Zło istnieje i od zarania dziejów szuka sposobów, aby przejąć kontrolę nad światem
Iwona Gajda powraca z nowym cyklem pt. „Granice Ziemi”, którego łącznikiem z poprzednim „Raport Ziemia” staje się Neo. Tym razem autorka nurkuje nieco głębiej we współczesną cywilizację z bogatą, niechlubną historią Meksyku, Indii i Kanady. Znów dowiadujemy się, jakiego okrucieństwa dokonywał człowiek wobec bliźniego. Zło zagościło w ludzkości na dobre i nie chce odpuścić. Czy Neo zdoła uratować świat od zagłady? Czym jest wolność? Na te oraz inne pytania odpowie autorka.
Neo-człowiek i Neo-duch – kim są te dwa byty w Granicach Ziemi? Z czym tym razem musi się zmierzyć bohater?
Iwona Gajda: Neo symbolizuje człowieka, jego cielesność i duchowość. Obie te natury, choć wzajemnie się uzupełniają, to jednak dążą do zaspokojenia innych potrzeb. Dlatego nasze wnętrze jest złożone, często rozdarte i niezaspokojone.
Neo-człowiek szuka miłości idealnej, lecz zbudowanej z krwi i kości. Podąża za zmysłami, ufa im. Ale jego wędrówka nie jest łatwa, bo życie go rozczarowuje i rani. Jedyna kobieta, którą kochał, nie żyje, a on, przygnieciony tęsknotą, próbuje poukładać sobie świat i na nowo odnaleźć sens życia. Wraz z nim trzeźwo patrzymy na rzeczywistość, ale równocześnie dostrzegamy ulotność oraz kruchość naszego istnienia.
Tymczasem Neo-duch wprowadza nas w obszar mistycyzmu. Bohater podąża za wartościami wyższego rzędu. Chce dobra dla Ziemi. Zostaje oddelegowany przez Ducha OZZ do zniszczenia Rubonu, czyli świata utkanego z przekonań i przesądów ludzi żyjących na przestrzeni dziejów. Ich wielkich ideologii, religii, a także wartości pokoleniowych. Wraz z Neo-duchem przesuwamy się tunelem czasoprzestrzeni i poznajemy historię narodów. Wchodzimy również do głębin naszego wnętrza i odkrywamy skrywane w nim tajemnice.
Tym razem przenosi Pani czytelnika do krain z tradycją sięgającą dalszych wieków. Skąd pomysł na wybór tych krajów i poddanie ich pod ocenę?
W Granicach Ziemi przedstawiam przeszłość i teraźniejszość Meksyku, Indii oraz Kanady. To kraje z bogatą i bolesną historią, która odcisnęła piętno na współczesnych mieszkańcach tych ziem. Dawne traumy żyją nie tylko w ich pamięci. One są częścią mentalności tych ludzi, jak i wyznawanych przez nich wartości. W praktyce oznacza to, że tworzą nasz obecny świat. Wszyscy bowiem przemieszczają się po terytorium Ziemi i mieszają między sobą.
Jednak kraje opisane w „Raporcie Ziemi” również posiadają głębokie tradycje. Proszę zauważyć, że australijscy Aborygeni stworzyli zręby swojej cywilizacji już pięćdziesiąt tysięcy lat temu. Chińska kultura rozwinęła się w czasach neolitu, a losy narodu Izraela sięgają drugiej połowy XIII wieku p.n.e. Natomiast Argentyna i Stany Zjednoczone przez kilka tysięcy lat były zamieszkiwane przez Indian.
Wybrałam te kraje, gdyż są ciekawe i tworzą nasz dzisiejszy świat. Przedstawiam fakty, obrazuję, ale ocenę pozostawiam czytelnikom.
Poprzedni cykl liczył aż pięć tytułów, a teraz zakończyła Pani na trzech. Dlaczego?
Fabuła „Granic Ziemi” nie wymagała większej ilości części.
Czego możemy dowiedzieć się o ludziach z tego cyklu? Czego dowiedziała się Pani sama?
Poznamy ich losy, poczujemy ich emocje, przez co staną się nam bliżsi. Chociaż żyjemy w różnych częściach świata i dzieli nas tak wiele, to jednak jako ludzie doświadczamy podobnie. Kochamy, cierpimy, tęsknimy, boimy się… Jesteśmy zniewalani lub zniewoleni, zmagamy się z wojnami, kataklizmami, przemocą czy niesprawiedliwością. Po napisaniu tej serii z większą pokorą zaczęłam postrzegać swój los.
Jakie zadania stoją przed Neo w „Granicach Ziemi”?
Zło istnieje i od zarania dziejów szuka sposobów, aby przejąć kontrolę nad światem. Niektórzy ludzie przesiąkli nim i pod płaszczykiem różnych ideologii, szerzą nienawiść oraz pogardę. Ziemskie duchy wchłonęły ich truciznę. W naszej atmosferze zbudowały świat matni, zwany Rubonem. Po co? Żeby nikt nie wiedział, co jest prawdą, a co fałszem. Aby zło mogło się ukryć pod przebraniem dobra. Neo ma zniszczyć ten świat, zdemaskować go. Wprowadzić złe duchy do Czarnej Otchłani i uratować pozostałe.
Czym tym razem zaskoczy Pani czytelników?
Faktami i postawą ludzi. Pokazuję, jak wiele osób cierpiało i nadal cierpi, a mimo wszystko nie przestają wierzyć w lepsze jutro.
Co oznacza dla Pani tytuł cyklu? Czym są te „Granice Ziemi”? Jak w ogóle interpretuje Pani słowo granica?
Granice zostały stworzone przez ludzi po to, by ich chronić i łączyć, ale także dlatego, aby móc ich kontrolować i zniewalać. Stały się więc symbolem władzy oraz siły. Dlatego są wiecznie łamane, przesuwane, niszczone… Mam tutaj na myśli podziały zarówno terytorialne, jak też społeczne. W konsekwencji granice jednych wzmacniają, a innych upadlają. Najgorsze jest to, z jaką łatwością są przez nas przyswajane, tworząc blokady w umysłach. Właśnie tam, w naszych głowach są one umacniane, co sprawia, że zamykają człowieka na dobro.
W „Granicach Ziemi” opisuję je wszystkie. Wskazuję także na jedną, która jest poza zasięgiem ludzi. To granica śmierci, przez którą każdy musi przejść, prędzej czy później, oraz powrócić do świata, z którego przyszedł.
Tytuły poszczególnych książek z cyklu to „Bezimienni”, „Niedotykalni” i „Ocaleńcy”. Na czym polega ich wieloznaczność?
Z jednej strony tytuły nazywają ludzi skrzywdzonych przez los. Bezimiennych, uciekających przed biedą i przemocą na dachu pędzącego pociągu La Bestia. Niedotykalnych, znoszących dyskryminację i podłość ze strony swoich rodaków tylko dlatego, że urodzili się w takiej, a nie innej rodzinie. Ocaleńców, czyli tych, którzy przeżyli piekło systemu Residential Schools, a ich traumy przenoszone są na następne pokolenia.
Jednak każdy z tytułów ma jeszcze inne znaczenia. Wskazuje na ludzi, którzy odpowiedzialni są zło tego świata. Są bezimienni, ponieważ ukrywają swoją prawdziwą naturę pod maską bądź anonimowym głosem i w ten sposób szerzą nienawiść. Są mali, choć czasami posiadają znaczne kompetencje. Tchórzliwi, pomimo że oceniają i wydają wyroki. Niedotykalni oznaczają bezkarnych i bezpiecznie osadzonych w realiach naszego świata. Dlatego nie mogli być opisani wprost. Ocaleńcy natomiast symbolizują tych, którym udało się rozpocząć nowe życie. Mimo wszystko.
Jak przedstawiona jest moralność w Pani książkach? Na czym ona polega?
Obserwując nieznane nam kultury, prawa i normy społeczne, niejednokrotnie odczuwamy wewnętrzny opór. Przechodzimy przez całe spektrum emocji. Niedowierzanie, bunt, złość, bezradność, zwątpienie w dobro świata. Trudno nam pojąć mentalność ludzi, którzy, zgodnie z naszą – Europejczyków – wiedzą i odczuciami, czynią źle. Ranią innych, wynosząc na piedestały wartości, które dla nas nie mają znaczenia, są wręcz absurdalne. Moralnie nie akceptujemy ich postępowania, ale też automatycznie rozgrzeszamy siebie. Podświadomie uważamy się za tych lepszych. Taka jest pułapka tego świata. Staram się ją pokazać. Zależy mi, aby czytelnik ją poczuł. Fabułę przeplatam czynami i decyzjami, które w jednej sytuacji potępiamy, w innej zaś – rozgrzeszamy. Chcę milczenia i pokory.
Jak nie poddać się fałszywej moralności? Co musimy zrobić jako ludzie, aby zachować godność i człowieczeństwo w stosunku do słabszych?
Wyzbyć się pychy.
Czy „Granice Ziemi” mogą pomóc nam uzyskać odpowiedź na odwieczne pytanie: Kim jesteśmy?
Liczę, że tak. Przynajmniej niektórym osobom. Tym, które poszukują odpowiedzi, a jednocześnie odpowiada im tego typu formuła przekazu.
Przez cykl przewija się nieustannie motyw wolności. Jak Pani rozumie ten stan?
Jako możliwość wyboru. Wejścia i wyjścia, osobistego przyzwolenia i zakazu. Jak to wygląda w praktyce? Każda decyzja wiąże się z konsekwencjami, zarówno tymi przyjemnymi, jak i nieprzyjemnymi. Trzeba zatem wybrać pakiet. Można zostać, na przykład, złodziejem, ale wówczas ucieknie się z łupem albo trafi do więzienia. Podobnie rzecz ma się z relacjami międzyludzkimi. Można być fałszywym człowiekiem, ale wówczas raczej nie znajdzie się prawdziwego przyjaciela. Tak jest we wszystkich sferach życia. Trzeba wiedzieć, czego się chce, a wolność umożliwia dokonywanie wyborów.
Podprogowo zadaje Pani pytania o sens ludzkiego życia. Czym jest on dla Pani jako kobiety?
Kobiety nie mają łatwo we współczesnym świecie. Opisałam ich tragiczną sytuację w Indiach, Meksyku, Argentynie czy Izraelu. Lecz krajów, w których są dyskryminowane, wykorzystywane bądź bite, jest znacznie więcej. Na takie traktowanie przyzwala tam prawo, religia oraz normy. Tam kobieta nie znaczy praktycznie nic. Ból ściska gardło i serce. Chciałoby się im jakoś pomóc, ale jak? W Europie Zachodniej, ledwie dotykamy tych problemów. Choć przyznaję, że niektóre sytuacje też wołają o pomstę do nieba. Cóż, trzeba walczyć o prawa kobiet. Musimy sobie pomagać wzajemnie.
Który z tych krajów rozczarował Panią najbardziej i dlaczego?
Przyznam, że państwa te nie były mi obce. Wcześniej wiele o nich czytałam, znałam życiorysy niektórych osób, sytuację ekonomiczną… Każdy z nich ma swoje jasne oraz ciemne strony. Dlatego żaden tak naprawdę mnie nie rozczarował.
Gdyby mogła Pani cofnąć czas i wędrować tak, jak Neo, co zmieniłaby Pani na świecie?
Na szczęście nie mam tej władzy i nie muszę podejmować tak trudnych decyzji. Jednak praktyka pokazuje, że ludzie inaczej zachowują się, gdy teoretyzują niż w chwili podejmowania decyzji. Inaczej postrzegają rzeczywistość i priorytety.
Dziękuję za poświęcony mi czas.
Udostępnij wpis na: