy czasów? To inna sprawa. Zarówno kiedyś, jak i dzisiaj, kobiety mogły być szczęśliwe, ale też gnębione. Wszystko zależy od wielu czynników – od miejsca, w którym się urodziły, po warunki społeczne i polityczne. Myślę jednak, że droga do pełnej równości wciąż jest przed nami.
 
Czym się Pani kierowała, wybierając postaci historyczne do kolejnej książki z cyklu „Hologramowy świat. Pamięć wszechświata”?
 
Dobór postaci nie był przypadkowy. Od kilkudziesięciu lat zgłębiam biografie różnych osób, które wywarły wpływ na losy świata. Uwielbiam to. Spośród nich wybrałam postaci, które są mi szczególnie bliskie. Każda z nich reprezentuje inną epokę i inne wyzwania, ale łączy je jedno – odwaga i determinacja. Chciałam, aby te postaci stały się inspiracją i przypomnieniem, że kobieca siła potrafi zmieniać świat.
 
Który z opisanych przez Panią nurtów filozoficznych jest Pani najbliższy i dlaczego? A jakie filozoficzne idee lub koncepcje najbardziej wpłynęły na kształtowanie się Pani własnego światopoglądu i w jaki sposób znalazło to odzwierciedlenie w Pani twórczości?
 
W Vademecum, czyli w drugiej części książki, która ma charakter dziennikarsko-encyklopedyczny, wskazuję na tradycje filozoficzne i religijne, które zainspirowały mnie w tworzeniu własnej koncepcji pamięci Wszechświata. Opisuję tam również teorie naukowe, które znalazły swoje odzwierciedlenie w fabule. Przedstawiam kilka koncepcji, zarówno z głównego nurtu nauki, jak i teorii marginalnych – tych, które nie są powszechnie akceptowane lub pozostają na obrzeżach akademickiej debaty. Pojawiają się tam również koncepcje spekulatywne, niepotwierdzone empirycznie. Nie jestem związana z jedną konkretną teorią, ale z pewnością zachwycają mnie te, które łączą naukę z metafizycznym pojmowaniem świata.
Czy podczas pisania książki napotkała Pani jakieś szczególne dylematy etyczne lub filozoficzne, które zmusiły Panią do rewizji swoich wcześniejszych przekonań? Jakie to były dylematy?
 
Tak, podczas pisania książki dobitniej niż kiedykolwiek uświadomiłam sobie fakt, iż osoby niezwykłe oraz znaczące dla świata często nie były doceniane przez współczesnych. I nie chodzi tu jedynie o szeroko pojęte społeczeństwo, ale także o zazdrość, uprzedzenia i dogmatyzm ze strony autorytetów.
 
Chociaż znałam te fakty wcześniej, to teraz zabolały mnie bardziej. Może dlatego, że musiałam zmierzyć się z historią śmierci Hypatii, Joanny d’Arc, Ignaza Semmelweisa, a także z krytyką wobec Gregora Mendla, malarzy impresjonistów, wybitnych kompozytorów i wynalazców. Wszystko to uderzyło we mnie jednocześnie i na chwilę straciłam nawet ochotę na rozmowy z kimkolwiek.
 
Jednak podczas leśnego spaceru uświadomiłam sobie, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, podlegającymi emocjom. Mamy takie, a nie inne zmysły i uwarunkowania. I właśnie wtedy postanowiłam napisać kolejną część „Hologramowego Świata”, zatytułowaną „Zmysły”.
 
Jaką rolę, Pani zdaniem, filozofia może odgrywać we współczesnym świecie pełnym złożonych wyzwań, takich jak zmiany klimatyczne, nierówności społeczne czy rozwój technologii?
 
Filozofia odgrywa kluczową rolę w poznaniu świata, dotykając fundamentalnych pytań o sens życia, istnienie i naszą odpowiedzialność za świat. W obliczu współczesnych wyzwań, takich jak zmiany klimatyczne, nierówności społeczne czy rozwój technologii, to właśnie ona pozwala nam spojrzeć na te problemy z głębszej perspektywy – nie tylko pragmatycznej, ale również etycznej i duchowej.
 
Dziękuję za poświęcony mi czas i czekam na kolejną książkę.
Udostępnij:
Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Pinterest
Email
.

SERIA HOLOGRAMOWY ŚWIAT

Seria 'Hologramowy Świat’ to wyjątkowa podróż po poszukiwaniu sensu życia, zagłębianiu się w aktualną wiedzę i teorie naukowe. Każda część serii to eksploracja tego, co wiemy o świecie i ludzkości w dobie XXI wieku, oferując czytelnikom nowe perspektywy na naszą egzystencję. Przez połączenie elementów science fiction z refleksją nad ludzką naturą, seria ta zaprasza do zanurzenia się w głębię naszego zrozumienia świata i wszechświata.

Planeta Ziemia i Człowiek
Hologramowy Świat cz. 1

Bohaterka przeszukuje internet w poszukiwaniu aktualnych informacji ze świata nauki. Chce wiedzieć: skąd wziął się człowiek i jaki jest sens jego istnienia. W odpowiedzi z komputera wyłaniają się hologramowi naukowcy, którzy prezentują jej najnowsze odkrycia i teorie naukowe oraz dzielą się swoimi problemami.

Genetyczne Idealne Istoty
Hologramowy Świat cz. 2

W podróży do wnętrza ludzkiego organizmu bohaterka odkrywa mroczny świat genetycznych modyfikacji. Na jej oczach naukowcy próbują stworzyć Genetycznie Idealną Istotę, modyfikując ludzkie DNA i zastępując naturalne narządy sztucznymi. Jednak zamiast ludzi bez wad powstają mutanci, a władzę nad światem stopniowo przejmuje sztuczna inteligencja, eliminując Homo sapiens.

Energia Życia
Hologramowy Świat cz. 3

Przemieniając się w foton energii życia, bohaterka wyrusza w podróż przez czasoprzestrzeń. Stając się świadkiem wydarzeń od czasów pradawnej Pangei po współczesność, doświadcza zjawisk kwantowych, które odsłaniają przed nią tajemnicę istnienia i struktury rzeczywistości.

Molekuły Nowej Ery
Hologramowy Świat cz. 4

Za horyzontem zdarzeń Sagittariusa A powstaje lepszy świat. Tworzony jest nowy układ słoneczny i nowa Ziemia, które staną się początkiem wspaniałego życia. Ma narodzić się lepsza ludzkość, która zastąpi zło dobrem, a nienawiść miłością. Przemieniona w atom węgla, bohaterka podejmuje misję utworzenia pierwszego genu tej nowej ludzkości.

Świadomość Wszechświata
Hologramowy Świat cz. 5

Podróż po tajemnicach świadomości prowadzi bohaterkę przez fizykę kwantową, filozofię i metafizykę. Przemieniona w Qubit Świadomości, przenosi się do malowniczej Japonii, gdzie odkrywa, jak świadomość może manifestować się zarówno w mikroskopijnych cząstkach, jak i w wielkich strukturach kosmosu.

Pamięć Wszechświata
Hologramowy Świat cz. 6

Wiatr zamienia bohaterkę w cień i przenosi do Pamięci Wszechświata, by tam mogła odnaleźć samą siebie. Nowa rzeczywistość stawia na jej drodze postacie z różnych epok – zarówno przeszłych, jak i przyszłych. Bohaterka rozpoznaje w nich własną tożsamość i odkrywa, że wszystko jest nieskończoną energią dążącą do rozwoju, a czas to jedynie iluzja stworzona przez ludzkie zmysły.

Czechy – Olomouc

Czechy - Olomouc

sierpień 2024

Czeskie Olomouc dzisiaj. Słoneczna pogoda przeplatana kroplami deszczu. Starówka wabi słodkościami i kawą, a parki soczystą zielenią. W tle muzyka i festyny, obok siebie my. Innymi słowy: sielsko i anielsko😉✨️✨️✨️

Szwecja – Göteborg​

Szwecja - Göteborg

lipiec 2024

Dzień 1

Goteborg. Bohaterowie 'Pamięci Wszechświata’, czyli 6 cześci 'Hologramowego Świata’ ściągnęli mnie 😃🙃 do Szwecji. Zabawimy więc tutaj 5 dni, zwiedzimy co się da i zrelacjonujemy. Póki co, przywitała nas piękna pogoda, mnóstwo bujnych lasów i niebieskich jezior 💪💪

Dzień 2

Göteborg zachwycił nas zielenią, wodą i czystym powietrzem. Pierwsze godziny spędziliśmy spacerując wzdłuż rzeki i przemierzając ją barkami. Było wspaniale – słońce, wiatr we włosach i spokój… Jutro zanurzymy się w urokliwe uliczki miasta. Póki co, przedstawiam kilka informacji o tej szwedzkiej perełce.😃🙃
 
Göteborg, to drugie co do wielkości miasto w Szwecji po Sztokholmie. Mieszka w nim 600 tysięcy osób (w całej aglomeracji około 1 milion). Miasto zostało założone w 1621 roku przez króla Gustawa II Adolfa, aby zapewnić Szwecji bezpośredni dostęp do Morza Północnego i rozwijać handel międzynarodowy. Od XVIII wieku nieprzerwanie jest jednym z najważniejszych ośrodków handlowych w Skandynawii. Obecnie słynie z przemysłu motoryzacyjnego (Volvo) oraz licznych parków i terenów zielonych. Przez miasto przepływa rzeka Göta älv, która łączy Göteborg z jeziorem Vänern. W latach 1810-1832 wybudowano sztuczny Kanał Göta o długości 190 km, który łączy Göteborg z Sztokholmem poprzez jezioro Vänern i inne wody śródlądowe.

Dzień 3

Dzisiaj spędziliśmy fantastyczny dzień w Slottskogen, zielonym sercu Göteborga. To rozległy park, o powierzchni ponad 137 hektarów, ktory jest po prostu magiczny.✨️✨️✨️
Spotkaliśmy w nim pingwiny, foki i dzikie kaczki, które elegancko ślizgały się po wodzie. Jeziora i stawy, otoczone dzikimi trawami, tatarakiem i kwiatami, odbijały się w wodzie jak w lustrze. Nic dziwnego, że ludzie tłumnie opuścili swoje miejskie „betony”, aby wypoczywać właśnie w tym miejscu. 💥💥💥
 
Odwiedziliśmy także Muzeum Sztuki w Göteborgu, kluczowe miejsce na artystycznej mapie Szwecji. Podziwialiśmy dzieła wielkich mistrzów takich jak Rembrandt czy Van Gogh, a także inne arcydzieła impresjonistyczne i postimpresjonistyczne. Obecnie główną atrakcją muzeum jest wystawa „Anders Petersen: City Diary”, która zgłębia miejskie pejzaże i ludzkie historie.
 
Do relacji załączam też kilka zdjęć ze spaceru po mieście❤️🌹

Dzień 4

Dzień czwarty i ostatni naszego pobytu w Göteborgu✨️✨️✨️
 
Niebo turkusowe, lekki wietrzyk. Wybraliśmy się więc do Ogrodu Botanicznego, którego kolekcja liczy ponoć około 6 tysięcy różnych gatunków roślin.🌹🌷🪴🌳🌴🌾
 
Przyznam, że wrażenia były imponujące. Na początku czułam się jak Alicja w Krainie Czarów. Otaczały mnie kwiaty, kwiaty i jeszcze raz prześliczne kwiaty. 🥀🌷🌹🌾Jedne były ułożone w klomby, niektóre pięły się po pergolach, a jeszcze inne dziko obrastały oczka wodne i strumyki. Gdy natomiast wspinaliśmy się na punkt widokowy, miałam z kolei wrażenie, że jestem Robinsonem Kruzoe na bezludnej wyspie. Wędrowaliśmy po skałach, między dzikimi trawami oraz pod drzewami oplecionymi lianami…🌴🌴
 
Potem poszliśmy do Muzeum Historii Naturalnej, gdzie oglądaliśmy przeogromny szkielet wieloryba i historię powstania życia na Ziemi, od Wielkiego Wybuchu po Homo sapiens. 🤓🧐
 
A po południu? Kursowaliśmy promami po rzece Göta älv, 🛳🛳🛳podziwiając piękne widoki miasta z wody.
 
To był fantastyczny dzień😀 Jutro zbieramy się już do domu, tak więc zwiedzać raczej nie będziemy.
 
I na koniec: czy polecam Göteborg na wycieczkę lub dłuższy pobyt? Tak, zdecydowanie tak!✨️✨️✨️

Wielka Brytania – Manchaster

Wielka Brytania - Manchaster

czerwiec 2024

Dzień 1

Jadę, by zobaczyć dom Emmeline Pankhurst! To niesamowite uczucie poznawać świat opisywanego właśnie bohatera. Hologramowy Świat zaczarował mnie…
 
Miasto zaskoczyło mnie swoim wyglądem.
 
Z niewiadomych mi powodów wyobraziłam sobie nowoczesną aglomerację. Tymczasem zobaczyłam mieszankę fabrycznej Łodzi i katowickiego Nikiszowca, z domieszką klasycznej brytyjskiej architektury.
 
Co poza tym? Mnóstwo barwnych postaci różnych ras i orientacji, muzyka na głównych ulicach i przedługie kolejki do restaurcji i pubów. 💪
Emmeline Pankhurst była niezwykłą postacią. Wystawiając się na cierpienie i ostracyzm społeczny, zmieniła życie wielu kobiet.
 
Urodziła się w Manchesterze w 1858 roku, w czasach, gdy kobiety nie miały praktycznie żadnych praw w niemal każdym aspekcie życia, – począwszy od edukacji, przez zarządzanie pieniędzmi, aż po opiekę nad dziećmi. Żyła w świecie, w którym bieda i ubóstwo dotykały większą część społeczeństwa, a prostytucja była powszechnie tolerowaną praktyką, szczególnie wśród niższych warstw społecznych. Dla wielu dziewcząt i kobiet stanowila jedyną opcję na przeżycie, narażając je na wiele chorób i wczesną śmierć.
 
Emmeline Pankhurst zdecydowanie sprzeciwiała się tej sytuacji. W 1903 roku założyła Women’s Social and Political Union (WSPU), organizację, która prowadziła radykalne działania takie jak demonstracje, strajki głodowe i akty wandalizmu, mające na celu zwrócenie uwagi na niesprawiedliwe traktowanie kobiet i ich brak praw wyborczych. Te akcje wiązały się z aresztowaniami, brutalnymi interwencjami policji oraz społecznym potępieniem.
 
Dzięki jej determinacji, kobiety w Wielkiej Brytanii zyskały ograniczone prawa wyborcze w 1918 roku i pełne prawa wyborcze w 1928 roku. Niestety, Emmeline Pankhurst zmarła w tym samym roku, nie dożywszy pełnej realizacji tych zmian.
 
W Manchesterze, jej rodzinnym mieście, znajduje się The Pankhurst Centre, które nie tylko upamiętnia jej życie i działalność, ale również służy jako muzeum i centrum społecznościowe poświęcone dziedzictwu walki kobiet o równouprawnienie.

Dzień 2

Typowo angielska pogoda, czyli mżawka przeplatana chwilowymi przejaśnieniami. A mnie w duszy graj! Muzea za darmo, więc obskoczyliśmy cztery plus bibliotekę.
 
Zaczęliśmy od Emmeline Pankhurst Centre, gdzie poznaliśmy historię sufrażystek walczących o prawa kobiet. Oglądałam stół, przy którym odbywały się pierwsze spotkania kobiet, filmy historyczne z protestującymi, a na zakończenie kupiłam książkę autorstwa Helen Pankhurst (prawnuczki Emmeline) o prawach kobiet. Następnie odwiedziliśmy Manchester Art Gallery, pełną niesamowitych dzieł sztuki z różnych epok. Potem przyszła kolej na Science and Industry Museum, które pokazuje technologiczną rewolucję, od parowozów po komputery.  People’s History Museum przeniosło nas w świat walki o prawa pracownicze i demokrację. Na koniec zajrzeliśmy do Central Library, imponującej zarówno architekturą, jak i zbiorami. Po drodze byliśmy świadkami demonstracji poparcia dla wolnego Hongkongu. Wstąpiliśmy też do Manchester Cathedral na uroczystość, która nie była mszą, ale śpiewem chóru połączonym z ceremonią.
 
Powiem tak: uczta dla duszy i ciała. 15 kilometrów spaceru + historia w najlepszym wydaniu. Podoba mi się ten Manchester!

Dzień 3

Jutro wracamy już do Polski, więc przesyłam garść informacji o mieście. Czy warto przylecieć tu na kilka dni? Na pewno! 💪💪
 
Manchester to miasto pełne kontrastów, gdzie XIX-wieczna robotnicza zabudowa z czerwonej cegły przeplata się z nowoczesną architekturą XXI wieku, tworząc unikalny pejzaż.
 
Ale po kolei…
Około 200 lat temu, w okresie rewolucji przemysłowej, Manchester tętnił życiem robotniczym. Rewolucja przemysłowa, która rozpoczęła się w połowie XVIII wieku i trwała do połowy XIX wieku, przekształciła Manchester w jedno z najważniejszych miast przemysłowych na świecie. Miasto było znane jako „Cottonopolis” dzięki swojemu przemysłowi tekstylnemu, a liczba fabryk tekstylnych przekraczała 180.
Głównym szlakiem komunikacyjnym był kanał Manchester Ship Canal, otwarty w 1894 roku, który umożliwiał statkom oceanicznym dotarcie do centrum miasta. W latach 50. XX wieku kanał przewoził prawie 20 milionów ton towarów.
 
Pod koniec XX wieku, po okresie upadku przemysłu, tereny wokół kanału były opuszczone i zaniedbane. W latach 90. XX wieku rozpoczęto ich rewitalizację, przekształcając je w nowoczesne centrum medialne i kulturalne.
Na zdjęciach można zobaczyć nowoczesną dzielnicę medialną, gdzie swoją siedzibę ma BBC oraz Imperial War Museum North, które prezentuje historię konfliktów z udziałem Wielkiej Brytanii.
 
Ps. W planach jeszcze zwiedzanie muzeum footbolu 😃✨️✨️✨️
Manchester i piłka😃💪
 
Chyba nikomu nie trzeba mówić, jak ważna dla Anglików jest piłka nożna – wszyscy tu grają od najmłodszych lat. Manchester jest domem dla dwóch słynnych klubów, Manchester United i Manchester City.
 
Zapraszam zatem na krótki spacer po Narodowym Muzeum Piłki Nożnej w Manchesterze,✨️✨️✨️
 
Ja tymczasem już na polskiej ziemi, myślami błądząca w Hologramowym Świecie 🙂

Czechy – Ostrawa

Czechy - Ostrava

maj 2024

ZOO w Ostrawie. Świętowanie dnia dziecka rozpoczęte❤️❤️✨️✨️✨️

Chiny

Chiny - Pekin, Xian, Qufu, Tai Shan

kwiecień 2024

Współczesna cywilizacja znajduje się krok od samozniszczenia. Niestety to nie science fiction, a prawda. Autor przedstawia fakty historyczne i aktualne dane, przenosząc czytelnika do: Chin, Izraela, Stanów Zjednoczonych, Argentyny i Australii. W pierwszej części Ziemia znalazła się na liście planet przeznaczonych do zniszczenia. Neo ma przedstawić Duchowi OZZ Raport, który potwierdzi lub cofnie tę decyzję. Na wieść o przebudzeniu Terakotowej Armii wyrusza do Chin. Nie wie, że jest też człowiekiem.

Powrót Cesarza to pierwsza część oktalogii, która obejmuje dwa cykle Raport Ziemi (1-5) i Granice Ziemi (6-8). Książki zabierają czytelnika w podróż po teraźniejszości i przeszłości narodów. Przedstawiają fakty historyczne i aktualne dane. Pisane są z wykorzystaniem techniki strumienia świadomości, utrzymane na granicy jawy i snu przynoszą niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości.

Dzień 1

Witam z Pekinu🙃✨️ ✨️
 
Po 11-stu godzinach lotu dotarłam na miejsce. Miasta jeszcze nie zwiedziłam, choć pierwsze wrażenia już są:
  1. Lotnisko przeogromne (skromnie powiedzane) – niestety fotografować nie wolno. Np po odbiór walizki jechaliśmy pociągiem.
  2. Oko ” Wielkiego Brata” wszechobecne. Osoby w mundurach są po prostu wszędzie: w autobusach ( 3 osoby ), w metrze ( przechodzilismy przez kilka ” barykad” takich jak na lotniskach. Stoją, przy wejściu na schody ruchome, przy zejściu… etc. I kamerki, kamerki itp. Sprawdzają, prześwietlają, drygują ruchem.
  3. Mnóstwo rowerów na chodnikach. Większość ubrana w śpiwory. Uchwyciłam na zdjęciach.
  4. Na ulicach dużo róznej maści skuterów i motorów, a suną cicho jak myszy…
Jutro wyruszam na zwiedzanie miasta.
 
Póki co, wskakuję do łóżka, gdyż oczy już strajkują.
W Pekinie jest teraz 15. 40 🙃🙂✨️✨️✨️
Pekin. Nocny spacer w kierunku Placu Niebiańskiego Spokoju, który jest największym publicznym placem na świecie. Zwiedzać będziemy tę atrakcję w czwartek, gdyż na ten dzień wykupiliśmy bilety.
 
Wczoraj ulica była zagrodzona przez służby mundurowe kilkaset metrów przed. Poinformowano nas, że „Tian’anmen Square”niedostępny we wtorek”. 🙃✨️✨️
 
Centrum Pekinu nocą jest piękne i trochę dziwne ✨️✨️
 
Świat wielkich marek pomieszany z maleńkimi ’ manufakturami, rodzimymi barami na przylegających uliczkach i wieżowcami, rodem z poprzedniej epoki🙂🙃✨️✨️

Dzień 2

Pekin i dwa światy.
 
Dzisiaj spacerowaliśmy po Zhongshan Park, który zlokalizowany jest pomiędzy Zakazanym Miastem, a Bramą Niebiańskiego Spokoju. Park ma ponad 1000 lat i porastają go równie stare drzewa. Ale ten post nie o nich, lecz o tulipanach, pośród których brodziłam dzisiaj, niczym nimfa 🙂 Czerwone, żółte, białe… i innych kolorów – otaczały mnie z każdej strony. Jakby tego było mało, to jeszcze były róże i kwiaty kwitnących wiśni (sakura!). Oj….było tak cudownie.
 
Ale na zdjęciach nie tylko Park i okolice, ale również Hutongi, czyli tradycyjne chińskie domki.
 
Na te budynki zwróciłam uwagę także w mojej książce „Powrót Cesarza”. Dlaczego? Ponieważ są szczególne. Parterowe, zbudowane na planie prostokąta, z nieotynkowanej cegły, ze wspólnymi dziedzińcami wewnątrz. Kiedyś bez wodociągów i ogrzewania. Dzisiaj sznurami ciągną się wzdłuż głównych ulic, nie rzadko zajmując chodnik i „wymuszajac” chodzenie jednym pasem jezdni. Chińczycy w nich mieszkają, sprzedają (tworząc sklepy), gotują (tworząc bary), warsztaty np. ślusarskie, krawieckie, wulkanizacyjne i sto innych działalności.
 
W takie osiedla hutongów można wejść bardzo wąskimi uliczkami i … no właśnie , zgubić się. Dzisiaj udało nam się to zrobić. Szukając drogi wyjścia widzieliśmy świat bardzo biedny, praktycznie schowany za murem. I powiem Wam serce ściskało za gardło, gdy czasami otwarły się drzwi do tychże mieszkań: graty na gratach, brud i nędza. Na szczęście było jasno i po 40 minutach znowu znaleźliśmy się na ulicy pełnej błyszczących ozdób…
Przedreptaliśmy dzisiaj prawie 25 km, a jutro czas na chiński mur. Mam nadzieję, że damy radę:)

Dzień 3

Wielki Chiński Mur.
Jak wygląda taka wycieczka?
 
Już opowiadam…
* 8,5 h – od momentu wejścia do autokaru i powrotu;
* 6 km spacerem po murze; Kilkaset schodów – w górę i w dół;
* Na ostatnim stromym odcinku 450 stopni (wyliczyła aplikacja);
* Przejazd kolejką linową w dwie strony;
 
Już w Polsce wykupiliśmy sobie „zwiedzanie z anglojęzycznym przewodnikiem”. Autokarem (1,5 godziny) zostaliśmy podwiezieni do centrum turystycznego, który przypominał nam mini „Krupówki” w chińskim wydaniu – dużo straganów, sklepików, kolorowych parasolów nad głowami etc. Podczas jazdy przewodniczka dużo opowiadała o Chinach i murze. Przedstawiła też dwie opcje zwiedzania „West Route” lub „East Route”, z których mieliśmy wybrać jedną. Postawiliśmy na pierwszą.
 
W sali konferencynej przedstawiono nam szczegółowy plan zwiedzania (slajdy na ekranie + opowieść), zjedliśmy lunch (opcja dodatkowo płatna). Potem busem wahadłowym podjechaliśmy na miejsce. Pokazaliśmy paszporty na bramkach, spisano nas (w sumie 4 razy) i …..reszta na zdjęciach.
 
BYŁO SUPER!!!

Dzień 4

Mao Zedong – Czerwony Cesarz Chin.
 
To jedna z kluczowych postaci mojej książki o Chinach „Powrót Cesarza”. Przeczytałam o nim wiele. Zbyt wiele, aby dzisiaj, na tym Placu- uśmiechać się. Hmm…
Na zdjeciach:
  • Plac Niebiańskiego Spokoju,
  • plac Tian’anmen – Największy publiczny plac na świecie.
  • Także tłumy ludzi, którzy próbują się tam dzisiaj dostać (Ja stałam godzinę w trzech kolejkach z kontrolami).
  • Na końcu – foto jednej witryn sklepowych i moja książka. 😐😐😐

Dzień 5

Chiny Śladami Neo…
 
Główny bohater „Powrotu Cesarza” I części Oktalogii uosabia cielesną i duchową stronę człowieka.
 
Neo – człowiek przeprowadza nas przez problemy współczesnego świata. Jest bardziej oczywisty, gdyż taki jak my.
 
Neo- duch natomiast, dotyka mistycznej strony człowieka. Wprowadza czytelnika do innej czasoprzestrzeni, przybliżając nam historię narodów. Wciąż krąży między epokami, ludźmi i czasem, pokazując nam świat z różnych perspektyw.
 
Spróbujmy wyobrazić sobie, jak Neo- duch mógłby przemieszczać się po współczesnych Chinach 💪💪✨️✨️✨️✨️

Dzień 6

Pekin. Zobaczcie sami, posłuchajcie – co Ci seniorzy wyprawiają na ulicach, skwerach i w zaukach miasta 💪💪

Dzień 7

Pekin. No, taka sytuacja..
 
Nie wiedzieć czemu, ale stałam się atrakcją 'turystyczną’ w Chinach. Podchodzą do mnie dzieci i młodzież, by zrobić sobie ze mną zdjęcie. Na początku nie wiedziałam, o co im chodzi. Krążyły obok, podchodziły i mówiły coś po chińsku….
 
Dopiero, gdy w Zakazanym Mieście dziewczyny z jakiegoś gimnazjum przestawiły się ładnie po angielsku i powiedzialy, że chcą zdjęcie- wszystko stało się jasne. Tak, że teraz pozuję coraz częściej 😃😂✨️✨️✨️
 
Na zdjęciach:
  • Centrum Olimpijskie, Zakazane Miasto,
  • wypożyczalnie strojów chińskich dla zwiedzających,
  • Park i opadające płatki ŵiśni,
  • świątynia Taoizmu i Konfucjusza.

Dzień 8

W drogę do Xi’an💪
 
Jutro jadę do Xi’an. Do miasta, które w przedziwny sposób zawładnęło moim sercem.
Sprawiło, że to właśnie w nim urodził się główny bohater moich 8 książek, że w nim poznał milość swojego życia. I to właśnie na ulicach tego miasta rozegrały się kluczowe ŵątki fabuły „Powrotu Cesarza”.
 
Xi’an miało po prostu wszystko, czego pragnęła moja dusza. Powstalo ponad 3 tys.lat temu, było stolicą 13 dynastii oraz wyznaczało początek i koniec Jedwabnego Szlaku. A w pobliżu? Terakotowa Armia!
 
Co się okaże, gdy zobaczę je w rzeczywistości? Co poczuję podążając śladami Neo? Nie wiem.
 
Chwytam zatem byka za rogi i ruszam w drogę💪💪Czuję się, jakby mnie czekało jedno z najważniejszych spotkań w moim życiu…
 
Na zdǰeciach drapacze chmur w Pekinie, inne budynki i parki ✨️✨️✨️✨️✨️

Dzień 9

Z Pekinu do Xi’an.
 
Na pierwszym planie widok z mojego hotelowego okna. Okazało się, że mamy lokum na 25 piętrze. Hmm…😬🫨🫨 Na drugim i trzecim zdǰeciu wyświetlacz prędkości pociągu, którym dzisiaj jechałam. A dalej zdjęcia z podróży – kilka rzutów z okna pociągu Generalnie jechaliśmy 4 godziny13minut.
 
Przez całą drogę krajobraz naprzemienny: wielkie połacie zagospodarowanych łąk i blokowiska (setki wieżowców ok 30-50 piętrowych pogrupowanych symetrycznie i nic dookoła). Kto tam mieszka? Co tam robi? Nie mam pojęcia. 🤔🤔Czasami pomiędzy pojawiają się niskie, biedne, odrapane domo- baraki.😒

Dzień 10

Xi’an i nieoczekiwane łzy…
 
Dla wielu ludzi miejskie mury w Xi’an są dawną fortyfikacją zbudowaną z kamienia. Ðlugą na prawie 15 km, wysoką na 12 metrów i szeroką na kilkanaście metrow. Dla mnie jednak stały się czymś znacznie ważniejszym, gdyz symbolem spełnienia marzeń. ✨️✨️
 
Dokladnie 3 lata temu pisząc” Powrót Cesarza” wędrowałam nimi dziesiątki razy. Oglądałam relacje podróżnikow, zdǰęcia, czytalam opisy… I nawet mi się nie śniło, że ta wizja stanie się rzeczywistością.
 
Dlatego dzisiaj, chodząc po nich – czułam się, jakbym weszła do wymyślonego przeze mnie świata…
 
Gdy ocknęlam się wreszcie, gdy po dwoch godzinach zeszłam na Ziemię (dosłownie – schodami i w przenośni) wówczas na witrynie sklepowej zobaczyłam 15 cenymetrową, pozłacaną figurkę. To była postać terakotowego wojownika, który w mojej książce miał przydomek ’ Generała Boo. I wtedy wszystkie emocje nagle puściły.
 
Łzy płynęły mi jedna za drugą, a ja niczym dziecko tulilam w rękach chińską figurkę…😭😥😥 Aż się boję co będzie, gdy jutro zobaczę całą Terakotową Armię 😮

Dzień 11

Terakotowi Wojownicy💪💪
 
Byłam i widzialam Terakotowych Wojowników. Stali w rzędach, bez kolorów, w milczeniu. Chyba trochę przestraszeni i zdziwieni współczesnym światem. Rozkrzyczanymi ludźmi, którzy po 2200 latach otoczyli ich wokół.
 
A poza tym, co widzialam? Kwitnie biznes. Pamiątki, restauracje, a także fabryki, które produkują żołnierzy na zamówienie. Można chcieć z własną twarzą. Dajemy zdjęcie, ulepią, wypalą w piecu i dostarczą do domu – za jakieś 100 tys zł. 😄😀
 
A wszystko zaczęło się w 1974 r., gdy chłopi kopiący studnię natrafili na fragmenty glinianych żołnierzy i koni. Okazało się, że jest to armia Pierwszego Cesarza dynastii Qin, który sprawował rządy w III wieku przed naszą erą. W miarę upływu czasu dokopano się już do ponad 8,1 tys. rzeźb. Nie tylko żołnierzy, ale także rodziny Cesarza, konkubin, medyków, administracji, zwierząt, akrobatów.
 
W 1987 r. Terakotowa Armia została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Dzień 12

Chiny. Jaskinie Smoczych Wrót 👹👹
 
Dzisiaj byliśmy w Longmen. Według przewodnika to „małe, prowincjonalne miasteczko”, choc moze zamieszkiwać je nawet 3 miliony ludzi. Od VIII wieku p.n.e. było ono siedzibą wielu cesarzy i królów. Nas interesowały jednak groty Buddów, które wykuto w skałach jakieś 1200- 1500 lat temu. Jaskinie ciągną się na odcinku jednego kilometra wzdłuż Żółtej Rzeki, a w swoich wnętrzach skrywają m.in. posągi Buddy / 10 tys. Buddów, jego uczniów, bodhisattwów, królów, cesarzy.
 
I w tym miejscu pozwolę sobie na chwilę dygresji…
 
Do Longmen dotarliśmy w 1,5 godziny szybkim pociągiem /350km/h/, który jednak zdawał sie stać w miejscu, w porównaniu do jazdy samochodem prowadzonym przez miejscowego Chińczyka. Ów „jegomość” zaczepił nas na przystanku autobusowym, a gdy ulegliśmy jego namowom – pokazał nam, jak wygląda balansowanie między życiem, a śmiercią. Gdy ten przedzierał się pomiędzy innymi samochodami, autobusami, motorami oraz pieszymi – wydawało mi sie nawet, że nie oddychałam. Ale przecież musiałam, gdyż przejechaliśmy 10 km…

Dzień 13

Xi’an nocą.
 
Taki właśnie świat znajduje się na naszej Ziemi. Bajeczny? Dziwny? Może. Ale w tym tłumie ludzi, którzy celebrowali zwykły dzień czułam wyjątkowość chwili. Oni naprawdę cieszyli się życiem…✨️✨️🙂
 
I co jeszcze? Rozmach powala na kolana. Można zapomnieć o wszystkim. Światła, zgiełk i muzyka zagłuszają myśli. Posłuchajcie odgłosów w tle… Ale, ale…
 
Pod hotelem Westin udało mi się spędzić trochę czasu z bohaterami mojej książki. Widziałam, jak Neo z Sarą wychodzą przez główne drzwi i podsłuchiwałam o czym rozmawiają.🫨
 
A na deptaku? Jak zwykle. Chińczycy „widzieli” we mnie „gwiazdę” (choć nie przeczytali jeszcze moich ksiązek😯) i prosili o wspólne zdjęcie. Przyznam, że ja już się przyzwyczaiłam do ich zaczepek, mąż niestety jeszcze nie …🤣🤣
 
Do filmu podpinam moje ulubione zdjęcie z małą dziewczynką i jej rodziną, którzy przebrali się w stroje z dawnych czasów.
 
Cóż to za niesamowita podróż 🙂🙃

Dzień 14

Zmiana planów 👻👻
 
W ślad za bohaterami mojej książki postanowiliśmy zwiedzić dzisiaj 'Muzeum Historyczne Prowincji Shaanxi’. Niestety, nie postąpiłam zgodnie z ich radami i nie zarezerwowałam wejściówki na WeChacie.
 
Kasjerka nie znalazła wolnych miejsc i zaproponowała zwiedzanie „on Tuesday”, a w tym czasie będziemy już w Qufu.
 
Tak, że…pooglądaliśmy sobie plac przed budynkiem i metrem pojechaliśmy na peryferia miasta, by napatrzeć się na Żółtą Rzekę. No i było na co, gdyż kilka metrow spod wody wyrastały drzewa 😯😯 Widok niezwykły…
 
Na zdjęciach przedstawiam też kilka ujęć z bodaj największej Galerii Handlowej, jaką do tej pory widziałam. Także obrazy jednego z najwybitniejszych malarzy ( załączam info o nim na zdjęciu), którego wystawę odwiedziliśmy.
 
I oczywiście dzisiaj rowniez nie obyło się bez „gwiazdorzenia”🙃🙂 To nieprawdopodobne, jak ten czerwony kolor na nich działa💥💥💥

Dzień 15

W stronę Qufu!
 
Dzisiaj żegnaliśmy Xi’an. Muszę przyznać, że z nutą niedosytu. Miasto wywarło na nas ogromne wrażenie. Nie tylko wielkością ( ok. 7,2 mln mieszkancow), ale i przyjazną atmosferą. Atrakcji jest tak wiele, że nie sposób zobaczyć je w tydzień.
 
Na zdjęciach uwieczniłam m.in.
  • Buddyjską świątynię i Wielką Pagodę Dzikich Gęsi, którą wybudowano w 652 r., by przechowywać sutry i figurki Buddy;
  • galerię handlową z boiskiem wewnątrz;
  • ulice w muzułmańskiej dzielnicy;
  • Wielki Meczet;.
Jutro wyruszamy do Qufu, czyli rodzinnego muasta Konfucjusza, największego chińskiego filozofa.

Dzień 16

Cztery noce w Qufu!
 
Po pięciu godzinach jazdy pociągiem przedostaliśmy się z Xi’an do Qufu. To stosunkowo niewielkie miasto, jak na warunki chińskie (ok. 400 tys. mieszkańców) zlokalizowane na wschodzie kraju. W Okresie Wiosen i Jesieni ( 722–481 p.n.e.) było stolicą państwa Lu, jednego z najbardziej rozwiniętych cywilizacyjnie w tamtych czasach.
 
Nas zwabił jednak Konfucjusz i zabytki z nim związane, które wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. O mędrcu wspominałam w mojej książce „Powrót Cesarza”. Sama zaś akcja toczy się też w pobliżu Świątyni i Lasu Konfucjusza.
 
No i coś jeszcze 😮 Nieopodal stąd znajduje się najważniejsza z Pięciu Świętych Gór Taolizmu- Tai Shan. To właśnie tej Górze składało hołd 72 Cesarzy, prosząc o poparcie Niebios dla swojej władzy. Od 10 tys. lat, codziennie, wchodzi na nią ponad 10 tys ludzi (niektórzy na kolanach), pokonując 7200 betonowych schodów. Na tym Szlaku rozpoczęła się właśnie akcja Oktalogii…
 
Czy uda mi się na nią dotrzeć? Nie wiem.
 
Póki co, zapraszam na podróż rikszą po Ulicach Qufu💪💪

Dzień 17

” Taksówka wjechała do Qufu. Neo spojrzał na turystów, którzy chodzili po ulicach. Przyjechali po to, by poczuć mistycyzm unoszący się ponad świątynią Konfucjusza? Stanąć nad jego grobem, dotknąć historii? Myślał. Dwie–trzy godziny zwiedzania. Gdzie pójdą? Na cmentarz, na którym spoczywa 100 tysięcy członków jego rodziny? Zobaczyć dom składający się ze 150 budynków? A może Świątynię, w skład której wchodzi 100 następnych zabudowań?
–Czy myślisz, że Konfucjusz tego chciał? – spojrzał na Mistrza.
–Aby go tak czczono?
–Jak Boga.
–Konfucjusz widział w religii zabobon. Na łożu śmierci zabronił, aby modlono się za niego. Uczył, jak być dobrym i wartościowym człowiekiem. Sądzę, że właśnie takiej spuścizny chciałby. A jeśli chodzi o sławę? – Ying Wu zamyślił się – Jak wiesz, przypisuje się mu autorstwo wielu ksiąg – zaczął mówić – choć możliwe, że żadnej z nich nie napisał. Był kiepskim politykiem i mówcą. Podobno zniechęcał słuchaczy wrodzoną wyniosłością. Za życia nie zgromadził też wielu uczniów.
–Co z tego wynika?
–Olbrzymie znaczenie po śmierci. Chińczycy wynieśli go na piedestały uznając jego poglądy za ideologię państwową już w II wieku n.e. A potem potoczyło się jak lawina: tytuł największego Mędrca i Nauczyciela, Świątynie ku jego czci w każdym mieście, honorowy tytuł cesarski etc. Nie wiadomo, jaką mamy misję do spełnienia i kiedy – powiedział z namysłem Ying Wu. Konfucjusz też pewnie nie wiedział…”
 
Fragment mojej ksiązki „Powrot Cesarza”.
Na zdjęciach Świątynia i cmentarz Konfucjusza oraz dwór rodziny Kongów.
 

Dzień 17

Tai Shan😇😇
Prosto z lotniska Jinan Yaoqiang udali się do prowincji Szantung. Tam głównym traktem rozpoczęli wędrówkę na szczyt góry Tai Shan. Mieli do pokonania 7200 betonowych schodów. […]
Pokonanie trasy na szczyt zajmuje średnio około 4–5 godzin. Przez pierwsze dwie Neo nie rozmawiał z Mistrzem, lecz rozmyślał. Próbował zrozumieć jaką tajemnicę skrywa w sobie ta góra, skoro dwaj Mistrzowie Klasztoru Shaolin zgodnie twierdzili, że wejście na jej szczyt rozwiąże jego problemy.
Doskonale wiedział, że Tai Shan jest najważniejszą z Pięciu Świętych Gór Taoizmu. Czcili ją wszyscy Chińczycy, także wyznawcy Buddy, Konfucjusza i różnych pradawnych bóstw i demonów. Codziennie wchodziło na nią ponad 10 tysięcy ludzi, niektórzy na kolanach. I tak od 3 tysięcy lat. Wierzyli, że Tai ma niebiańską moc przyciągania do siebie pozaziemskich sił i potrafi odrodzić duszę. Siedemdziesięciu dwóch Cesarzy Chin składało jej ofiary prosząc o poparcie Niebios dla swojej władzy. To na jej szczycie Qin Shi Huang ogłosił zjednoczenie całego Cesarstwa oddając jej hołd.
–To jakiś nonsens z tymi górami – powiedział Neo ojcu, gdy przemierzali ten szlak 12 lat temu.
–Każda kultura ma swoje święte góry – odpowiedział wtedy – Grecja ma Olimp, Turcja–Ararat, a Japonia–Fudżi. Chiny mają Pięć Świętych Gór Taolizmu. Tai Shan jest najważniejszą z nich.
–Dlaczego jest najważniejszą? – zainteresował się Neo.
–Bo powstała z głowy Pangu – odpowiedział ojciec – Gdy we wszechświecie panował chaos wówczas potężna istota Pangu wprowadziła ład – zaczął opowiadać – Dłutem i młotkiem przez 18 tysięcy lat porządkowała wszystko oddzielając Ziemię od Nieba. Po śmierci Pangu, jej kończyny i głowa zamieniły się w Pięć Świętych Gór, krew i łzy w rzeki i strumienie, oddech we wiatr, a włosy w rośliny – wymieniał.
 
Fragment książki „Powrót Cesarza” autorstwa Iwony Gajdy.
 
Na zdjęciach Tai Shan dzisiaj. Na górę wjechaliśmy kolejką linową. Zeszliśmy po kilku tysiącach schodach, podziwiając wchodzących 💪💪
 

Dzień 17

W kierunku Pekinu✨️✨️✨️
Jutro opuszczamy Qufu! Rodzime miasto Konfucjusza na każdym kroku obdarowywało nas ciepłymi uśmiechami, gestami pozdrowienia i fleszami aparatów. Czuliśmy się, jak „przybysze z innego świata” – jedyni biali wśród Azjatów.
Cóż .. w tej sytuacji nie pozostało nam nic innego, jak godnie reprezentować naszą kulturę i odwzajemniać serdeczności 🙂🙂
Na filmie Qufu po godz. 20.00. Światła migoczą milionami kolorow, muzyka gra w każdym zaułku, a mieszkańcy śpiewają, tańczą i rozpoczynają drugie życie…💥💥💥💥
My tymczasem przygotowujemy się już do wyjazdu. Jutro wsiadamy w szybką kolej i przemieszczamy się do Pekinu. Tam spędzimy ostatnie trzy noce w Chinach ,🫠🫠

Dzień 18

Takie „zwierza grasują” dzisiaj na deptaku w Pekinie. Aż trudno uwierzyć, że nie wyskoczą…

Dzień 19

Pałac Letni 🙂✨️✨️✨️
 
Na zakończenie podroży w Chinach postanowiliśmy zwiedzić Pałac Letni i Ogród Cesarski. Przyznam, że byłam ciekawa tych miejsc, gdyż uznawane są jako najatrakcyjniejsze w Pekinie.
 
O czym konkretnie mowa? O letniej rezydencji cesarskej, która w XVIII wieku przeżywała swój renesans. Później zaś była doszczętnie spalona i odbudowana, po czym ponownie zniszczona itd….- w zależności od tego, jak toczyła się historia Chin.
Rezydencja zajmuje powierzchnię niemal 3 km2., z czego trzy czwarte stanowi jezioro Kunming. Poza tym jest tam mnóstwo zieleni, świątyń, pawilonów, mostów i altanek, nad którym góruje Wzgórze Długowieczności.
 
Po 6- godzinnym spacerze, jak najbardziej potwierdzam opinie podróżników, o tym że to miejsce jest piękne💥💥💥💥

Dzień 20

W powietrzu💥💥
 
Lot samolotem z Pekinu do Frankfurtu trwał 12 godzin i 15 minut. Widok zza okna zapierał dech w piersiach, w szczególności niekończące się stepy środkowej Azji, przecinane przez pojedyńcze-samotne drogi bez końca. Skaliste góry natomiast opowiadały jakieś straszne historie, że ciarki biegały mi po plecach…😯😮
 
Przez tysiące kilometrów Ziemia zdawała się być wyludniona😬😬
Dopiero nad Gruzją zrobiło się zielono✨️✨️✨️

Francja – Paryż

Francja - Paryż

styczeń 2024

Dzień 1

Sto spojrzeń na wieżę Eiffla, Sekwana migocząca światłami i Płomień Wolności ku czci Księżnej Ðiany. A w tym wszystkim ja pogubiona między światami: tym realnym i tym wymyślonym. Jutro pójde z mężem na Montmartre, może tam znajde Pierra i Nicole …albo siebie❤️

Dzień 2

Na zdjęciach Wzgórze Montmartre z bazyliką Sacré-Cœur, czyli dzielnica, gdzie niegdyś żyła artystyczna bohema Paryża. Miejsce, które wiele lat temu skradło moje serce. Dlatego na tych uliczkach, w galeriach i ciasnych zaułkach rozgrywają się wątki fabularne moich książek „Wolność” i „Energia Życia”. Dzisiaj ponownie zanurzałam się w tym, jakże cudownym klimacie.
 
Odwiedziłam także Muzeum Salvadora Dali. Ten hiszpański, ekscentryczny malarz zasługuje na chwilę uwagi, gdyż dokładnie 23 stycznia 2024 roku mija 35. rocznica jego śmierci.
 
Przypominam, że malarz znany jest z surrealistycznych dzieł, które łączyły dziwaczne, oniryczne motywy z imponującym rzemiosłem i niezwykłą szczegółowością. Jego najbardziej znane dzieło, „Płynące zegary” z obrazu „Pamięć trwałości”, stało się ikoną surrealizmu, przedstawiając zniekształcone zegary w zdeformowanym, nierealnym krajobrazie, który wydaje się być jakby wyjęty z snu. Dalí był także znany ze swojej ekscentrycznej osobowości i burzliwej relacji z Galą, która była jego muzą, kochanką, żoną i menedżerką.
 
Na zdjęciach widać także Katedrę Notre-Dame i intensywne prace renowacyjne po pożarze w 2019 roku oraz ulice Paryża / w tym: dzielnicy Saint-Germain-des-Près/.

Dzień 3

Pokonaliśmy pieszo 25 kilometrów. Wędrówkę rozpoczęliśmy od zwiedzania nowoczesnego centrum biznesowego Paryża, La Défense, które powstało w latach 50. XX wieku. To właśnie tutaj Pierre, bohater mojej książki „Wolność”, poznawał kulisy pracy w wielkiej korporacji. Na tarasie widokowym Wielkiej Arki, tj. monumentalnego budynku przypominającego łuk triumfalny (110 metrów wysokości, 108 metrów szerokości i 112 metrów długości), rozmyślał o swoim życiu, a przy „Kciuku” Césara Baldacciniego przeprowadzał ważną rozmowę ze swoją przełożoną.
 
Z La Défense udaliśmy się w kierunku Łuku Triumfalnego na placu Charles’a de Gaulle. Ta trasa w większości była rozkopana, gdyż przeprowadzano uliczne renowacje. Dopiero Aleje Champs-Élysées emanowały elegancją wielkich marek modowych.
 
Z Placu de la Concorde przeszliśmy przez ogród Tuileries, rozciągający się na tyłach Luwru. O tej porze roku ogrody „nie powalały z nóg” kwiecistą oprawą, ale bardziej rozległymi przestrzeniami, które nijak można było objąć obiektywem.
Na zakończenie naszej wędrówki udaliśmy się w kierunku Centrum Pompidou, wyjątkowego miejsca kultury współczesnej z charakterystyczną kolorową fasadą i eksponowanymi rurami. W drodze do hotelu podziwialiśmy miasto, a w szczególności liczne galerie artystyczne, które odegrały kluczową role w fabule mojej książki.

Dzień 4

Kabaret Moulin Rouge to ikona paryskiego życia nocnego i kultury. Zlokalizowany jest przy Boulevard de Clichy, w pobliżu Place Pigalle, czyli w centrum intensywnego nocnego życia, barów i klubów. Łatwo go rozpoznać, gdyż zachowuje swoją oryginalną fasadę z charakterystycznym czerwonym wiatrakiem, symbolizującym paryską bohemę i kulturę rozrywkową.
 
Otwarty został w 1889 roku, a szczyt popularności osiągnął na przełomie XIX i XX wieku, stając się kluczowym elementem nocnego życia dzielnicy Montmartre. Przyciągał liczne znane osobistości, takie jak malarz Henri de Toulouse-Lautrec, piosenkarka Édith Piaf, pisarz Ernest Hemingway, tancerka Josephine Baker i malarz Pablo Picasso, słynąc z burleski i eleganckiego występu can-can. Działa do dziś, utrzymując swoją legendarną atmosferę.
Wybrane fakty z życia Moulin Rouge
  • Henri de Toulouse-Lautrec, słynny francuski malarz, odegrał kluczową rolę w promocji Moulin Rouge. Jego plakaty reklamujące kabaret, przedstawiające sceny z życia nocnego i portrety tancerek, stały się ikonami sztuki Belle Époque. Te dzieła nie tylko przyczyniły się do sławy Moulin Rouge, ale także do uznania Toulouse-Lautreca jako jednego z najważniejszych postimpresjonistycznych artystów.
  • W Moulin Rouge odbył się jeden z pierwszych pokazów filmowych w historii. W 1895 roku bracia Lumière zaprezentowali tutaj swój wynalazek – kinematograf, co przyciągnęło uwagę szerokiej publiczności i zapoczątkowało erę kina.
  • Moulin Rouge miał znaczący wpływ na modę i styl życia w Paryżu na przełomie XIX i XX wieku. Styl ubioru tancerek can-can, z charakterystycznymi falbankami i wysokimi butami, wywarł wpływ na modę i stał się symbolem odważnej kobiecości. Ponadto, kabaret ten przyczynił się do popularyzacji absyntu, nazywanego wówczas „zieloną wróżką”, który stał się popularnym napojem wśród artystów i pisarzy tamtego okresu.
Na zdjęciach zobaczyć można także:
1. Place de la République, z monumentalnym pomnikiem Republiki, symbolizującym trzy wartości Republiki Francuskiej: wolność, równość i braterstwo;
2. Place de la Bastille, miejsce, które stało się symbolem Rewolucji Francuskiej, zwłaszcza po zdobyciu twierdzy Bastylii 14 lipca 1789 roku. Obecnie plac jest ważnym centrum kulturalnym, z Operą Bastille jako jednym z głównych punktów orientacyjnych i miejscem licznych wydarzeń kulturalnych i politycznych;
3. Panteon i kościół Saint-Etienne-du-Mont;
4 Maskotkę Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024;
4. Polskie akcenty w Paryżu;

Dzień 5

Sprawdziłam – Paryż stoi. Zatem spokojnie mogę wracać do Hologramowego Świata. Przyznam, że budowa pierwszego genu dla nowej, lepszej ludzkości bardzo mnie zaabsorbowała, więc z entuzjazmem przemieniam się znowu w atom węgla. A swoją drogą – spójrzcie na wieczorne niebo i samolot. Czyż ten obraz nie wygląda zjawiskowo?

Grecja – Saloniki

Grecja - Saloniki

grudzień 2023

Dzień 1

 Gdy byłam kilkuletnią dziewczynką pojechałam z rodzicami na wczasy po Ɓałkanach. Wtedy podróżowaliśmy samochodem, spaliśmy na dzikich plażach i jedliśmy jedzenie z harcerskich menażek. Jedynym z krajów, które zwiedziliśmy wówczas była Grecja. Pamiętam ten kraj bardzo dobrze. Godzinne kąpiele w cieplym morzu, samotne błądzenie po ulicach Aten (gdyż zgubiłam się tam o północy) i trzęsienie ziemi w Salonikach …
Grecji poświęciłam książkę „Rzeka Prawd”, wielokrotnie jeździłam też do tego kraju na wakacje. Jednak dopiero dzisiaj wróciłam do Salonik. Stojąc na brzegu morza czułam, jak bije moje dziecięce serce…

Dzień 2

Ach te Saloniki… Choć w mieście pomników jest sporo, to Kassandros swojego nie ma. A powinien? No chyba tak. Przecież był królem Macedonii i założył miasto w 315 roku p.n.e. na cześć Thessalonike, swojej żony, która de facto była siostrą Aleksandra Wielkiego.
No i tak się stało, że potomni nazwę zostawili, a o założycielu zapomnieli. Ciekawe, dlaczego? Bo jak mniemam, historia ich interesuje. Na ulicach Salonik mnóstwo jest wykopalisk i dziur w ziemi. Jeszcze więcej niż pomników. Czego szukają? Resztek dawnego świata? A może źródeł zysku?
 
Dzisiejsze Saloniki tętnią życiem. Populacja liczy 800 tys. ludzi, co czyni je drugim, po Atenach, największym miastem w Grecji. Zobaczcie, jak pięknie wyglądają w świątecznym okresie 🙂✨️✨️✨️

Dzień 3

Dzisiaj pokonaliśmy pieszo ponad 20 kilometrów. Spacerowaliśmy ulicami miasta, którego sto lat temu praktycznie nie było. Zniknęło z powierzchni ziemi zaledwie w 32 godziny, pozostawiając bez dachu nad głową 70 tysięcy mieszkańców.
Pożar wybuchł 18 sierpnia 1917 roku, około godziny piętnastej. Podobno iskra z kuchennego pieca wpadła na stos słomy. A potem wszystko potoczyło się błyskawicznie, gdyż silny wiatr przenosił ogień z budynku na budynek. Strawił 9500 domów na obszarze jednego kilometra kwadratowego.
 
W aktach odnotowano: „Spopielone zostały tam wszystkie banki, wszystkie siedziby firm handlowych, wszystkie hotele oraz praktycznie wszystkie sklepy, teatry i kina. Większość kościołów szczęśliwie przetrwała, ale po wspaniałej bizantyjskiej bazylice Świętego Dimitriosa pozostały jedynie gołe mury”.

Dzień 4

Nasz weekend w Grecji dobiega końca. Saloniki ugościły nas wspaniale: piękną pogodą i świąteczną aurą. Przez trzy dni zwiedziliśmy wszystkie najważniejsze atrakcje i oczywiście pozdrowiliśmy setki kotów, które wychodziły nam naprzeciw. Trochę żal opuszczać ten kraj „mlekiem i miodem płynący”, ale przecież Polska jest jeszcze piękniejsza 🙂
 
Co zobaczyliśmy dzisiaj w Salonikach?
W południe wybraliśmy się do ZOO, które znajduje się na wzgórzu Kedrinou. Szliśmy około trzy kilometry pod górę. Najpierw droga wiodła przez miejskie zabudowania, a potem gęsty las. Widoki na morze zapierały dech w piersiach. Samo ZOO jest bardziej przepięknym parkiem krajobrazowym niż miejscem, w którym można zobaczyć egzotyczne zwierzęta. Przebywają tam głównie kaczki, gęsi, pelikany i inne ptactwo wodne. Widziałam też osła i rogacze. Niestety, warunki, w których przebywają, pozostawiają dużo do życzenia.
 
Drugą część dnia spędziliśmy nad morzem. Rejs po Zatoce Salonickiej był krótki, ale za to niezwykle relaksujący.